Prokuratura zaczyna śledztwo w sprawie patostreamerów. Kawiaq ogłosił, że znika z internetu
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Marcina "Kawiaqa" F. oraz Bartłomieja K. Patostreamerzy, którzy udokumentowali na streamie upicie jednej dziewczyny do nieprzytomności i pobicie drugiej, do tej pory nie przejmowali się konsekwencjami swoich czynów i publikowali w sieci nagrania z wakacji. Wygląda jednak na to, że wczasy się skończyły - Kawiaqu poinformował na Instagramie, że "ze względu na zarobki" znika z internetu.
O Marcinie "Kawiaq" F. oraz jego koledze Bartłomieju K. w zeszły weekend zrobiło się głośno za sprawą streamów, w których brały udział dwie dziewczyny. Pierwszą z nich upili niemal do nieprzytomności podczas transmisji live w wynajmowanym mieszkaniu, natomiast druga została pobita szklaną butelką przez Bartłomieja K., co doprowadziło do licznych uszkodzeń jej twarzy. Chwilę później patostreamerzy, jak gdyby nigdy nic, wyszli z pokoju hotelowego, w którym doszło do pobicia, a jakiś czas później pojawiła się informacja, że zamierzają uciec z kraju.
O patostreamingu piszemy więcej na łamach Spider's Web:
Podczas ich wakacji na "Maledwiach", które okazały się być egipską Hurghadą, patostreamerzy wciąż publikowali nagrania. Kawiaqu zaadresował swoją wulgarną wiadomość do wiceministra sprawiedliwości Piotra Ciepluchy, a Bartłomiej K. - do polskiej policji, odgrażając się, że nikt mu niczego nie zrobi. Tymczasem okazało się, że katowicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie patostreamerów i kiedy zaczęło robić się już naprawdę gorąco, Kawiaqu poinformował, że znika z internetu.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie patostreamerów Kawiaqa i Bartłomieja K.
W związku ze zdarzeniami, do których doszło w miniony weekend, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek poinformowała, że w tej sprawie zostało wszczęte śledztwo:
Śledztwo prowadzone jest m.in. w sprawie nieudzielenia pomocy jednej z pokrzywdzonych i spowodowanie obrażeń ciała u drugiej pokrzywdzonej. W śledztwie wykonywane są niezbędne czynności mające na celu wyjaśnienie tej sprawy
- przekazała PAP.
Tymczasem Kawiaqu, który do tej pory bez oporów publikował w mediach społecznościowych nagrania z wakacji, postanowił zniknąć z internetu. W swoich wyjaśnieniach, które pojawiły się na Instagramie, nie połączył jednak swojej decyzji z falą krytyki, która spłynęła na niego po skrzywdzeniu dwóch dziewczyn - patostreamer poinformował, że robi to ze względu na zarobki:
Od wielu miesięcy, tak po ukończeniu osiemnastki, zauważyłem, że więcej zarabiam pieniędzy poza internetem i gdybym oddał się tylko internetowi i nie robił moich interesów, zarabiałbym niedużo więcej. (…) I w tym momencie zdecydowałem, że odchodzę z tego YouTube'a
- podusmował F.