W tym serialu Samuel L. Jackson rozbił bank! "Ostatnie dni Ptolemeusza Greya" to tytuł, którego nie możesz przegapić
Samuel L. Jackson to wspaniały aktor. Podbijał nasze serca w "Pulp Fiction", "Nienawistnej ósemce" czy "Avengers". Teraz popis dał w serialu "Ostatnie dni Ptolemeusza Greya", który obejrzycie na Apple TV+. Tego tytułu po prostu nie można przegapić.
OCENA
Nowy serial z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej, czyli "Ostatnie dni Ptolemeusza Greya", jest już dostępny w całości w Apple TV+ i zalatuje trochę "True Detective". Na przestrzeni sześciu świetnie zrealizowanych odcinków obserwujemy pewnego staruszka, który u kresu życia odzyskuje na chwilę pamięć, co pozwala mu domknąć parę spraw i rozwikłać pewną zagadkę.
"Ostatnie dni Ptolemeusza Greya" można określić mianem dramatu obyczajowego, który opowiada o końcu życia pewnego czarnego jegomościa. Podkreślenie jego rasy nie jest tutaj zresztą przypadkowe. Apple w swoim nowym serialu bierze na tapet trudną historię mniejszości etnicznej i opowiada o problemach czarnoskórej społeczności we współczesnych Stanach Zjednoczonych, patrząc na nie przez pryzmat 91-letniego staruszka z nasilającymi się objawami demencji.
Ptolemeusz ze względu na swoją przypadłość niemal całkowicie zatracił kontakt z rzeczywistością. Chociaż pod względem fizycznym nic mu nie dolega - biorąc pod uwagę jego wiek - to nie myśli już jasno. Przy życiu trzymają go już tylko nawyki oraz młody siostrzeniec Reggie, który regularnie odwiedza swojego ukochanego wujka. Grey z dnia na dzień coraz bardziej zatraca się jednak w swoich wspomnieniach i czuje, że coś ważnego wyleciało mu z głowy.
Wszystko zmienia się w chwili, gdy Ptolemeusz Grey trafia na eksperymentalną kurację pod okiem samego "diabła".
Lekarz, nazywany z jakiegoś powodu przez bohatera "The Last Days of Ptolemy Grey" diabłem, wyjaśnił swojemu pacjentowi, iż kontynuowanie procesu leczenia przywróci mu pamięć, ale tylko na krótko, a potem nastąpi regres. Grey i tak się jednak na to zdecydował. Uznał, że najwyższa pora zrozumieć, jaką misję dał mu człowiek, którego traktował niczym ojca, którego nigdy nie poznał. Do tego dochodzi tajemnica morderstwa, którą staruszek postanowił rozwikłać...
Chociaż w "Ostatnich dniach Ptolemeusza Greya" nie mamy w centrum policjantów, bo ci pojawiają się jedynie na drugim planie i nie są zbyt przyjaźni, to podczas seansu każdego z kolejnych sześciu odcinków czułem się, jakbym oglądał kolejny sezon "True Detective". Podobnie jak w przypadku hitu od HBO, także i tutaj poznajemy historię poprzez kilka przeplatających się linii czasowych, a główny bohater miewa oniryczne wizje będące efektem postępującej choroby.
Samuel L. Jackson w "The Last Days of Ptolemy Grey" zagrał tak naprawdę dwie postaci.
Nie ma wątpliwości, że "Ostatnie dni Ptolemeusza Greya" to taki teatr jednego aktora, a Samuel L. Jackson kradnie show. Poznajemy go jako staruszka, który nie tyle żyje, co po prostu egzystuje w śmietniku. Jego mieszkanie zawalone jest przedmiotami, które równie dobrze mógł kupić albo zdobyć w inny sposób ktoś obcy. Z nielicznymi wyjątkami nie mają one dla głównego bohatera zamkniętego w pułapce swojego umysłu już żadnego znaczenia.
Wszystko zmienia się diametralnie w chwili, gdy bohater zdecydował się na terapię. Różnica pomiędzy dwiema wersjami Ptolemeusza jest tak duża, że w pierwszym odruchu można pomyśleć, że podmieniono tutaj aktora! Przemianę widać było nawet w oczach aktora, a Greya przed i po zabiegu można było odróżnić jeszcze zanim Samuel L. Jackson pokazał się na ekranie w eleganckim ubraniu, ze zgranie uczesaną fryzurą oraz elegancko ogoloną brodą.
Podobne wrażenie ma się później, gdy Ptolemeusz Grey znowu traci jasność umysłu.
Oglądanie nawrotu demencji głównego bohatera, chociaż od początku wiadomo, że właśnie taki los czeka Greya, jest niezwykle bolesnym doświadczeniem. Po bohaterze widać wyraźnie, że pomimo tego, jak go przekopał los, nadal ma w sobie dużo chęci życia. Serial niestety boleśnie przypomina o tym, że jako ludzie dysponujemy jedynie ograniczonym czasem, a niekiedy na naprawienie błędów lub zrobienie czegoś nowego tudzież szalonego jest już za późno.
Serial został świetnie zrealizowany, a obsada błyszczy również na drugim planie. W otoczeniu Samuela L. Jacksona znalazło się kilku bardzo utalentowanych aktorów i aktorek. Jedyne, do czego mógłbym się na siłę przyczepić, to do faktu, że "The Last Days of Ptolemy Grey" jest nieco zbyt krótkie i rozwija się za wolno jak na swoje sześć odcinków, z których każdy poświęcono innej postaci - ale również i to można uznać za metaforę uciekającego przez palce życia.
Mimo to "Ostatnie dni Ptolemeusza Greya" od Apple TV+, chociaż nie sposób mówić tu o happy-endzie z prawdziwego zdarzenia, zostawiają widza w optymistycznym nastroju. Historia bohatera Samuela L. Jacksona faktycznie się kończy, ale zostawia on za sobą świat, w którym dalej będą żyć jego mniej lub bardziej bliscy krewni oraz inni ludzie, których na swojej drodze spotkał. On sam zaś będzie żył dalej, przynajmniej przez jakiś czas, w ich pamięci...
W serwisie Apple TV+ można zobaczyć już wszystkie sześć odcinków "Ostatnich dni Ptolemeusza Greya".