REKLAMA

Tak dobrej adaptacji dawno nie było. Widzieliśmy serial "Forst"

"Rewelacyjna lektura. Chciałbym w tym zagrać" - pod tymi słowami, które pojawiły się na okładce książki z cyklu z komisarzem Forstem, podpisał się kilka lat temu Borys Szyc. Dziś można go oglądać w roli, która jest jakby skrojona pod niego. W serialowej adaptacji Remigiusza Mroza wypadł dobrze jednak nie tylko aktor - "Forst" od Netfliksa to jedna z lepszych i dobrze przemyślanych produkcji kryminalnych na podstawie książek, jakie pojawiły się w ostatnim czasie.

Tak dobrej adaptacji dawno nie było. Widzieliśmy serial "Forst"
REKLAMA

Na ten serial czekali z niecierpliwością nie tylko fani powieści Remigiusza Mroza, ale również miłośnicy seriali kryminalnych, którzy z prozą pisarza nie mieli okazji poznać się bliżej. I w zasadzie nie ma znaczenia, do której grupy zaliczają się widzowie - zarówno wierni czytelnicy Mroza, jak i ci, którzy zabierają się za oglądanie serialu bez znajomości książek, będą zadowoleni. Bo ostatecznie "Forst" został tak sprytnie zmontowany, by być wiernym tekstom źródłowym, a jednocześnie opowiedzieć trzymającą w napięciu historię w sześcioodcinkowym serialu.

REKLAMA

"Forst" - recenzja serialu serwisu Netflix

Serial "Forst" przenosi nas do okolic Zakopanego w ośnieżone Tatry, które stają się areną serii brutalnych morderstw. Śledztwo prowadzi Wiktor Forst (Borys Szyc) - ekscentryczny komisarz, który działa według własnych przekonań, czym nie zyskuje w oczach współpracowników oraz swojego przełożonego, podinspektora Edmunda Osicy (Andrzej Bienias). Kiedy Forst nieoczekiwanie zostaje odsunięty od sprawy, ignoruje wszelkie procedury i mimo wszystko postanawia rozwikłać mroczną zagadkę. Komisarz nie działa jednak sam - w duecie z dziennikarką Olgą Szrebską, odkrywa spisek, który sięga korzeniami II wojny światowej.

Netflix: zwiastun serialu "Forst"

Obok Forsta i Szrebskiej pojawia się także szereg wątków związanych z prokuratorką Dominiką Wadryś-Hansen (Kamila Baar), która, prócz pracy nad śledztwem w sprawie Bestii z Giewontu, będzie musiała zmierzyć się ze swoimi demonami, a także relacji Forsta z Agatą (Aleksandra Grabowska), córką podinspektora Edmunda Osicy. Okazuje się, że twórcy postanowili nie rezygnować z większości historii, które zostały przedstawione w kilkuset stronicowych powieściach i w niezwykle przemyślany sposób zobrazowali je w sześcioodcinkowym serialu.

Mimo że przeczytałam "Ekspozycję" i "Przewieszenie", byłam bardzo zaskoczona. I to pozytywnie.

Z ciekawości przed seansem postanowiłam sięgnąć po pierwsze 3 tomy pentalogii z Wiktorem Forstem, aby porównać tekst źródłowy z serialem (choć oczywiście produkcję Netfliksa traktuję jako osobny twór). Abstrahując od tego, że w pewnych momentach kładłam zbyt duży nacisk na to, by zwracać uwagę na różnice między powieściami a adaptacją, to przeczytanie książek pomogło mi wysnuć jeden ważny wniosek: twórcom należą się ogromne brawa za sprytne skondensowanie treści, zmiksowanie wątków i zmianę ich kolejności tak, aby mimo to clue historii Mroza zostało zachowane.

O serialach kryminalnych przeczytasz więcej na łamach Spider's Web:

Wspaniale został również przeprowadzony casting - Borys Szyc sprawdził się w roli cynicznego komisarza Forsta fenomenalnie, podobnie jak Andrzej Bienias jako Edmund Osica. Ci bohaterowie, czyli komisarz i jego przełożony, stworzyli między sobą wyjątkową, ale i skomplikowaną relację, która de facto wyznaczała, gdzie kończy się postępowanie zgodnie z procedurami, a gdzie pojawiają się prywatne pobudki i wewnętrznie skrywana sympatia.

Tego samego nie można niestety powiedzieć o relacji Forsta i Olgi, bez względu na to, czy zna się przebieg ich historii z książki. Remigiusz Mróz stworzył między tymi bohaterami napięcie, które z każdą stroną rosło coraz mocniej, aż w końcu znalazło swój finał. W serialu trudno było uwierzyć, że cokolwiek łączy dziennikarkę i komisarza - ich historia została przedstawiona trochę po łebkach i było niejasne, w którym momencie między nimi zaiskrzyło.

REKLAMA

A wszystko dopełniały piękne, górskie kadry.

Miłośnicy górskich klimatów będą zadowoleni. Wspaniałe krajobrazy były doskonale zaprezentowane, pokazując siłę i potęgę gór, które w serialu odgrywają tak naprawdę jedną z głównych ról. Twórcy postanowili także uciec się do ciekawego zabiegu - polegał on na wyświetlaniu krótkiej informacji, w jakim miejscu i na ilu metrach nad poziomem morza znajdują się w danym momencie bohaterowie, co pozwoliło jeszcze mocniej wsiąknąć w historię. A zatopicie się w niej z pewnością, bo Bestia z Giewontu będzie was trzymać w swoich szponach aż do samego finału. Jeżeli każda adaptacja polskich kryminałów będzie zrobiona przez Netfliksa z takim pomysłem, to chcę oglądać ich więcej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA