Mamy pierwsze zdjęcia filmowego rebootu „Mortal Kombat”. Twórcy zapowiadają brutalne finishery
W 2021 roku na ekrany kin trafi od dawna wyczekiwany reboot filmowej serii „Mortal Kombat”. Czy nowa ekranizacja osiągnie status dzieła kultowego podobnie jak produkcja z 1995 roku, a może dołączy do długiej listy nieudanych adaptacji gier? Nowe zdjęcia z planu i informacje o fabule dają nadzieję, że raczej to pierwsze.
Uwaga! Tekst zawiera delikatne spoilery dotyczące fabuły reboota.
Marka „Mortal Kombat” może się pochwalić nie tylko setkami tysięcy sprzedanych egzemplarzy kolejnych tytułów, ale też jedną z najwcześniejszych ekranizacji w historii gier wideo. Powstały w 1995 roku film nie stał na przesadnie wysokim poziomie, ale miał swój niezaprzeczalny urok. I dlatego od prawie trzech dekad cieszy się sporą sympatią ze strony fanów bijatyk i wielbicieli produkcji z kategorii „tak złe, że aż dobre”. Ostatnie lata przyniosły zaś prawdziwy wysyp hollywoodzkich rebootów, więc powrót Johnny'ego Cage'a, Raidena, Sonyi Blade, Scorpiona i Sub-Zero wydawał się kwestią czasu.
Zapewne dostalibyśmy nowe „Mortal Kombat” wcześniej, gdyby nie obecna w środowisku filmowym stigma związana z ekranizacjami gier wideo. Tego typu produkcje często zawodziły fanów, bo brali się za nie ludzie nierozumiejący mocnych i słabych stron oryginalnej produkcji (więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ). Co nad wyraz często prowadziło do niezadowalających wyników w box office i uznaniu całego projektu za porażkę. Dopiero filmy „Pokemon: Detektyw Pikachu” i „Sonic. Szybki jak błyskawica” odwróciły ten trend, otwierając jednocześnie furtkę dla nowego „Mortal Kombat” czy nagrywanego właśnie z Tomem Hollandem „Uncharted”.
Twórcy „Mortal Kombat” wydają się rozumieć mocne strony serii. Dlatego film będzie na tyle brutalny, by otrzymać kategorię R.
W rozmowie z portalem Entertainment Weekly reżyser reboota Simon McQuoid zaznaczył, że krew będzie niezwykle ważnym elementem tej historii. I to krew rozumiana na wiele różnych sposób: jako więzy rodzinne, dziedzictwo, związki między ludźmi, ale też krew lejącą się na skutek walk i sporów. Fabuła nowego „Mortal Kombat” ma być bowiem silnie powiązana z konfliktem między klanami Hanzo i Bi-Han. Otwierająca film 10-minutowa sekwencja rozgrywa się w czasach feudalnej Japonii i pokazuje walkę przedstawicielu obu klanów. Co oznacza, że brutalne sceny akcji będą osadzone w bardziej realistycznej historii rodzinnego dramatu (a przynajmniej tak to przedstawiają reżyser i producenci).
Większa część akcji filmu będzie się natomiast rozgrywać współcześnie i śledzić losy różnych wojowników, z byłym mistrzem MMA Colem Youngiem na czele (w tej roli Lewis Tan). Mężczyzna nie zna korzeni swojej rodziny, ale na piersi nosi znamię przypominające logo serii „Mortal Kombat”. Wiele postaci odgrywających główne role w nowej historii zostało pokazanych na pierwszych zdjęciach opublikowanych na stronie portalu oraz w mediach społecznościowych. Fani gier z łatwością rozpoznają m.in. Jaxa Briggsa, Sub-Zero, Kung Lao, Sonyę Blade i Kano.
McQuoid podkreśla zresztą, że uszanowanie wieloletniego dziedzictwa „Mortal Kombat” miało olbrzymie znaczenie. Dlatego wraz z producentami zadbali o to, żeby wszyscy z wymienionych bohaterów dostali walki godne tych z gier. A przy tym zawierające najbardziej ikoniczne „finishery”, co we wcześniejszych ekranizacjach nie było możliwe. Jaki będzie finalny efekt tych wszystkich starań, planów i zapowiedzi? Przekonamy się już wkrótce.