"Star Trek: Picard" wraca właśnie z 2. sezonem, a Patrick Stewart po raz kolejny wskakuje dziarsko w admiralskie buty i z zapałem rusza "tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek". Znowu. No i spotyka Borg.
OCENA
"Star Trek: Picard" jest jednym z dwóch emitowanych obecnie seriali osadzonych w kultowym uniwersum Gene'a Roddenbery'ego obok wybiegającego już o stulecia w przyszłość "Star Trek: Discovery". Jego pierwszy sezon oglądaliśmy nieco ponad dwa lata temu, kiedy to Patrick Stewart dość niespodziewanie powrócił po latach do roli Jean-Luc Picarda, w którego wcielał się pierwotnie już w latach 1987-1994 na planie serialu "Star Trek: Następne pokolenie".
Okazało się przy tym, że pierwszy sezon "Star Trek: Picard" to wcale nie była mini-seria ani epilog przygód Jean-Luca, gdyż fani mogą teraz oglądać Patricka Stewarta w jednej z jego kultowych ról ponownie. Pierwszy z nowych odcinków trafił właśnie do sieci, a do tego nowe epizody są jedynie bardzo luźno powiązane z poprzednim. Pojawia się kilka znanych twarzy, ale bohaterowie będą teraz walczyć z nowym (a właściwie nowo-starym) zagrożeniem.
WE-ARE-THE-BORG
Na początku odcinka scenarzyści zrobili widzom stary jak świat numer i rzucili nas od razu na głęboką wodę. Picard na dzień dobry odpala mechanizm samozniszczenia jednego ze statków Federacji, czyli nowego "Stargazera", stojąc naprzeciwko samej Królowej Borg, zostawiając nas tym samym z okropnym cliffhangerem. Potem płynnie przechodzimy do wydarzeń, które miały miejsce 48 godzin wcześniej i to właśnie im poświęcono kolejne kilkadziesiąt minut.
Dowiadujemy się dzięki temu, co słychać u Jean-Luca i kilku innych postaci, bo powraca obsada 1. sezonu, w tym Jeri Ryan jako Siedem z Dziewięciu i Evan Evagora jako Elnor. Razem z kilkoma innymi bohaterami staną ramię w ramię z Picardem w walce z tym nowym przeciwnikiem. Zagrożenie jest z kolei, jak na razie, bardzo mgliste, bo pierwszy epizod zostawia nie tyle co rozstawia pionki na planszy, co wpierw wywraca ją do góry nogami, a potem łamie w pół.
Zapowiada się na to, że w 2. sezonie "Star Trek: Picard" jeszcze więcej czasu spędzimy na Ziemi i to fenomenalne wieści.
"Star Trek" zwykle zabiera widzów w gwiazdy i pokazuje im życie innych kultur, zostawiając nasz glob daleko w tylnym lusterku. Trailer nowego sezonu udostępniony zaraz po pierwszym epizodzie pokazuje jednak zmianę formuły - mało tutaj mostków, a więcej otwartej przestrzeni. Możliwość zajrzenia do kolebki ludzkości i obserwowania, jak w wizji scenarzystów wyglądałoby życie ludzi po dołączeniu do Federacji, to prawdziwa gratka dla każdego fana tego uniwersum.
Zastanawiam się jednak, czy nie jest to podyktowane względami praktycznymi lub... budżetem. Efekty specjalne w "Star Trek: Picard" wcale nie zachwycają tak, jak moglibyśmy tego oczekiwać od serialu science-fiction wydanego w 2022 roku. Na szczęście w żadnym razie sztuczność tych statków kosmicznych ani plenerów San Francisco przyszłości nie wpływają na radość z oglądania Jean-Luca i jego kompanów, bo to właśnie relacji między nimi są sercem "Picarda".
Oprócz tego "Star Trek: Picard" mówi nam sporo o głównym bohaterze i bierze na tapet jego relację z matką Yvette Picard (Madeline Wise), którą obserwujemy w retrospekcjach oraz romulanką Laris (Orla Brady). Jean-Luc czuje też upływający czas, ale nie jest jeszcze gotowy na to, żeby zmierzyć się z przyszłością, co widać w rozmowie, jaką prowadzi z znaną z "Star Trek: Następne pokolenie" barmaną Guinan, w którą wcieliła się ponownie Whoopi Goldberg.
Gdzie obejrzeć "Star Trek: Picard"?
Obawialiśmy się, że po usunięciu z Netfliksa w naszym kraju trzech pierwszych sezonów "Star Trek: Discovery" oraz braku możliwości obejrzenia legalnie czwartej serii, to samo spotka drugi z najnowszych seriali w tym uniwersum, czyli "Star Trek Picard". Tak się jednak nie stało, a chociaż nowy sezon produkcji z Patrickiem Stewartem w tytułowej roli oznaczony jest jako Paramount+ Original, to można go obejrzeć legalnie w polskim Amazon Prime Video.