REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Ten thriller po latach wciąż ogląda się świetnie. Na długi weekend będzie jak znalazł

Na Netfliksa wpadł już nieco stary, choć wciąż dobrze wspominany film "Ojczym" z Pennem Badgleyem w roli głównej. Nie jest to co prawda majstersztyk kinematografii, ale w tym przypadku to akurat zaleta - jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego i lekkiego na długi weekend, rzućcie okiem na ten thriller. To idealna propozycja na letni wieczór.

31.05.2024
19:55
ojczym polecajka na weekend netflix
REKLAMA

W 1987 r. światło dzienne ujrzał film "Ojczym" w reżyserii Josepha Rubena z Terrym O'Quinnem w roli głównej. Produkcja został przyjęta przez krytyków tak dobrze, że zdecydowano się na nakręcenie dwóch sequeli - "Ojczym II" (1989) i "Ojczym III" (1992). Niemal dwie dekady później historia pozornie zwyczajnego mężczyzny, który okazuje się być seryjnym mordercą, dostała drugie życie za sprawą remake'u o tym samym tytule. Tytuł w reżyserii Nelsona McCormicka z Dylanem Walshem, Pennem Badgleyem, Selą Ward i Amber Heard zadebiutował w 2009 r. Czy jest równie interesujący, co oryginał?

REKLAMA

Ojczym - recenzja thrillera w serwisie Netflix

Fabuła filmu "Ojczym" skupia się na rodzinie Hardingów, w której niespodziewanie pojawia się David Harris (Dylan Walsh). Mężczyzna wpada bowiem w oko Susan (Sela Ward), samotnej matce z trójką dzieci, którą błyskawicznie w sobie rozkochuje. Najstarszy syn Susan, Michael (Penn Badgley), poznaje nowego partnera matki dopiero po powrocie ze szkoły wojskowej. I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest on zwyczajnym i miłym facetem, Michael zaczyna nabierać podejrzeń, że coś jest jednak nie tak. Kiedy wraz ze swoją dziewczyną, Kelly (Amber Heard) zaczyna zagłębiać się w przeszłość Davida, okazuje się, że mężczyzna ma swoją mroczną stronę.

"Ojczym" to nie jest film wybitny. Ma on jednak w sobie coś, co pozwala na tę produkcję spojrzeć przychylnym okiem. Mowa tu przede wszystkim o obsadzie - młodych aktorów, czyli Penna Badgleya i Amber Heard, w towarzystwie doświadczonego Dylana Walsha i Seli Ward ogląda się świetnie. Biorąc pod uwagę, że zarówno Badgley, jak i Heard podczas nagrywania "Ojczyma" mieli po zaledwie 23 lata, produkcja budzi niemały sentyment.

Zwiastun filmu "Ojczym"

Film Nelsona McCormicka obfituje w pewnego rodzaju oldschoolowe, jeśli można to tak nazwać, budowanie napięcia, charakterystycznego dla produkcji z wczesnych lat 2000. Nie ma tutaj roztkliwiania się - jest akcja, jest reakcja. Fabuła nie daje w zasadzie żadnych skomplikowanych łamigłówek do rozwiązania - od początku wiemy, kim jest David Harris (początkowa scena jest wspaniała). A jak to możliwie, że ścigany od lat morderca jest nieuchwytny? Nad tym też w zasadzie nie chce się zastanawiać - zamiast tego widz woli oddać się przyjemności niekombinowania i pozwala płynąć tej satysfakcjonującej i wręcz dziecinnie prostej historii.

Do "Ojczyma" wróciłam po latach i mam wrażenie, że oglądało mi się go jeszcze lepiej niż wcześniej. Wtedy niczego od tej produkcji nie oczekiwałam, podobnie jak teraz. Mimo kilku niedociągnięć, oczywistych rozwiązań, które serwuje nam reżyser, i wyidealizowanego obrazu amerykańskiej rodziny, zatopienie się w tej historii wciąż było przyjemnych doświadczeniem. Czy to dobra propozycja na długi weekend? Zdecydowanie tak. Ten film to wehikuł czasu, który przeniesie was do przeszłości i obudzi najlepsze wspomnienia.

REKLAMA

O produkcjach w serwisie Netflix przeczytasz na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA