"Star Wars: Tarkin" nie porywa. Ale dla fanów "Gwiezdnych wojen" to i tak ciekawa lektura
Tarkin to tytuł jednej z dwóch książek z cyklu Star Wars, które trafiły na polski rynek nakładem wydawnictwa Uroboros. Autorem książki jest James Luceno, czyli autor wielu kultowych powieści ze starego kanonu. Jak można się domyśleć na kartach tego tytułu dowiemy się nieco więcej na temat przerażającego dowódcy Gwiazdy Śmierci, którego poznaliśmy w filmowej Nowej Nadziei.
Przez wiele lat wydawnictwo Amber dbało o fanów Gwiezdnych wojen i na polski rynek trafiły niemal wszystkie powieści z tego cyklu wydane za granicą. Po przejęciu praw do marki Star Wars przez Disneya postanowiono odciąć się jednak grubą kreską od dotychczas wydanych dzieł.
Zbiegło się to z zaprzestaniem publikowania powieści Star Wars przez Amber.
Po wielu latach polscy fani zostali na lodzie. Disney jeszcze przed premierą Przebudzenia Mocy wydał całkiem sporo nowych powieści, które serwowane są co kilka miesięcy fanom czekającym na nowy film.
Sam czytałem wszystkie dotychczas wydane powieści w oryginale na czytniku Kindle. Dwie z nich doczekała się właśnie polskiej premiery i trochę żałuję, że wydawnictwo Uroboros nie zdecydowało się na inne tytuły.
Dostępny już w Polsce Star Wars Tarkin to nie jest najlepsza książka z serii, jaką czytałem.
Jestem nieco rozczarowany lekturą, ale może to ze względu na moje bardzo wysokie wymagania. Tarkin to w końcu bardzo ważna postać w Sadze. Ujęcie na twarz aktora odgrywającego tę postać w Nowej Nadziei na moment przed wybuchem stacji bojowej jest wręcz ikoniczne.
O przeszłości Moffa Tarkina nie wiedzieliśmy zbyt wiele, a Disney postanowił przybliżyć nam jego historię. Zrobił to James Luceno, który odpowiedzialny był w starym kanonie za przedstawienie nam tajemniczej postaci Dartha Plagueisa, czyli mistrza Palpatine’a.
Tarkin odarty z tajemniczości.
Zwykle im mniej wiemy na temat czarnych charakterów, tym są oni bardziej złowrodzy. Próby odkrycia ich historii, motywów i zachodzących w ich głowach procesów myślowych zabiera im nieco wyrazu; stają się bardziej ludzcy, łatwiej się z nimi identyfikować, często nie jawią się potem jednoznacznie źle.
W przypadku Tarkina od Jamesa Luceno mamy do czynienia z podobną sytuacją. Akcja książki rozgrywa się pomiędzy dwoma filmowymi trylogiami Lucasa, a my poznajemy młodego żołnierza na progu swojej kariery. Dowiadujemy się, z jakiej planety pochodzi złowrogi Moff i jak trafił na mostek Gwiazdy Śmierci.
Nie tego oczekiwałem.
Powieść opowiada nam o czasach w pięć lat po zakończeniu Wojen klonów. Nowy Ład pacyfikuje kolejne planety, a Lord Vader poradził sobie z niedobitkami Zakonu Jedi. Moff Wilhuff Tarkin nadzoruje już budowę Gwiazdy śmierci, gdzie pada ofiarą ataku buntowników. Książka wraca też do czasów jego młodości.
Nie chcę też zdradzać zbyt wiele z fabuły, chociaż przyznam, że nie tego spodziewałem się po tej książce. Trudno wyobrazić mi sobie dostojnego imperialnego ważniaka, który na swojej rodzinnej planecie Eriadu taplał się w błocie na Płaskowyżu Carrion.
Nie zrozumcie mnie źle - jeśli jesteście głodni nowych gwiezdnowojennych pozycji i chcecie poznać trochę kulis nowego kanonu Disneya to z pewnością powinniście po tę książkę sięgnąć. James Luceno zresztą sprytnie w wielu miejscach odwołuje się do swoich poprzednich, niekanonicznych dzieł.
Autor tym samym “kanonizuje” swoje stare pomysły w nowej chronologii Disneya, która jest zgodna z wizją Abramsa. Chociażby z tego powodu warto po Tarkina od wydawnictwa Uroboros sięgnąć.
Warto też dodać, że wydawnictwo Uroboros udostępnia swoje książki w formie ebooków, co ucieszy z pewnością wszystkich posiadaczy czytników.