REKLAMA

SkyShowtime odpala prawdziwą petardę. Ten film akcji to czyste złoto

Właśnie tak się traktuje skostniałe tradycje, patriarchat i wyższe sfery - z buta, pięści, a najlepiej z odwróconego kopniaka z obrotu w locie. "Miłe towarzystwo" każdy z interesujących je tematów podejmuje w ten sam sposób: poprzez wykręcone sceny akcji.

miłe towarzystwo skyshowtime recenzja film akcji
REKLAMA

Debiutująca w pełnym metrażu Nida Manzoor opowiada ze swadą Quentina Tarantino: bombastycznie. Z całym jego przejaskrawieniem "Miłe towarzystwo" charakteryzuje pasja do kina tak gatunkowego, że bardziej już się nie da. Swoje inspiracje reżyserka zdradza już scenografią, kiedy pozwala nam zerkać ukradkiem na plakaty wiszące w pokoju głównej bohaterki. Nie ogranicza się jednak do manifestacji swej miłości do filmów sztuk walk. Miesza ze sobą różnorodne tropy, kiedy odważnie spogląda w stronę produkcji szpiegowskich i zapuszcza się w rejony heist movies. Efekt? Wybuchowy.

Ze wszystkimi swoimi fajerwerkami "Miłe towarzystwo" pozostaje ciepłą opowieścią o dojrzewaniu i poszukiwaniach własnej tożsamości. Ria, młoda Pakistanka mieszkająca w Londynie, odrzuca wszelkie konwenanse społeczne. W ogródku nagrywa filmiki ze swoimi akrobacjami, wierząc, że w przyszłości zostanie kaskaderką. Kiedy dyrektorka próbuje ją zmusić, aby poszła na praktyki farmaceutyczne, ona obstaje przy swoim. Gdy jedna z rówieśniczek wyśmiewa jej marzenia, rzuca się na nią z zaciśniętymi pięściami. Każde spory tak zresztą rozwiązuje, dzięki czemu Manzoor co chwilę serwuje nam rozbudowane sceny mordobicia, utrzymanych w poetyce rodem ze "Scotta Pilgrima kontra świata".

REKLAMA

Miłe towarzystwo - recenzja filmu akcji na SkyShowtime

Ze swoją buntowniczą naturą Ria nie potrafi zrozumieć, czemu jej siostra porzuciła karierę artystki i już nawet za pędzel nie chce chwytać. Rodzice natomiast poczynają pierwsze kroki, aby wydać Lenę za mąż. Wybrankiem ma być chłopak z wyższych sfer, genetyk pracujący nad przełomowymi rozwiązaniami w swojej dziedzinie. Wszyscy postrzegają Salima jako dobrego człowieka, tylko główna bohaterka nie wierzy w czystość jego intencji. Sprzeciwia się aranżowanemu małżeństwu, w matce mężczyzny dostrzegają bondowski czarny charakter. "Miłe towarzystwo" nie jest na pewno filmem poważnym. Korzystając z przerysowanego języka gatunkowego, nieraz sobie z nas kpi. Dlatego właśnie skomplikowany kopniak w locie urasta do rangi wyznacznika dojrzałości, a depilacja woskiem zmienia się w torturę.

Miłe towarzystwo - film akcji - SkyShowtime - co obejrzeć?

Bez spoilerów nie sposób oddać całego szaleństwa tego filmu. "Miłe towarzystwo" cały czas bowiem redefiniuje się na nowo, energicznie zmienia przyjmowane optyki i konwencje. To czysty chaos, nad którym reżyserce udaje się w pełni zapanować. Buduje narrację z naddatku, eksces zmienia w pełnoprawny środek wyrazu. Usprawiedliwia go bogatą wyobraźnią głównej bohaterki, a całość trzyma w kupie za sprawą formuły coming of age movies. Traktuje się przez to z przymrużeniem oczu, ale nigdy nie daje się sprowadzić do czystej rozrywki.

Choć główny konflikt napędza aranżowane małżeństwo, nie brakuje pytań o to, co znaczy być młodą Pakistanką ani światopoglądowych kłótni z rodzicami, tożsamość kulturowa pełni tu raczej funkcję ornamentu. Przydaje się, jako atrakcja kiedy Ria musi odwrócić czyjąś uwagę. Manzoor uniwersalizuje bowiem ten temat, utrzymując swoją opowieść w duchu brytyjskich komedii o diasporach, w stylu "Podkręć jak Beckham". Bardziej interesuje ją kobiecość jako taka. Postrzega ją w kategoriach narzucanych zasad i ograniczeń, unaocznia poprzez uprzedmiotawianie Leny, która zostaje tu nawet wprost nazwana "naczyniem". "Miłe towarzystwo" staje się przez to opowieścią o rozsadzaniu norm społecznych. W pył obraca wszelkie konwenanse, poruszając przy tym kwestie feminizmu czy klasizmu.

Błahy ton "Miłego towarzystwa" kłóci się co prawda z całkowicie poważnymi tematami, jakie podejmuje, ale uwydatnia jego subwersywny charakter. To udana satyra na system społeczny, patriarchat i, w końcu, klasę. Film staje się przez to wszystkim tym, czym "Ms. Marvel" nieudolnie być próbowała - spełnioną opowieścią o odrębności kulturowej, inicjacji i kobiecości. Manzor nigdy nie ucieka w tanią dydaktykę, bo przemawia do nas za pomocą kolejnych atrakcji, przez co produkcja nigdy nie traci swojej gatunkowej zadziorności. Ba, ona z dumą się nią obnosi. Słowem: to prawdziwa eksplozja miłości do kina z własną, która zachowuje własny, wyrazisty charakter.

Więcej o filmach akcji poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

"Miłe towarzystwo" obejrzycie na SkyShowtime.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA