REKLAMA

Przestańcie romantyzować gangsterów. Słowik z Pruszkowa gwiazdą gali MMA, a Nikoś przejął Netfliksa

Rok 2022 zaczął się naprawdę w mocnym stylu. W topie polskiego Netfliksa od tygodnia rozpycha się film "Jak pokochałam gangstera" o Nikosiu, a na gali MMA-VIP pojawił się słynny mafiozo "Słowik". "Za kilka lat dzisiejszej młodzieży będzie wydawało się, że Pruszków to była taka grupa Robin Hooda. Chłopaki mieli przygody, troszkę podymali, coś tam czasami ukradli, ale nie za dużo, a generalnie mieli sporo fajnych przygód i ucieczek drogimi autami" - skomentował Krzysztof Stanowski.

romantyzowanie gansterow slowik mma nikos netflix
REKLAMA

"Jak pokochałam gangstera" to sequel hitu "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa". Maciej Kawulski wziął się tym razem za biografię niesławnego Nikodema Skotarczaka, którego zagrał Tomasz Wołosok. W tym momencie jest na pierwszym miejscu popularności na polskim Netfliksie i przypadkowo zgrało się to z konferencją MMA-VIP 4, na której pojawił się Andrzej "Słowik" Zieliński, jeden z byłych przywódców gangu pruszkowskiego.

REKLAMA

Prowadzący Marcin Najman zapowiedział go jako "bossa MMA-VIP", który od początku stał za organizacją gali. Słowik wszedł na scenę przy akompaniamencie muzyki z "Ojca Chrzestnego" i po chwili pokazał swoją twarz ukrytą za maską ze "Squid Game". Na galach freak fightowych pojawiały się różne gagatki, ale takiej szychy z przestępczego półświatka jeszcze nie było.

Romantyzowanie mafii i robienie z gangsterów celebrytów z przytupem rozpoczęło 2022 rok.

Konferencja MMA-VIP spotkała się z przeróżnym przyjęciem, w tym rzecz jasna szokiem. Po zamieszaniu w sieci miasto Kielce postanowiło zerwać umowę z organizatorami. "Współpraca z byłymi gangsterami takimi jak 'Słowik' to coś obrzydliwego dlatego dziwie się, że było to rozważane. Planowana kwota za wynajem hali jest również 'powalająca'" – napisał na Twitterze radny Marcin Stępniewski.

Tego samego dnia modę na robienie z przestępców celebrytów skrytykował dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski. Przyznał, że rozumie, że są osoby, którym podobają się gale freak fightowe, "ale są rzeczy, których robić się nie powinno".

Organizacja Marcina Najmana, która wcale nie jest organizacją Marcina Najmana, ponieważ ma on w niej zero udziałów… No, organizacja firmowana łysym łbem Marcina Najmana przedstawiła swojego bossa - okazało się, że jest nim "Słowik", czyli były szef mafii pruszkowskiej. To są naprawdę dziwne czasy. Naprawdę dziwne czasy. Włączam tiktoka, a tam karierę robi jakiś podobno były gangus i opowiada nastolatkom, jak to kiedyś było. Włączam Netfliksa, a tam cukierkowa opowieść o gangsterze z Trójmiasta. Na rynku wydawniczym najwięcej bestsellerów napisał "Masa". Włączam TVN, a tam była burdelmama - inaczej mówiąc: kobieta skazana za sutenerstwo - robi za gwiazdę.

- napisał Krzysztof Stanowski.

Następnie poruszył temat mafii pruszkowkiej, która powoli staje się opowieścią w stylu Robin Hooda, a nie krwawą kartą polskiej historii. I to wcale nie tak dawnej. "Gdyby doktor Mengele dzisiaj żył, to u Najmana robiłby za podstarzałą małpę w ringu. Nie ma takich obrzydlistw, do których niektórzy nie są zdolni się posunąć i nie ma takich, przy których ludzie nie machną ręką" – skwitował dziennikarz.

Mafia pruszkowską to był nowotwór, który zżerał ten kraj. Łamali ludziom kręgosłupy - w przenośni i dosłownie. Zlecali zabójstwa, porywali, okradali, wymuszali haracze, zmuszali do prostytucji, gwałcili, niszczyli legalnie funkcjonujące biznesy, niszczyli rodziny, niszczyli ludzi. To nie byli bad boye z serialu, to nie były młode wilki, to były zwykłe prymitywne sk*rwysyny, które miały krew na rękach. I policja była wobec całego tego ogromu bezsilna. Bała się, jak wszyscy wokół.

– napisał Krzysztof Stanowski.

W komentarzach zarzucono Stanowskiemu, że Kanał Sportowy wspierał Fame MMA i sam zaprosił do Hejt Parku Jasia Kapelę. Tyle tylko, że Jaś Kapela nigdy gangsterem nie był, nie jest i nigdy nie będzie. Za to "najgroźniejszymi przestępcami" na Fame MMA byli youtuberzy pokroju Daniela Magicala, który ostatnio robił stream jak jest zabierany do więzienia. Nie są idealnymi wzorami do naśladowania, ale przynajmniej nie kierowali grupą przestępczą, która mordowała ludzi.

"Jak pokochałam gangstera" czyli jakie fajne życie mają przestępcy.

Kino gangsterskie, podobnie jak i filmy o seryjnych mordercach, kryminały i horrory, od zawsze były produkcjami wielce pożądanymi przez widzów. Wielu z nas lubi ten dreszczyk wywołany obcowaniem ze Złem - nieszkodliwym, bo okiełznanym na ekranie. Tak silnych emocji nie odczuwamy na co dzień, a kiedy oglądamy złoczyńców w naszej bezpiecznej przystani zwanej kanapa, wiemy, że nic nam nie grozi. Cóż, w naturze ludzkiej leży ten pociąg do ekstremów - jedni skaczą na bungee, drudzy włączają dzieła Martina Scorsese.

Zupełnie inna śpiewka jest wtedy, gdy z prawdziwych gangsterów robi się celebrytów i ikony popkultury. Sam miałem dysonans oglądając "Narcos", a potem widząc ludzi w koszulkach z jego podobizną. Kto jednak nie kibicował serialowemu Pablo Escobarowi i nie podziwiał jego żyłki przedsiębiorcy oraz bycia wizjonerem, który nie dał sobie w koks dmuchać

Tak to właśnie czasem jest z filmowym przedstawianiem historii mafiosów i baronów narkotykowych. Ich życie zwykle jest klasyczną opowieścią od zera do bohatera, brawurowym graniem na nosie politykom i policji, a także dorobieniem się milionów dzięki własnej, ciężkiej "pracy". Problem w tym, że wszystko dzieje się po złej stronie mocy, a bandyci nie powinni być naszymi coachami. Często o tym zapominamy omamieni pięknymi ludźmi, wielkimi chatami i drogimi wozami.

Podobne wrażenie można odnieść oglądając "Jak pokochałam gangstera". Nikoś zaczynał jako cinkciarz, a potem trząsł podziemiem, sponsorował Lechię Gdańsk (Escobar też kochał futbol i finansował Atletico Nacional z Medelin) i stał się honorowym obywatelem tego miasta. Patryk Vega też zabierał nas do świata mafii, ale jego filmy wywoływały raczej śmiech, a nie podziw.

Nikoś w filmie Macieja Kawulskiego jest pokazany jako twardziel, playboy i bohater, który do wszystkiego doszedł za sprawą silnej woli i odwagi, ale skończył tragicznie, bo trafił nie na tych ludzi, co potrzeba. A całość w rytmie muzycznych szlagierów, świetnych ujęć i zabawnych sucharów. Nie twierdzę, że tak nie było, ale podane jest to w taki sposób, że aż chce się rzucić w cholerę robotę i zacząć kraść chociażby katalizatory.

Różnicę między polskim a amerykański kinem gangsterskim tłumaczy kolejny post zamieszczony przez Stanowskiego. W USA mafiozi kończą marnie, ale każdy trzeźwo myślący człowiek nie chce wejść w ich skórę za życia. Cytowany internauta napisał, że "Rodzina Soprano" raz na zawsze rozprawiła się z mitem "romantycznej mafii", przedstawiła gangsterów jako socjopatów i skupiała się na mechanizmach działań.

"W Polsce TVN przez "Alfabet Mafii" zbudował jakiś dziwny mit 'bohaterów przemiany ustrojowej', patologiczne jednostki, mocno umocowane politycznie (Słowika ułaskawił Wałęsa!), dostały fundamenty pod budowę pomników" – napisał Mikołaj Nowosad.

Gangster Słowik na gali MMA to przekroczenie granicy, której nie powinno się przekraczać.

W weekend Marcin Najman staje ramię w ramię ze Słowikiem z Pruszkowa, a filmik jest viralem na YouTube. I gdzieś to już widzieliśmy. No tak, przecież Nikoś wystąpił w "Sztosie" i ma zdjęcie z Cezarym Pazurą w kasynie.

O "barwnych" dziejach polskich mafii z lat 90. Netflix mógłby spokojnie nakręcić sezon "Narcos: Polska" (zresztą powstała taka parodia), bo to, co się działo w tamtych latach nie mieści się głowie. W stylistyce thrillera, a nie bajki.

"Narcos: Polsca" byłoby jednak ponownym romantyzowanie gangsterki i dodatkowo wbiłoby się na falę mody na retro, coś na kształt wspominek o PRL i "kiedyś to było". No tak, za komuny było super: jedzenie na kartki, pałowanie na ulicach, cenzura i odcięcie od reszty świata. W sumie ostatnio mamy swoiste deja vu, ale ja nie o tym.

REKLAMA

Słowik został uniewinniony przez Lecha Wałęsę w 1993 roku, ale w 2004 roku został skazany (dzięki zeznaniom innego gangstera-celebryty o pseud. Masa) za kierowanie pruszkowską mafią, a rok później usłyszał zarzut w głośnej sprawie zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały. Kilka lat później został uniewinniony. Np. w sprawie gangu "prokuratura poszła na skróty".

"Same zeznania świadka koronnego bez wsparcia innymi dowodami nie mogą stanowić podstawy do czynienia ustaleń" - ocenił warszawski sąd okręgowy w uzasadnieniu wyroku w sprawie grupy pruszkowskiej. W 2013 roku wyszedł z więzienia, gdzie m.in. odbywał karę za wymuszenia rozbójnicze z lat 90. W 2022 roku pojawia się jako gwiazdor na raczej młodzieżowej gali MMA (wystąpią na niej m.in. tiktokerzy i influencerki). Coś poszło nie tak, a współpraca z gangsterami nigdy nie kończy się dobrze. Nawet w filmach.

* zdjęcie główne: "Jak pokochałam ganstera" / Netflix

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA