Ta komedia romantyczna to hit Netfliksa. Teraz wiem, dlaczego, choć nie tego się spodziewałam
Z komedią romantyczną "Między nami ściana" jest trochę tak, jakby ktoś wpadł na genialny pomysł, ale miał zbyt mało czasu, by go dopracować. Mimo ciekawej relacji głównych bohaterów i cieszącej oko scenografii, produkcja wydaje się być nieco przerysowana i właściwie trudno jest uwierzyć w to, że przedstawiona w filmie historia mogłaby mieć miejsce. Nie twierdzę jednak, że nie można się na tym filmie dobrze bawić - jest w nich sporo zabawnych momentów, no i, co by nie powiedzieć, ładne przesłanie.
OCENA
Z komediami romantycznymi różnie bywa. Na jednych można śmiać się do łez, śledząc jednocześnie romantyczną historię głównych bohaterów, a na innych - ocierać łzy bezsilności spowodowane przewidywalną fabułą, sztampowymi scenami i bardzo złym wykonaniem. "Między nami ściana" nie wpisuje się jednak ani w pierwszą, ani w drugą opcję - hiszpańska produkcja w reżyserii Patricii Font, na podstawie scenariusza Marty Sanchez, broni się na tyle dobrze, by nie trafić do grona TOP najgorszych produkcji romantycznych, jednak przez swoje wady i niedociągnięcia nie można jej również zaliczyć do tych najbardziej udanych tytułów.
Między nami ściana - recenzja komedii romantycznej w serwisie Netflix
Bohaterką produkcji "Między nami ściana" jest Valentina (Aitana), młoda pianistka, która wprowadza się do nowego mieszkania, w czym pomaga jej bliska kuzynka Carmen (Natalia Rodriguez). Ze względu na to, że przygotowuje się ona do ważnego przesłuchania, musi nieustannie ćwiczyć, a w międzyczasie zatrudnia się jako kelnerka w barze z sokami. Okazuje się jednak, że atrakcyjna oferta wynajmu miała jednak swój haczyk, co wychodzi na jaw już w pierwszych dniach w nowym lokum - ściana, która dzieli Valentinę od jej sąsiada jest bowiem tak cienka, że słychać dosłownie wszystko, co dzieje się po drugiej stronie.
Za ścianą mieszka David (Fernando Guallar), projektant gier, który od jakiegoś czasu przestał wychodzić z domu. Widuje się jedynie ze swoim przyjacielem, Nacho (Adam Jezierski), który robi mu zakupy i próbuje wyciągnąć mężczyznę do ludzi. David potrafi skoncentrować się wyłącznie w absolutnej ciszy, w czym nie pomagają mu codzienne recitale nowej sąsiadki. Kiedy ich konflikt zaczyna się zaogniać, oboje dochodzą do wniosku, że muszą się jakoś dogadać. Ich codzienne pogawędki przez ścianę prowadzą do tego, że paradoksalnie zaczynają się do siebie zbliżać. Tymczasem w życiu Valentiny coraz mocniej zaczyna się zaznaczać jej były partner, Oscar, (Miguel Angel Munoz), który aż nazbyt zaciekle zaczyna walczyć o jej muzyczną karierę.
"Między nami ściana" to bardzo pogodna komedia romantyczna, w której wszystko dzieje się przypadkiem, choć w zasadzie widz godzi się na to już od początku. Valentina, nie mając pracy, wynajmuje piękne mieszkanie i zostaje zatrudniona w pierwszym miejscu, do którego się udaje. Jej szef Sebas (Paco Tous) przyjmuje ją właściwie bez żadnej rozmowy kwalifikacyjnej - wystarczy jedna, przypadkowa sytuacja. Kiedy bohaterka natrafia na problem w postaci cienkiej ściany, okazuje się, że owszem - jej nowy sąsiad toczył batalie o to, by ją wymienić, jednak mieszkańcy znaleźli dobry powód, by tego nie robić. Zatem tkwią oboje w tej przedziwnej sytuacji, rozmawiając ze sobą, będąc w dwóch innych mieszkaniach.
Bohaterowie są nieco przerysowani, chociaż to w zasadzie również nie przeszkadza zbytnio w odbiorze tej produkcji. Valentina to roztrzepana, ale wesoła kobieta z pasją do muzyki, która mieszka w pięknie urządzonym mieszkaniu z kolorowymi meblami. David jest natomiast ponurym (choć oczywiście przystojnym) piwniczakiem, który dniami i nocami pracuje nad udoskonaleniem swojej gry w ciemnym jak noc mieszkaniu, a jego jednym codziennym towarzyszem jest kot. Dzięki scenografii postaci te przyjemne ze sobą kontrastują - można żywić wobec nich sympatię, ale przede wszystkim chce się im kibicować.
Ale nie ma tak fajnie. Ciarki żenady są, i to całkiem spore, ale twórcy sprytnie zostawili je sobie na sam koniec.
Kiedy już wydaje się, że bezpiecznie dopłynęliśmy do brzegu z miłym uczuciem happy endu, bo tak po prostu w tej komedii musiało się wydarzyć (co więcej - nie jednego, a dwóch, czego w zasadzie łatwo się jest domyśleć), reżyserka zrzuca na nas petardę. Niespodziewanie, bo niespodziewanie, ale to jedyna scena, która wzbudza zażenowanie w pełnej krasie. Miało zapewne być spektakularnie, a wyszło tak, że chciałoby się od razu wyłączyć Netfliksa (szczęście w nieszczęściu - to końcówka filmu i nie ma już za bardzo czego wyłączać).
"Między nami ściana" to trochę case "Emily w Paryżu" - wszystko dzieje się przypadkiem i wszystko spada z nieba, jednak przynajmniej jest czym oko nacieszyć. No i trzeba przyznać, że nie jest to kolejna głupawa komedia romantyczna bez przesłania, bo jesteśmy pozostawieni z jednym wnioskiem (wyidealizowanym, bo wyidealizowanym, ale wciąż) - nie tylko wygląd się liczy, a to, czy z drugą osobą można złapać dobry vibe. Czy druga osoba zrozumie twoją szaleńczą pasję do muzyki Beethovena i na odwrót - czy nie zostaniesz nazwany wykolejeńcem, jeśli okaże się, że twoim największym hobby jest siedzenie w domu i dłubanie w wynalazku, który kiedyś może okazać się czymś przełomowym w świecie gier.
Przesadziłabym, mówiąc, że gorąco polecam produkcję "Między nami ściana". Ale chyba będzie w porządku, jeśli powiem, że jeśli już nie będzie żadnej innej opcji filmowej (w co wątpię), to warto zaryzykować i włączyć sobie tę komedię romantyczną do gotowania obiadu. Szału może nie ma, ale z pewnością znajdziecie w niej coś miłego.
O produkcjach Netfliksa piszemy więcej w serwisie Spider's Web: