REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD
  4. Netflix /

Smutna Sandra Bullock jest bardzo smutna. Oceniamy "Niewybaczalne"

"Niewybaczalne" jest już dostępne na Netfliksie. To film, w którym Sandra Bullock gra byłą więźniarkę, próbującą wrócić na łono społeczeństwa. Jak jednak wiemy z wielu innych podobnych narracji, nie będzie to dla niej łatwe. Podobnie zresztą jak dla widzów. Dlaczego? Dowiecie się z naszej recenzji.

10.12.2021
17:00
niewybaczalne netflix premiera recenzja
REKLAMA

Sandra Bullock ma na swoim koncie zarówno Oscara jak i Złotą Malinę. W dodatku obie nagrody zdobyła w jednym roku, ale za dwa różne filmy. Nic w tym dziwnego. Jest w końcu aktorką, która potrafi wydobyć ze swych postaci to, co najlepsze ("Wielki Mike. The Blind Side"), jak i popaść w przesadną groteskę ("Wszystko o Stevenie"). Czasami zdarza jej się jednak łączyć takie występy w jednej roli. "Niewybaczalne" jest tego świetnym przykładem, bo kiedy scenariusz zawodzi, wzrok przyciąga grana przez nią Ruth, a gdy historia staje się interesująca, jej bohaterka okazuje się najsłabszym ogniwem.

Przez większość czasu Bullock wciela się tu w... tę samą rolę co zwykle. Pałęta się od sceny do sceny ze smutną miną, użalając się nad sobą. Czasami pozwala sobie na sporą dawkę szaleństwa i szczerzy w gniewie zęby, albo rzuca fuckami na lewo i prawo. W obu tych przypadkach jest najgorsza. Ale jednocześnie potrafi nam coś w ten sposób przekazać. Gdy nakrywa swoją nową współlokatorkę na grzebaniu w jej rzeczach, rzuca się na nią z zaciętą miną bez chwili zastanowienia. Wtedy wiemy, że w jej bohaterce zakorzeniły się nawyki z więzienia. Ale jakbyśmy nie zauważyli analogii między życiem za kratami a na wolności, to potem rzuci jeszcze: "tutaj wszyscy zachowują się jak na spacerniaku".

REKLAMA

Niewybaczalne - recenzja nowego filmu na Netfliksie

"Niewybaczalne" (przynajmniej przez lwią część seansu) jest bowiem typową opowieścią o odkupieniu po wyjściu z więzienia, uatrakcyjnioną elementami innych konwencji. Ruth po 20 latach wychodzi na wolność, ale wciąż nie może poradzić sobie z poczuciem winy. Ciągle prześladują ją flashbacki ze zbrodni, którą popełniła. Zabiła szeryfa, gdy ten próbował ją eksmitować z rodzinnego domu. Jej siostra trafiła pod opiekę kochającej ją rodziny, a synowie ofiary postanawiają się zemścić. Narracja toczy się więc trzytorowo, ale żaden z wątków nie jest ani oryginalny, ani na tyle dobrze poprowadzony, aby przykuć naszą uwagę.

Niewybaczalne - Netflix - premiera - zwiastun

Najdosadniej widać to na przykładzie wątku głównego. Ruth cały czas próbuje odzyskać kontakt z siostrą, ale przecież przylgnęła do niej łatka glinobójczyni. Mieszkańcy miasteczka nie są w stanie jej tego wybaczyć, dlatego każdy kto się dowie o jej zbrodni stawia na niej krzyżyk. Wypomina jej to nawet kurator, a prawnik mający pomóc bohaterce odnaleźć Kate robi to dość niechętnie. Próżno tu szukać ciekawych przemyśleń na temat odkupienia czy poświęcenia. Próba odbudowy swojego życia przez główną bohaterkę sprowadza się tu do porównań z budowanym przez nią ośrodkiem dla bezdomnych. Nie wiemy do końca dlaczego skoro wszyscy nienawidzą protagonistki, my musimy jej współczuć. Ale tego wymaga od nas reżyserka.

Niewybaczalne - opinia o nowym filmie z Sandrą Bullock

Nora Fingscheidt nie śpieszy się ze swoją opowieścią. Buduje ją z dobrze nam znanych klisz, pozwalając taplać się w smutku głównej bohaterki i pokazać, że zasłużyła na wybaczenie. Reżyserka próbuje podnosić stawkę, kiedy wektor zemsty jednego z synów zastrzelonego przez Ruth szeryfa, zwraca się w nieoczekiwanym kierunku. Niestety, wtedy jest już za późno, aby nas to obchodziło. "Niewybaczalne" to film, któremu na dobre wyszłoby skrócenie o co najmniej 30 min. Rozciąganie opowieści do niemal dwóch godzin okazuje się znęcaniem nad widzem.

REKLAMA

Twórcy bezlitośnie serwują nam kolejne dłużyzny i mnożą ujęcia ze smutną Bullock. Cały czas pałętają się w kółko i drążą te same kwestie. Marnują czas na powtórzenia, przez co nie udaje im się nawet porządnie zarysować portretów psychologicznych bohaterów drugoplanowych. Jest to o tyle smutne, że na ekranie zobaczymy m.in. Vincenta D'Onofrio czy Jona Bernthala. Przez znajome z marvelowskich seriali Netfliksa twarze chciałoby się lepiej poznać historie granych przez nich postaci. Nie jest nam to jednak dane. Z tego właśnie względu "Niewybaczalne" poraża ubogim światem przedstawionym, przesiąkniętym gatunkowym schematem i tanią symboliką. A to widzom będzie trudniej produkcji wybaczyć, niż bohaterce jakąkolwiek zbrodnie.

"Niewybaczalne" obejrzycie na Netfliksie.


REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA