Olać oryginalne premiery Netfliksa. Lepiej obejrzeć nowe horrory na licencji

W tym roku od Netfliksa dostaliśmy już "Forsta", "Śnieżne bractwo", czy "Skok w przestworzach". W styczniu 2024 r. platforma się bowiem nie obija i regularnie dostarcza kolejne tytuły, w których z miejsca zakochują się użytkownicy serwisu. W najbliższym tygodniu w usłudze pojawi się kolejny murowany hit. Tym razem to "Griselda" z Sofią Vergarą w roli narkotykowej baronowej. Wysoką jakość serialu gwarantują odpowiadający za niego twórcy "Narcos".

Trudno nie zauważyć, że Netflix wytraca impet, z którym rozpoczął 2024 r. W przyszłym tygodniu premier czeka nas bowiem zaledwie garstka. Nie znaczy to jednak, że nie będziemy mieć czego oglądać. O ile wśród tytułów oryginalnych błyszczy jedynie "Griselda", o tyle nowości na licencji zaleją was krwią. W dodatku z uśmiechem na ustach.

Więcej o Netfliksie poczytasz na Spider's Web:

Jeszcze dzień przed "Griseldą" na Netfliksie pojawi się "Halloween zabija". Ok, może jako sequel requela... ech, kontynuacja bezpośredniej kontynuacji "Halloween" z 1978 r. nie jest już tak dobry, jak jego poprzednik. "Halloween" z 2018 r. było bowiem objawieniem horroru. Zakochali się w nim tak widzowie, jak i krytycy. "Halloween zabija" niewiele jednak od niego odstaje. David Gordon Green zgrabnie wplata tu odniesienia do fabuły drugiej części oryginalnej serii, nie zapominając przy tym, co w tego typu filmach jest najważniejsze: widowiskowe zabójstwa. Ach, Michael Myers pięknie rozprawia się z kolejnymi ofiarami.

"Halloween zabija" kończy się co prawda cliffhangerem, ale nie ma sensu drążyć tematu i szukać gdzieś na innych platformach "Halloween. Finał". Lepiej go nie oglądać i uznać, że to na dwójce kończy się seria Davida Gordona Greena. Bo po co patrzeć, jak reżyser niszczy spuściznę Michaela Myersa? O wiele przyjemniej będzie przejść do drugiego horroru, który również w przyszłym tygodniu wyląduje na Netfliksie.

"Studio 666" pojawi się na Netfliksie zaledwie dzień po "Halloween zabija". W tym filmie klimat jest już jednak zupełnie inny. To produkcja zrealizowana na szybko, ze scenariuszem napisanym na kolanie. Powstała z inicjatywy członków Foo Fighters, którzy po prostu wygłupiają się przed kamerą. Fabularnym pretekstem do strojenia sobie kolejnych żartów, staje się tutaj wybudzenie żądnego krwi demona. Od tej pory z każdą sceną robi się coraz absurdalniej i coraz głośniej.