Dobry scenariusz w bijatyce? "Mortal Kombat X" od DC Comics pokazuje, że to możliwe
Fabuła nigdy nie była najważniejszą składową gier z gatunku bijatyk. W ostatnich latach miłym wyjątkiem od tej smutnej zasady były nowe gry NetherRealms. Zarówno Mortal Kombat jak i InJustice: Gods Among Us posiadały świetną historię do opowiedzenia. Po pierwszym zeszycie "Mortal Kombat X" widzę, że koalicja producentów gier oraz twórców komiksów idzie za ciosem. Jestem zaintrygowany.
Kojarzycie bijatykę InJustice: Gods Among Us? Dobra gra wydana na komputery oraz konsole siódmej i ósmej generacji posiadała znacznie lepszą fabułę niż można było pierwotnie sądzić. Arcyciekawa perspektywa Supermana jako Machiavellego uświęcającego wszelkie środki w drodze do celu była świetnym powiewem świeżości dla każdego fana super-bohaterów. Szczególnie takiego, który nie czyta na bieżąco komiksów, natomiast Clarka Kenta ma za herosa nudnego, niegrzeszącego inteligencją i nieskazitelnie białego.
Mroczniejsza wizja uniwersum DC została zawarta nie tylko w grze komputerowej, ale również kapitalnej serii komiksów o tym samym tytule. Obrazkowe „InJustice” to w mojej ocenie jedne z najlepszych opowieści, jakie KIEDYKOLWIEK pojawiły się w stacji Detective Comics. Naprawdę warto przeczytać. Zwłaszcza, jeżeli uważa się, że na tle Marvela w DC nie mają niczego ciekawego do zaoferowania swoim czytelnikom. Podobną metodę na opis wirtualnego świata producenci zastosowali w przypadku nadchodzącego "Mortal Kombat X", który właśnie dzisiaj otrzymał pierwszy zeszyt komiksu.
Obrazkowe „Mortal Kombat X” kontynuuje historię z gry komputerowej wydanej w 2011 roku. Scenarzyście nie mają lekko – połowa bohaterów zginęła, z kolei druga nie należy do najciekawszych.
Od śmierci Liu-Kanga, Kung-Lao i wielu, wielu innych minęło 25 lat. Szmat czasu, który pozwolił na wprowadzenie ogromnych zmian w mrocznym uniwersum. Podziało się naprawdę wiele. Popularne postacie w grze - Johny Cage oraz Sonia - doczekały się dziecka, które teraz jest już dorosłą kobietą. Uwielbiany przez fanów Scorpion zszedł ze ścieżki zemsty, natomiast niewidomy Kenshi opiekuje się ściganym przez klan zabójców synem. Wielcy fani Mortal Kombat przewracają oczami ze zdumienia? Ha, to dopiero początek!
To właśnie owe 25 lat jest najlepszym argumentem przemawiającym za tym, aby dać szansę komiksowi. Pierwszy zeszyt nie zrobił na mnie powalającego wrażenia. Pod względem fabularnej złożoności „Mortal Kombat X” na pewno nie dotrzymuje kroku wcześniej wspomnianemu, rewelacyjnemu „InJustice”. Kreska Dextera Soy’a również nie jest niczym powyżej średniej. Co więcej, obrazkowa opowieść została znacznie ugrzeczniona względem oryginału. Dalej mamy fontanny krwi, pękające czaszki i ludzkie szczątki walające się po ziemi, lecz specyficzny dla gry klimat gore zupełnie wyparował.
Nie oznacza to, że komiksowe „Mortal Kombat X” jest złe.
Wielu doceni liczne nawiązania do gry, łącznie z prześwietleniami „x-ray” pokazującymi łamane kości oraz kultowymi odzywkami walczących bohaterów. Pierwszy zeszyt został również bardzo przyzwoicie zaanimowany w aplikacji DC Comics, dzięki czemu narracja jest dynamiczna, natomiast na ekranie urządzenia stale coś się dzieje. Chociaż nie jestem powalony jak w przypadku „InJustice”, na pewno będę czytał dalej. W NetherRealms pokazali, że historia jest dla nich ważna, z kolei „Mortal Kombat X” należy do publikacji uznanych za kanon. To właśnie na kartach komiksów dowiemy się, co bohaterowie robili w ciągu ostatnich 25 lat. Jeżeli snuta opowieść będzie tak kompleksowo powiązana z grą jak w przypadku „InJustice”, „Mortal Kombat X” stanie się obowiązkową lekturą dla każdego miłośnika najlepszej komputerowej bijatyki na świecie.
"Mortal Kombat X" oraz "InJustice" przeczytacie z poziomu aplikacji DC Comics dostępnej w Google Play oraz iTunes App Store. Cena jednego zeszytu to mniej niż 4 złote.