REKLAMA

„Rojst '97” wciąga jak... no właśnie. Co oznacza tytuł serialu?

„Rojst” to serial kryminalny, którego pierwszy sezon nakręcił Showmax – zanim zwinął manatki z naszego kraju. Markę przejął Netflix i nakręcił kontynuację, którą już możemy oglądać. Wielu widzów zastanawia się, co oznacza tajemniczy tytuł. Okazuje się, że można go interpretować na trzy sposoby.

rojst co oznacza serial netflix
REKLAMA

Pierwszy, 5-odcinkowy sezon serialu „Rojst” miał premierę w 2018 roku. Jego reżyserem był debiutujący w tej roli syn Gustawa Holoubka, Jan. Głównymi bohaterami był nieustępliwy duet dziennikarzy „Kuriera wieczornego” grany przez Andrzeja Seweryna i Dawida Ogrodnika. Badali na własną rękę dwie sprawy - brutalnego zabójstwa prostytutki i działacza partyjnego oraz samobójstwa pary nastolatków. Okazuje się, że obie tragedie są ze sobą powiązane.

REKLAMA

W drugim sezonie - „Rojst '97”, serial przenosi się z PRL do schyłku XX wieku. Akcja dzieje się w południowo-zachodniej Polsce, która zmaga się ze skutkami „powodzi tysiąclecia”. Tło historyczne jest w pewnym sensie prawdziwe, ale już sama fabuła to czysta fikcja. Woda podmyła powojenny cmentarz i wypłukała z niego zwłoki. Oprócz nich na rojstach zostają odkryte zwłoki nastolatka. No właśnie, czym są te całe rojsty?

„Rojst” - co znaczy tytuł nowego serialu Netfliksa?

1. Rojsty to dosłownie bagna

 class="wp-image-1750810"
Fot. Park Narodowy Bory Tucholskie, torfowisko wysokie - inaczej rojst / Wikipedia

Rojsty według encyklopedii PWN to „miejsca niskie, bagniste, pokryte mchem, porośnięte krzakami, mokradła, torfowiska”. Słowo zostało zaczerpnięte z litewskiego „raistas”. W drugim sezonie serialu są obecne we własnej „osobie”, co możemy chociażby zaobserwować na zdjęciu głównym artykułu. Rojsty pojawił się m.in. w „Pieśni o ziemi naszej” Wincentego Pola z 1835 roku.

Tam świat inny, lud odmienny,
Kraj zapadły, równy, senny,
Często mszysty i piaszczysty,
Puszcze czarne, zboża marne,
Nieba bledsze, trawy rzedsze,
Rojsty grząskie, groble wąskie (...)

„Pieśni o ziemi naszej” Wincentego Pola

„Rojsty” to też tytuł debiutanckiej powieści Tadeusza Konwickiego o partyzantce antyradzieckiej. Została napisana w 1947 roku i wywołała kontrowersje. Autor bowiem opisał nieznane oblicze patroli na tytułowych podmokłych terenach – były bezcelowe i zbytnio nie różniły się od bandytyzmu.

2. Tytuł Rojst to też metafora społecznego bagna

 class="wp-image-1750828"
Fot. materiały prasowe / Showmax

Pierwszy sezon serialu toczył się w mrocznych czasach PRL – w 1984 roku. I nie chodzi tu w ogóle o słynne dzieło Orwella. Był to okres beznadziei pomiędzy zniesieniem stanu wojennego a rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu. Dobrze zostało to ujęte w opisie prasowym.

Lokalni mieszkańcy, nawiedzani przez demony przeszłości, grzęzną w paraliżującym ich życie systemie. Szara rzeczywistość Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przypomina tu bagno - im więcej nieprzemyślanych ruchów wykonujesz, tym głębiej możesz się zapaść. Aż wreszcie znikasz

— inf. pras. z pierwszego sezonu

Drugi sezon toczy się tuż powodzi, którą wielu z nas dobrze pamięta. Kulminacyjny moment miał miejsce właśnie na początku lipca 1997 r. - „Rojst '97” miał premierę dokładnie 7 lipca. Fikcyjne miasto, którego nazwa nie jest podana, przypomina krajobraz po bitwie. Ledwie wykaraskało się z klęski żywiołowej, a tu nagle na jaw wychodzi prawda z przeszłości. Człowiek się może załamać.

3. „Rojst” po prostu wciąga jak tytułowy rojst

 class="wp-image-1750831"
Kadr z serialu „Rojst '97” / Netflix

Jeśli mamy 30-40-50 lat załącza się w nas już nostalgia za dawnymi czasami. Twórcy serialu pieczołowicie odtworzyli najpierw szarość komuny, a potem przaśność lat 90. Scenografia zaprojektowana w najdrobniejszych szczegółach i ogólna retro-atmosfera jest przerysowana podobnie jak w „Stranger Things”, ale i tak ogląda się to z łezką w oku. Szczególnie, gdy w głośnikach słyszymy stare przeboje, widzimy specyficzną modę i uliczno-sklepową estetykę. Krótko mówiąc: kiedyś to było!

REKLAMA

Serial ma niedociągnięcia – m.in. słabe zakończenie pierwszego sezonu, ale pokazywane historie i mroczny klimat mają w sobie to coś. A nawet jeśli to do nas nie przemawia, to nie da się po prostu oderwać wzroku od gry aktorskiej. I nie piszę tu o głównych postaciach, ale także postaciach drugoplanowych (w pierwszym sezonie zapadł mi w pamięć szczególnie milicjant grany przez Jacka Belera, a w drugim to bym chyba musiał wymienić całą obsadę). Zresztą, „Rojsta” opłaca się włączyć nawet tylko dla usłyszenia zniewalającego tembru głosu Piotra Fronczewskiego.

* zdjęcie główne: mat. pras. „Rojst '97” / Netflix

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA