REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Takie komedie romantyczne można oglądać. Hiszpański hicior Netfliksa jest naprawdę uroczy

"Miłość od pierwszego pocałunku" przypadła do gustu użytkownikom platformy Netflix. Ta hiszpańska komedia romantyczna zaraz po swojej premierze wpadła do topki najchętniej oglądanych filmów dostępnych w serwisie w naszym kraju. Czy zasłużenie cieszy się taką popularnością?

06.03.2023
18:15
netflix hiszpańskie kino co obejrzeć
REKLAMA

Schemat komedii romantycznej sam w sobie opiera się na nieprawdopodobieństwie. W końcu jego trzonem są niewiarygodne zwroty akcji, zbiegi okoliczności i nieoczekiwane spotkania głównych bohaterów. Twórcy "Miłości od pierwszego pocałunku" idą jednak o krok dalej. Wzbogacają formułę gatunkową o elementy nadnaturalne. I chociaż bawią się czasem, nie chodzi tu o czasowe pętle jak w "Palm Springs", czy powroty do przeszłości w stylu "Poznajmy się jeszcze raz". Protagonista jest bowiem jasnowidzem. Wystarczy mu jeden pocałunek z kobietą, aby zobaczyć, jak rysuje się ich wspólna przyszłość.

Jak można się domyślać, niesamowity dar jest dla Javiera raczej przekleństwem, niż błogosławieństwem. W końcu już podczas pierwszej randki z kobietą dowiaduje się, że tylko traci z nią czas. Kolejne partnerki odprawia więc z kwitkiem. Aż w końcu, przez przypadek całuje się z Lucią. Wspólne mieszkanie, dobra zabawa, podróże - taki obraz pojawia mu się w głowie. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie jeden problem. Miłość jego życia ma już partnera. W dodatku to jego najlepszy przyjaciel.

REKLAMA

Czytaj także:

Miłość od pierwszego pocałunku - recenzja hiszpańskiej komedii romantycznej

Podobne historie trójkątów miłosnych widzieliśmy już setki razy. W normalnych okolicznościach Javier ukrywałby się ze swoimi uczuciami, aż w końcu musiałby się im poddać. Potajemne schadzki z Lucią niechybnie wyszłyby wreszcie na jaw. Przyjaciel, chociaż początkowo podirytowany, w finale wspaniałomyślnie i szlachetnie usunąłby się w cień i zaakceptował ich związek. Tutaj jest inaczej. Bo to film przeciwko schematom, rutynie i przewidywalności.

Nie bez powodu główny bohater prowadzi małe wydawnictwo, które znajduje się na skraju bankructwa. Pozwala to zawrzeć w opowieści kilka przemyśleń na temat masowych gustów, ale - co ważniejsze - twórcy wprost odcinają się od gatunkowej powtarzalności. W końcu, gdy słynna pisarka oddaje Javierowi swoją nową powieść, on od razu zwraca uwagę na przewidywalne zakończenie. "Jakbym już to gdzieś czytał" - mówi. Alauda Ruiz de Azua stara się, aby widzowie nie mogli wysnuć podobnych oskarżeń względem jej filmu. Cel osiąga tylko połowicznie.

Miłość od pierwszego pocałunku - Netflix

Świat przedstawiony zamieszkują klisze, a zwroty akcji można bezproblemowo przewidzieć. Wszystko wydaje się tu jednak świeże, inne i oryginalne. To zasługa drobnych przesunięć i nieśmiałych subwersji wykorzystywanych konwencji. Nawet szalona przyjaciółka w kolorowych włosach nie irytuje jak zdarta płyta. Swoim oderwaniem od rzeczywistości potrafi wręcz wzbudzić sympatię. Alauda Ruiz de Azua przerysowuje bowiem kolejne motywy i uwydatnia wyświechtane chwyty narracyjne, abyśmy mogli się dobrze bawić. Bo nie próbuje udawać, że robi jakieś ambitne kino. Ba, ona nawet wyśmiewa hiszpańską modę na zaangażowane społecznie opowieści, które symbolicznie reprezentuje książka pod jakże pretensjonalnym i absurdalnym jednocześnie tytułem: "Dziennik hodowcy drobiu".

Miłość od pierwszego pocałunku - urocza komedia romantyczna na platformie Netflix

REKLAMA

"Miłość od pierwszego pocałunku" to film rozrywkowy, który przekazuje nam proste prawdy. Zawsze żyj i twórz w zgodzie ze sobą, jesteś bohaterem historii miłosnej, ale może innej niż myślisz - mówią nam poszczególne wątki. Nic odkrywczego, ale uroku produkcji nie brakuje. Nie znaczy to jednak, że pozbawiona jest wad. Nadnaturalne zdolności Javiera nie odgrywają tu zbyt wielkiej roli. To nie "Facet pełen uroku", gdzie niesamowity dar był głównym źródłem humoru, uwydatniając wewnętrzną walkę protagonisty. To całe przewidywanie przyszłości, służy jedynie jako wytrych. Jego zadaniem jest usprawiedliwiać prezentowane zwroty akcji. Nic więcej.

Pomimo drobnych mankamentów, "Miłość od pierwszego pocałunku" znakomicie spełnia swoje zadanie. Nie nudzi ani nie wprawia w zażenowanie. Podczas seansu kilka razy się pośmiejecie, a może i nieraz nawet sentymentalną łezkę uronicie. Więcej od komedii romantycznej chyba wymagać nie trzeba. Prawda?

"Miłość od pierwszego pocałunku" już na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA