REKLAMA

Nowy hit Amazona wygląda jak zwykła komedia romantyczna. Na szczęście ogląda się go naprawdę świetnie

Niewiele oddziela "Red, White & Royal Blue" od standardowej komedii romantycznej. Twórcy filmu Amazon Prime Video opowiadają nam historię, którą widzieliśmy już nawet nie setki, a miliony razy. A jednak rumieńców tej produkcji nie brakuje.

Red White Royal Blue amazon prime video co obejrzeć
REKLAMA

"Jesteś idealistą, gdy powinieneś być realistą" - mówi w jednej ze scen matka do głównego bohatera. Na szczęście tak jej syn, jak i twórcy realizm mają w nosie. Adaptacja powieści Casey McQuiston jest przez to naiwna, jak osoby nabierające się na przekręt z nigeryjskim księciem. To bajka spod znaku "i żyli długo i szczęśliwie", w której tylko loga stacji Hallmark brakuje. Reżyser i scenarzysta Matthew Lopez nie ukrywa bowiem, że zabiera nas w świat fantazji. Ba, on to wręcz nieraz podkreśla rozmydlonym światłem. Puszcza do nas w ten sposób porozumiewawcze oczko, abyśmy zawiesili niewiarę i dobrze się bawili. Z początku nie jest jednak łatwo.

Po pierwszych scenach "Red, White & Royal Blue" byłem pewien, że w dalszej części seansu będę uprawiał wesoły hatewatching. Z jednej strony zawsze miło popatrzeć na dwójkę dzieciaków z wyższych sfer przygniatanych przez ogromny tort, ale z drugiej - trudno o bardziej dosadne zasugerowanie, że mamy do czynienia z historią w stylu "czemu piękni i bogaci mają tak ciężkie życie". Nic tu się nie klei, kiedy Lopez nasącza początek swojego filmu pop-punkową energią. Mając za bohaterów syna amerykańskiej pani prezydent i któregośtam w kolejce do brytyjskiego tronu księcia Walii po prostu trudno o niegrzeczną komedię spod znaku "Eurotrip".

Czytaj także:

REKLAMA

Red, White & Royal Blue - recenzja filmu Amazon Prime Video

Na szczęście Lopez szybko rezygnuje z początkowej poetyki, coraz bardziej zatapiając się w tym, czym "Red, White & Royal Blue" rzeczywiście jest - prościutką komedią romantyczną, która wygląda ni mniej ni więcej jak crossover "Córki prezydenta" i "Pamiętnika księżniczki" z genderową woltą. Na kartkach scenariusza klisze muszą do teraz świszczeć. Bo to opowieść zatopiona w najgorszych tradycjach gatunku, opartych na stereotypach i skrótach myślowych. Dlatego Alex cieszy się przywilejami amerykańskiej klasy politycznej i wyrozumiałością rodziców. Henry'emu ciąży natomiast dworska etykieta i podporządkowanie wzorcom zachowań egzekwowanych przez pałac Buckingham. Przeciwieństwa się przyciągają, więc możecie się już domyślić, w jakim kierunku podąża fabuła.

Red, White & Royal Blue - Amazon Prime Video

Widzieliśmy to wielokrotnie w wydaniu z dziewczyną z niskich sfer, która poznaje księcia z bajki (lub w innych wariantach opowieści o Kopciuszku). Lopez nie przeprowadza w formule komedii romantycznej żadnej rewolucji. Tylko tutaj te wszystkie klisze oparte na przedrzeźnianiu się bohaterów, świntuszeniu, skrywaniu i odkrywaniu kolejnych tajemnic, nabierają nowej mocy. Zwarcie ich w ramach homoseksualnego romansu, nadaje pewnej świeżości, jakby to była zupełnie nowa i całkiem oryginalna opowieść.

"Red, White & Royal Blue" to film do bólu bezpieczny, pozbawiony jakichkolwiek szaleństw.

REKLAMA

Chciałoby się nieraz, aby było inaczej, żeby reżyser wykazał się większą odwagą i pomysłowością. Może nawet brakuje tu jakiegoś realistycznego punktu zaczepienia, ale Lopezowi i tak udaje się sprawić, żeby ta niewiarygodna fabuła stała się obiektem naszych marzeń. Wszystkie wydarzenia przerysowuje bowiem z pasją nastoletniej autorki fanfików. Ale właśnie przez ten gatunkowy nawias, nawet nadmierny melodramatyzm przyjmuje się z łezką w oku, a przewidywalne żarty przyprawiają o niewymuszony uśmiech. Jako romans "Red, White & Royal Blue" wzrusza o wiele bardziej niż "Mój policjant". Jako kino rozrywkowe - bawi tylko trochę mniej niż "Bros".

Ten film udowadnia, że staromodny kicz w nowym opakowaniu wciąż ma rację bytu. Oglądać go należy z wyłączeniem szarych komórek i przymrużeniem oczu. To ostatnie jest szczególnie ważne, gdyż twórcy nadużywają blue screena i bohaterowie co chwilę odcinają się od tła. To najlepszy dowód na to, że "Red, White & Royal Blue" to produkcja tandetna. Jest też miałka, a nawet infantylna. Co z tego, skoro taka właśnie miała być? Chociaż nie pozostawi po sobie żadnych trwalszych wspomnień, na czas seansu pozwoli uciec myślami od szarej rzeczywistości.

"Red, White & Royal Blue" obejrzycie na Amazon Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA