Szukasz filmu akcji? Obejrzyj fińskie „Sisu” o żołnierzu na lapońskim pustkowiu, nie pożałujesz
Jeśli jesteście fanami kina akcji i szukacie filmu na wieczór, macie z czego wybierać. Możliwości jest bez liku, ale warto przyjrzeć się "Sisu". Film, który przed majówką trafił do kin, zapowiada się na gorętszy niż ten grill, którego już od dawna nie mogliście się doczekać.
Serwisy streamingowe zasypują nas gorącymi nowościami, a wśród nich nie brakuje tytułów dla miłośników dobrych naparzanek. W końcu na Amazon Prime Video zadebiutowała "Cytadela". Drugi najdroższy serial w historii akcją jest wręcz przepakowany. Grani przez Priyankę Choprę Jonas i Richarda Maddena bohaterowie mogliby w szranki stawać z Jamesem Bondem i Ethanem Huntem. To elitarni szpiedzy, którzy stracili pamięć i chociaż przez osiem lat prowadzą spokojne życie, przeszłość w końcu się o nich upomina.
No dobra, ale na razie na Amazon Prime Video dostępne są tylko dwa odcinki "Cytadeli". Co obejrzeć potem? To w końcu długi weekend. Zajrzyjcie więc na Netfliksa, bo tam wpadł "Alias" - francuski thriller akcji, w którym agent wywiadu przenika do grupy przestępczej i zaprzyjaźnia się z synkiem jej szefa. Oj dużo się tu dzieje, ale jeśli i po seansie tego filmu mało będzie wam adrenaliny, wybierzcie się do kina. Tam już na was bowiem czeka "Sisu".
Czytaj także:
Sisu - film akcji na majówkowy weekend
Sisu to fińskie pojęcie, które trudno przetłumaczyć na język polski. Oznacza zbiór cech osobowości takich jak wytrzymałość, hart ducha, upór, odwaga, siła woli, duma i wytrwałość w dążeniu do celu. To właśnie one charakteryzują głównego bohatera filmu. Były żołnierz odnajduje złoto na lapońskim pustkowiu. Postanawia przetransportować je do odległego miasta, ale po drodze atakują go... naziści! No i się zaczyna.
Czysta rozwałka - tak należałoby ten trailer streścić. Jak po nim widać w imię niczym nieskrępowanej rozrywki reżyser łączy tu ze sobą elementy kina przygodowego, drogi, wojennego i akcji. Ku naszej uciesze rozsmakowuje się w mniej (rzadziej) lub bardziej (częściej) absurdalnych atrakcjach, abyśmy musieli zbierać szczęki z podłogi. Wiele wskazuje na to, że wychodzi mu to bezbłędnie.
Widowiskowy zwiastun pewnie przemówił do was bardziej, niż wszystko co napiszę w dalszej części tekstu, ale warto wspomnieć, że Jalmari Helander mocno inspirował się "Rambo: Pierwszą krwią" i dokonaniami fińskiego snajpera Simo Hayhy. Ze względu na duże dawki brutalnej akcji "Sisu" było już porównywane do "Johna Wicka". W skrócie: nie przegapcie tej rozpierduchy.
"Sisu" już w kinach.