Tego, że Patryk Vega jest kontrowersyjnym reżyserem, nie trzeba tłumaczyć chyba nikomu. Tymczasem jego nowy film „Pętla” wywołał burzę nie tylko nad Wisłą, ale i na Ukrainie. Czym polski reżyser podpadł naszym sąsiadom ze Wschodu?
Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o trendach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.
Jak się okazuje, długo (i nachalnie) promowana w Polsce „Pętla” przekroczyła granice naszego kraju i premierę nowego filmu Patryka Vegi odnotowano także na Ukrainie. Niestety, w negatywnym kontekście. I to tego stopnia, że nieoficjalnie mówi się o wiszącym w powietrzu polsko-ukraińskim skandalu dyplomatycznym.
Ukraińcy — ci od Ubera i prostytutek
Choć polskie władze lubią chwalić się tym, że w mniejszość ukraińska ma się w naszym kraju świetnie (swego czasu był to kontrargument w sporze z Unią Europejską a propos kryzysu migracyjnego), realia wyglądają nieco mniej cukierkowo. Ukraińcy mieszkający i uczący się lub pracujący w Polsce regularnie padają ofiarami ksenofobicznych ataków, o przykrych stereotypach nie wspominając. Właśnie te krzywdzące stereotypy, które pojawiają się w filmie Patryka Vegi pod adresem Ukraińców, wywołały u naszego wschodniego sąsiada liczne kontrowersje.
W „Pętli” bowiem przedstawiciele ukraińskiej narodowości są pokazani przede wszystkim jako handlarze narkotyków, łapownicy, sutenerzy i osoby trudniące się prostytucją.
„Nazywali mnie dziwką, gdy usłyszeli skąd pochodzę”
Jako pierwszy sprawę opisał ukraiński portal strana.ua:
Obejrzałam film i byłam po prostu zszokowana. Stosunek do Ukraińców nie był najlepszy — niektórzy nazywali mnie „dziwką”, gdy usłyszeli, skąd pochodzę
— narzeka Victoria pochodząca ze Lwowa, aktualnie mieszkająca pod Krakowem.
W filmie faktycznie Ukraińcy zostali przedstawieni dość stereotypowo — jedni z głównych bohaterów, bracia bliźniacy Żenia i Alex to typy „spod ciemnej gwiazdy”, a pokazani w „Pętli” ukraińscy celnicy są zwykłymi łapówkarzami gotowymi za odpowiednią stawkę przymknąć oko na to i owo.
„Oczywiście mamy [na Ukrainie — przyp. red.] korupcję i seksbiznes, ale wydaje mi się przesadą, że można wszystko przewieźć przez granicę, łącznie z nieprzytomnymi dziewczynami i że wszyscy na granicy zgadzają się na łapówki” — dodaje rozmówczyni ukraińskiego portalu.
Szykuje się dyplomatyczny skandal?
Jak czytamy we wspomnianym serwisie, sprawa jest na tyle poważna, że w powietrzu wisi zagrożenie polsko-ukraińskiego skandalu dyplomatycznego:
W kontekście nagromadzonych kontrowersji wokół pomnika Bandery [...] to tylko jedno uderzenie. Ale takich filmów, które są wyświetlane w kinach w całym kraju, po prostu się nie kręci
— miał zdradzić anonimowo jeden z ukraińskich dyplomatów.
Być może Polacy w mniejszym stopniu są zszokowani „Pętlą”, bo większość z nas już przywykła do mało wysublimowanej stylistyki, jaką proponuje Patryk Vega w swojej twórczości. Rozumiem jednak, że dla osób z zewnątrz takie kalki i gra stereotypami mogą być bulwersujące. Czy reżyser weźmie sobie do serca zarzuty strony ukraińskiej? Cóż, obawiam się, że zamiast tego, w myślach Vega już przelicza, jak potencjalny skandal wpłynie na jeszcze większą — i w tym przypadku darmową — promocję „Pętli”.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.