Dawid Myśliwiec nie czuje się bezpiecznie na YouTubie. Twórca "Uwaga! Naukowy Bełkot" w pełnym emocji filmie
"Mam wrażenie, że chodzi za mną tłum ludzi, który tylko czeka, aż obrazi mnie tak, że pęknę" - mówi w swoim najnowszym filmie Dawid Myśliwiec. Twórca na kanale "Uwaga! Naukowy Bełkot" postanowił odsłonić kulisy swojej działalności, w którą wpisują się nienawistne komentarze i opowiedział, dlaczego na YouTubie nie czuje się już bezpieczny.
Dawid Myśliwiec to doktor chemii i autor książek "Przepis na człowieka" oraz "7 cząsteczek". Swoją pasją i gigantyczną wiedzą postanowił podzielić się na YouTubie, tworząc materiały na dwa popularnonaukowe kanały: "Uwaga! Naukowy Bełkot" oraz "Wyłącznie Naukowy Bełkot". W swoich najpopularniejszych filmach Myśliwiec opowiada o tym, czy koronawirus może zniszczyć ludzkość, a także o autyzmie i najbardziej niemoralnych eksperymentach na ludziach.
Na kilka dni przed 9. urodzinami kanału "Uwaga! Naukowy Bełkot", Dawid Myśliwiec opublikował materiał, który różni się od jego dotychczasowej twórczości. W filmie zatytułowanym "Nie czuję się bezpiecznie na YouTubie" zdecydował przyznać się, że nie radzi sobie z hejtem i zaapelował, by odpowiedzialność za radzenie sobie z nienawistnymi komentarzami nie była w całości przerzucana na twórców.
Dawid Myśliwiec z kanału "Uwaga! Naukowy Bełkot" wyznał, że nie radzi sobie z hejtem
W filmie opatrzonym tytułem "Nie czuję się bezpiecznie na YouTubie" Dawid Myśliwiec podał trzy powody, które sprawiają, że platforma, na której tworzy już od dobrych kilku lat, nie jest już dla niego komfortową przestrzenią. W pierwszym rozdziale filmu stwierdził, że YouTube nie jest bezpiecznym miejscem ze względu na to, że kanał w każdej chwili może zostać zdjęty (co miało już miejsce kilkanaście miesięcy temu). W drugim fragmencie wspomniał o tym, że treściom popularnonaukowym jest najtrudniej przebić się wśród tych rozrywkowych, a jedyne narzędzie, jakie YouTube daje, by otrzymać zasięgi, są clickbaitowe tytuły. W trzeciej, i najdłuższej, części twórca postanowił otworzyć się przed widzami i stwierdził, że głównym powodem, przez który czuje się na platformie zagrożny, jest nękanie i wszechobecny hejt.
Dawid kilkukrotnie podkreślał w materiale, że radzenie sobie z hejtem to odpowiedzialność, która jest w całości przerzucana na twórców. Wspominał o tym, że, jak na dobę wyjątkowo rozwiniętej sztucznej inteligencji, YouTube nie dysponuje wystarczająco dobrymi narzędziami, by filtrować wulgarne i nienawistne komentarze, a on sam nie jest w stanie tego zrobić:
Od samego początku uważałem, że komentarze to jest przestrzeń na dyskusję. Tak traktowałem te komentarze i dlatego je czytałem. Bo jeśli ktoś zwrócił mi uwagę, że gdzieś się pomyliłem, to starałem się ten błąd sprostować, podkreślić, może nawet usunąć z filmu, bo są takie opcje. I owszem, ja mogę filtrować komentarze, (...) ale nie przewidzę wszystkich takich sytuacji, na które można zapisać wulgaryzmy
- mówi.
Twórca wspominał również, że boi się o bezpieczeństwo swojego dziecka, którego rówieśnicy mogą wykorzystać hejterskie komentarze przeciwko niemu. A jak wiadomo - tych nienawistnych od antyszczepionkowców zawsze będzie więcej niż tych aprobujących twórczość. I mimo że Myśliwiec stara się czytać komentarze i podał powód, dla którego to robi, to wyznał, że źle to się odbiło na jego zdrowiu psychicznym. Bo okazało się, że ludzie nie widzą problemu w tym, żeby na kanale poruszającym tematykę popularnonaukową publikować opinie, które dotyczą wyglądu jego twórcy:
Odczułem coś takiego, że unikam czytania komentarzy po prostu, taki jakiś mechanizm obronny się we mnie tworzy, bo bardzo dziwnie zaczynam na to reagować. (...) Ostatnio na przykład zacząłem dużo gorzej myśleć o swojej fizjonomii. O tym, jak wyglądam. (...) Bo czytam komentarze
- wyznał.
Dawid Myśliwiec podkreślił, że nadal zamierza tworzyć na YouTubie i nie żegna się z kanałem.
Dodał, że po oddaniu upustu emocjom jest mu teraz o wiele lepiej. Twórca zawarł w materiale konkretne przesłanie, mówiące, że nie jest niczym złym przyznanie się do nieradzenia sobie z hejtem. Zachęcił także innych twórców internetowych do wyrażania swoich opinii i podkreślił, że od tej pory zmienia taktykę na promowanie swoich filmów. Dawid zapowiedział, że, ze względu na małe przebicie popularnonaukowych treści wśród rozrywkowego contentu na YouTubie, będzie zachęcał do oglądania i subskrybowania kanału, ponieważ jest dumny z tego, co tworzy.
Sekcję dyskusyjną dla odmiany zalała fala wsparcia od widzów, a niektórzy wpłacali nawet symboliczne sumy. Do komentarzy włączył się sam twórca, który podziękował za tak pozytywny odzew i opublikował krótki wpis w ramach wyjaśnienia:
Pomyślałem, że dodam, w ramach informacji, że ten film to nie jest jakieś grożenie odejściem z YT. Nie mam też pretensji do osób, które nie komentowały filmów oglądając je. Dla mnie najważniejsze jest, że materiały się Wam podobają. Przygotowując ten materiał chciałem zrzucić z siebie ciężar i naświetlić pewien problem - i gdy to zrobiłem poczułem się lepiej. I dodam jeszcze, że na poziomie racjonalnym ja zdaję sobie sprawę, że komentarze o których mówię w filmie są niesłuszne, nieprawdziwe i mogą być efektem działań trolli. Ale niestety - emocji nie da się (i z tego co wyniosłem z psychoterapii - nie powinno się) racjonalizować. Jestem w pełni świadomy jakości tego co robimy jako Naukowy Bełkot i, jednocześnie, na płaszczyźnie emocjonalnej mocno dotyka mnie nękanie w komentarzach. Nie zamierzam tego ukrywać ani się tego wstydzić
- podsumował.
Na temat hejterskich zachowań piszemy w innych artykułach na łamach Spider's Web: