Netflix mówi śmielej o premierach filmów w kinach. Zastanawiam się, czy na tym nie stracimy
Produkcje Netfliksa już teraz bywają w kinach. Pełnometrażowe dzieła tej platformy VoD pojawiają się na wielkich ekranach, ponieważ jest to warunkiem uczestnictwa w filmowych konkursach i festiwalach. O ile jednak bywają jest trafnym określeniem na dzisiejszą sytuację, tak w przyszłości oferta Netfliksa może być stałym elementem repertuaru multipleksów.
Wiele pełnometrażowych produkcji Netfliksa jest na tyle dobrych, że filmy z powodzeniem mogłyby ubiegać się o pieniądze publiczności płacącej za bilety. Takie tytuły jak Bright z Willem Smithem czy pełen świetnych efektów specjalnych Spectral idealnie pasują do wielkiego ekranu. Oglądając niektóre pełnometrażowe, wysokobudżetowe filmy Netfliksa mam wręcz wrażenie, że te „marnują się” na ekranie mojego smartfonu czy nawet laptopa.
Netflix posiada gigantyczny potencjał, jeżeli chodzi o podbój kin swoimi filmami i serialami.
Wyobraźcie to sobie - na dzień przed premierą nowego sezonu House of Cards seria multipleksów emituje pierwsze pięć odcinków serialu. Do tego dochodzą specjalnie przygotowane na tę okazję gadżety, breloki, przypinki czy plakaty. Sam z chęcią poszedłbym na takie otwarcie i wiem, że nie jestem w tej opinii osamotniony. Jak nie House of Cards to Daredevil, The Defenders czy Stranger Things. Oczywiście, o ile cena biletu nie byłaby przesadnie napompowana.
Co najbardziej niesamowite, wyniki finansowe takich premier seriali i filmów Netfliksa miałyby drugorzędne znaczenie. Platforma VoD nic nie robiłaby sobie z kiepskiego otwarcia w kinach filmu Spectral 2, ponieważ to nie bilety są głównym źródłem przychodu producentów. Ten stanowią opłaty abonamentowe, które regularnie, wiernie, co miesiąc opłacają dziesiątki milionów ludzi na całym świecie. Z tej perspektywy biletowe wahanie w jedną czy drugą stronę nie robiłoby wielkiego znaczenia. Netflix miałby świetną amortyzację. Byłby na takie zmienne zbyt odporny.
O kinowym potencjale Netfliksa doskonale wie jego kierownictwo. Temat kin został poruszony w nocie do udziałowców firmy.
W wiadomości można przeczytać:
Nota do akcjonariuszy jest bardzo istotna z jednego, ale kluczowego powodu. Szefostwo Netfliksa odnosi się w niej do wielkich sieci kin. Nie do kameralnych miejsc studyjnych ani sal, dzięki którym zyskuje się wstęp na festiwale filmowe w Cannes lub galę wręczenia Oscarów. Netflix jasno i wyraźnie pisze o nastawionych na czysty zysk i masową widownię multipleksach, takich jak działające na terenie Polski Multikino czy Cinema City.
Włodarze platformy VoD są otwarci na współpracę z takimi molochami, pod warunkiem, że nie będzie to uderzało w dostępność treści na samej platformie. To już tylko krok od wizji, którą roztaczałem powyżej. Tej, w której nowe odcinki House of Cards pojawiają się najpierw w kinie, na kilka godzin przed północną premierą na Netfliksie. Niby drobnostka, raptem kilkaset minut różnicy. Jeżeli jednak jest się wielkim fanem jakiejś serii to jestem przekonany, że taka osoba pobiegnie do kina.
Zastanawiam się, czy nie powstaje tutaj ryzyko okradania własnych klientów.
Jeżeli widz zechce wybrać się do kina na film Netfliksa, zapłaci podwójnie. Najpierw za bilet na seans, potem za miesięczną subskrypcję. Oczywiście nie są to opłaty symetryczne, ponieważ abonament otwiera takiemu klientowi dostęp do mnóstwa filmów i seriali na wszystkich wiodących urządzeniach elektronicznych z ekranami i dostępem do Internetu. Mimo wszystko jestem przekonany, że wiecie do czego piję. Najwięksi fani nowych filmów i seriali będą płacić podwójnie.
W ostatecznym rozrachunku decyzja zawsze należy do klienta. Przecież nikt nie zmusi go do kupna biletu. Jeżeli jednak fan chce zobaczyć nowego Daredevila w kapitalnej jakości, na wielkim ekranie, wizyta w kinie będzie dla niego obowiązkowa. Po powrocie do domu taki widz zapłaci znowu, za dostęp do reszty odcinków składających się na cały sezon. Taki model dystrybucji może znacznie, znacznie powiększyć przychody Netfliksa. Daję sobie rękę odciąć, że włodarze tej platformy nie od dzisiaj myślą nad podobnym rozszerzeniem biznesu.
W ostatnich miesiącach Netflix niesamowicie przybliżył się do multipleksów. Wątpię, aby było to dzieło przypadku. Współpraca między sieciami kin oraz platformą VoD jest intensywniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Zastanawiam się tylko, czy na tej nowej, powstającej właśnie współpracy widzowie bardziej skorzystają, czy podupadną na portfelach. Zmianę na gorsze może przynieść jedna, drobna, niesprawiedliwa decyzja. Taka jak na przykład kinowa premiera na moment przed premierą internetową. To wystarczy, aby abonenci w jednej chwili stracili swój podmiotowy charakter.