„Rysa” to nowy polski serial kryminalny z Julią Kijowską i Dawidem Ogrodnikiem stworzony dla fanów „Szadzi”
Spragnieni polskiego kina w odcinkach? Na Ipli wylądował serial „Rysa”, którym powinni zainteresować się zwłaszcza fani TVN-owskiej „Szadzi”.
OCENA
W serwisie Ipla wylądował kryminał „Rysa”. Już teraz możecie obejrzeć wszystkie osiem odcinków produkcji. To serial na podstawie powieści Igora Brejdyganta o tym samym tytule. Pisarz jest też autorem scenariusza. Twórcę zresztą na pewno dobrze kojarzą wszyscy widzowie i fani „Szadzi”, serialu Playera. Ten również powstał na podstawie książki polskiego pisarza. I tak samo jak w przypadku „Rysy”, Brejdygant odpowiada za skrypt odcinków.
Oba seriale, „Rysa” i „Szadź”, są zresztą – można by powiedzieć – bliźniaczo do siebie podobne.
Widać, że Brejdygant pracuje na pewnym schemacie, w którym zmienia tylko poszczególne elementy układanki. To zarówno zaleta, jak i wada. Z jednej strony odbiorca może poczuć się bezpiecznie, bo wie, co dostanie i ma prawo być ukontentowany, że jego oczekiwania zostaną spełnione w mniejszym bądź większym stopniu. Z drugiej zaś strony „Rysą”, w stosunku do „Szadzi”, w pewnym sensie kieruje pewna wtórność. I wynika to nie tyle z nieciekawej intrygi, ale raczej z racji tego, że podczas oglądania trudno uciszyć ten podstępny głosik w głowie, mówiący: „już gdzieś to widziałam/-em!”.
Główną bohaterką „Rysy” jest Monika Brzozowska (Julia Kijowska), funkcjonariuszka policji. Pani komisarz jest bardzo specyficzną postacią, można powiedzieć, bezkompromisową, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym (do swojego partnera, w którego wciela się Maciej Zakościelny, też nie wydaje się – na pierwszy rzut oka – wyjątkowo przywiązana). Pracownicy nie pałają do niej sympatią, niewiele robi sobie z uwag szefów, ale jako że jest dobra w tym, co robi, utrzymuje się na powierzchni. Policjantka przeżywa aktualnie trudny okres – nie wie, co się z nią dzieje, ma zaniki pamięci, dziwnie i niestabilnie się czuje. Nawiedzają ją flashbacki z momentów nieświadomości, a także z przeszłości – związane z jej uzależnieniem od narkotyków. Do tego martwi się o matkę, która choruje na Alzheimera.
Pewnego dnia – to zresztą otwierające serial sceny – w pustostanie poza centrum Warszawy zostaje zabity bezdomny.
Mężczyzna kona w męczarniach. Widzimy, jak zabija go para – mężczyzna i kobieta. Ofiara dostaje zastrzyk, a także siedem ciosów nożem w kilka organów. Początkowo wydaje się, że to jednorazowa sprawa. Ale lada moment znaleziona zostaje kolejna ofiara, którą tak samo zabito. A potem następna. Sprawę prowadzi Brzozowska. Monika, jako że czuje się wyczerpana i obawia u siebie rozwoju choroby, na którą cierpi jej matka, jest nieobecna. Kiedy jednak głębiej wnika w śledztwo i kolejne tajemnice wychodzą na jaw, dochodzi do wniosku, że te zbrodnie mają związek... z nią samą. A rozwiązanie sprawy może być szalenie dramatyczne, tym bardziej, że przywołuje do życia demony z przeszłości.
Zaczyna się niebezpieczny wyścig z czasem. Brzozowska nikomu już nie może ufać, a na domiar złego nie potrafi ocenić, kto jest ofiarą, a kto oprawcą.
Choć tutaj, w przeciwieństwie do „Szadzi”, nie wiemy od początku, kto jest mordercą, nie trudno jest znaleźć wiele podobieństw do TVN-owskiej produkcji. Bohaterką jest młoda, ale już ukształtowana kobieta, która boryka się z życiem. Ma trudne relacje z rodziną i specyficzne w pracy. Jej przeszłość związana jest z uzależnieniem. A sprawa kryminalna i zbrodnie, które wstrząsają Polską, związane są z jej historią i relacjami.
To sprawia, że widzowie „Szadzi” znajdą w „Rysie” wiele dla siebie. Mamy morderstwa, ciężki klimat i wiele niewiadomych. Niestety „Rysa” wypada na tle „Szadzi” dość blado. Trudno tak na dobrą sprawę ocenić, gdzie leży problem tej produkcji. Julia Kijowska w pierwszoplanowej roli sprawdza się fenomenalnie. Wiarygodnie gra neurotyczną, bywa że nieprzyjemną i bezkompromisową panią komisarz. Także Dawid Ogrodnik, który w kolejnych odcinkach pojawia się jako jej zawodowy konkurent, cieszy oko, zwłaszcza, że nadaje pewien komediowy rys scenom (który z kolei w „Szadzi” zapewniał Bartosz Gelner).
Mam wrażenie, że odbiór serialu psują nieco dłużyzny, a także, trudno to może precyzyjnie nazwać, nie tak filmowy charakter, jaki miała „Szadź”. Momentami „Rysa” niebezpiecznie przypomina „Kryminalnych” i nie chodzi tu o rolę Macieja Zakościelnego, którego postać pozostawia sporo do życzenia. W „Szadzi” jest bardziej „na bogato”, a i narracyjnie serial jest ciekawszy – fakt, że od podszewki poznajemy seryjnego mordercę (gra go Maciej Stuhr) buduje jeszcze większe napięcie. „Rysa” to serial poprawny, nawet całkiem niezły, ale daleko mu do czołówki polskich produkcji kryminalnych w odcinkach. Na otwarcie roku sprawdzi się jako wstęp do dalszych serialowych przygód, chociaż w kontekście 2021 i polskiej branży filmowej, mam ochotę na więcej.
Serial „Rysa” obejrzycie w serwisie Ipla.
* Zdjęcie główne: autorką jest Karolina Grabowska
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.