Po tym serialu Netfliksa inaczej spojrzycie na L'Oreal. To dokument o tym, jak oszukano najbogatszą kobietę świata
Miała być afera o wyłudzanie pieniędzy, a skończyło się na gigantycznym skandalu politycznym. W roli głównej - Liliane Bettencourt, dziedziczka fortuny i akcjonariuszka firmy L'Oreal. "Skandal Bettencourt: Jak oszukano najbogatszą kobietę świata" to historia kobiety, która miała w garści całą polityczną śmietankę. I wszystko uszłoby jej na sucho, gdyby nie ten wścibski lokaj i jego skrzętnie ukryty na wózku z przekąskami dyktafon.
Polisy ubezpieczeniowe o wartości ponad 500 mln euro czy dzieła sztuki Picassa, Matisse'a i Delaunaya, których łączny koszt wynosił ponad 20 mln euro, to tylko kilka ze skromnych prezentów, które Lilliane Bettencourt podarowała fotografowi Francois-Marie Banierowi. Córka założyciela marki L'Oreal poznała go w 1987 roku przy okazji sesji zdjęciowej do magazynu "Egoiste" i od tego momentu rozpoczęła się kilkunastoletnia przyjaźń Baniera i madame Bettencourt. Ich zażyła relacja była krytykowana przez córkę Lilane, Francois, która zauważyła, że matka wydaje bajońskie sumy na aroganckiego fotografa, a on sam żeruje na swojej przyjaciółce. Francois postanowiła wnieść przeciwko niemu akt oskarżenia i udowodnić, że Banier zmanipulował Liliane. Kiedy w tym celu zostali zaangażowani pracownicy dworu w Neuilly-sur-Seine, okazało się, że Pascal Bonnefoy, lokaj madame Bettencourt, regularnie nagrywał rozmowy szefowej przez dyktafon, który ukrywał na wózku z przekąskami. Z nagrań przypadkowo zrodził się polityczny skandal, który w 2010 roku wstrząsnął całą Francją.
"Skandal Bettencourt" to miniserial dokumentalny Netfliksa o politycznym skandalu
Kiedy nagrania Pascala Bonnefoya ujrzały światło dzienne, nikt nie spodziewał się, że sprawa rozbierze tak ogromnego rozgłosu. Bo przecież zamiary były zgoła inne - córka Liliane Bettencourt chciała początkowo odsunąć żerującego na matce przyjaciela, a ostatecznie wyszło na jaw, że najbogatsza kobieta na świecie uchyla się od płacenia podatków, lokując swoje środki w bankach w Szwajcarii, Hong Kongu czy Urugwaju. Francois-Marie Banier był tylko wierzchołkiem góry lodowej, jednak to wciąż nie nieścisłości w zeznaniach podatkowych były tym, co wstrząsnęło francuską opinią publiczną.
Okazało się bowiem, że wielu konserwatywnych polityków pojawiało się w posiadłości w Neuilly-sur-Seine, gdzie otrzymywało od Liliane Bettencourt w kopertach pokaźne sumki. Jak zeznała ówczesna księgowa Liliane, Claire Thibout, jednym z bywalców dworku był były prezydent Francji Nicolas Sarkozy, którego kampania prezydencka miała zostać sfinansowana z pieniędzy dziedziczki L'Oreala. Otrzymał je Eric Woerth, minister i skarbnik kampanii wyborczej Sarkozy'ego. W kopercie od Liliane Bettenvourt miało znajdować się 150 tys. euro w gotówce.
W miniserialu Netfliksa usłyszycie autentyczne nagrania, które lata wcześniej zarejestrował na swoim dyktafonie lokaj Liliane Bettencourt.
I właśnie to sprawia, że "Skandal Bettencourt" ogląda się z wypiekami na twarzy. Nie trzeba chyba nikomu udowadniać, że jak Netflix weźmie się za produkcję dokumentalną, to powstaje obraz wyjątkowy. Nie inaczej jest w tym przypadku - aby rozbudzić wyobraźnię widzów, Netflix postanowił wkleić ujęcia z góry, aby wyraźnie było widać, kto jest kim, a następnie podłożył pod rozmowy bohaterów autentyczne nagrania, które Pascal Bonnefoy nagrał na schowany na wózku z przekąskami dyktafon.
Trzyodcinkowy miniserial przeplatany jest kopiami dokumentów oraz nagraniami z tamtego okresu. Usłyszeć można fragment wywiadu z Liliane Bettencourt, jak również wypowiedzi prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego oraz ministra Erica Woertha. Twórcy przytaczają także słowa Claire Thibout, byłej księgowej Liliane, która jako pierwsza zdecydowała się nagłośnić sprawę rozdawania kolosalnych kwot w gotówce. Przeprowadzone zostały również wywiady z osobami, które były wówczas blisko madame Bettencourt, a także ludzi, którzy byli powiązani ze śledztwem w jej sprawie. Wyszło świetnie.
O produkcjach serwisu Netflix piszemy w Spider's Web na bieżąco: