Nowa część wirtualnych Star Warsów stawia bezwzględnie na Ciemną Stronę Mocy. Tym razem nie możemy wybrać walki u boku składającego zdania od tyłu, zielonego karła, lecz staniemy do boju w szeregach samego Dartha Vadera, jako jego skryci uczniowie. A wiadomo, mieć za mentora taką szychę, to nie w kij dmuchał - nawet gdyby nas niczego nie nauczył, to i tak nasi najgorsi wrogowie moczyliby pościel po nocach ze strachu. Ale, rzecz jasna, rozsądniej jest się przyłożyć do edukacji, co w efekcie powoduje, że główny bohater przesiąknięty jest Mocą jak gąbka wodą i nawet leniwe machnięcie mieczem powoduje niewidzialny podmuch i latające martwe ciała. Feel the power...
Tym razem produkt ze stajni LucasArts ma wyraźne zapędy w tematykę przemocy. Choć twórcy nie poszli za modą i nie zaimplementowali scenek gore, to jednak normalką będzie duszenie wijących się w agonii żołnierzy czy wypalanie im gałek ocznych za pomocą pioruna z rękawka. Ogólnie, robi się wszystko, by gracz poczuł się, jakby siedział za sterami maszyny do masowego mordu, jednoosobowej armii... na filmikach nasz Sith zazwyczaj kroczy powoli przez salę, kiwnięciem palca rozrzucając dookoła tych, którzy nie chcą współpracować. Po miecz, który trzyma w dłoni niczym zabójca, sięga w ostateczności. Sprawia to jakąś dziką satysfakcję, ale jednocześnie pozbawia całości jakiegoś większego dynamizmu.
Oprawa też pozostawia trochę do życzenia. Szczegóły i szczególiki nie biją po oczach, a i eksplozje raczej klasy B. Jednakże w The Force Unleashed nie liczy się, jak dana rzecz wygląda, tylko ile można z jej pomocą zrobić. Moce bohatera nie tyle co potrafią uprzykrzyć życie wrogom, co jeszcze pozwalają w ogromnym stopniu oddziaływać na otoczenie. Jak w Crysisie? - zapytacie. Crysis się tutaj chowa. Jedna ze scenek: mroczny Jedi idzie na środek pokoju, kuli się w ramionach, zapada niepokojąca cisza... po chwili rozpościera gwałtownie obie ręce, a wokół ma miejsce totalna rozróba - wszelkie metalowe konstrukcje wyginają się efektownie, jak prawdziwe, szyba rozpryskuje się na setki kawałeczków, ludzie latają po pokoju wraz z ciężkimi przedmiotami, pozostawiając wgniecenia w ścianach, w które rąbną od czasu do czasu... Chyba tylko idiota chciałby być dalej po Jasnej Stronie.
Powyższy przykład był efektem wspólnej pracy technologii odpowiadającej za obliczenia fizyki i za demolkę otoczenia. Ten pierwszy to dobrze wszystkim znany Havok, drugi zaś to skomplikowany system Euphoria. Umożliwia on nie tyle co złożoną rozwałkę, co odpowiednią "łamliwość" poszczególnych materii. Inaczej na atak czymś ciężkim zareaguje szkło, łamliwe drewno i stalowe drzwi, które ładnie się wgniotą.
Tak się składa, że na tym wcale nie koniec. Oprócz tych dwóch technologii, twórcy postanowili wyposażyć wszystkie z postaci w coś w rodzaju instynktu samozachowawczego. Przykładowo, popchnięta postać będzie próbowała na różne sposoby utrzymać równowagę, podpierając się o ściany bądź podtrzymując ręką w czasie upadku. Albo gdy jakiś wypierdek wyjątkowo nam naskoczy i za pomocą Mocy będziemy miotać nim po pokoju, ten machając rękami będzie próbował się czegoś złapać - stopy lub dłoni kolegi na przykład. W ruchu wygląda to bardzo przekonująco.
Jeżeli o samą fabułę chodzi, to według zapowiedzi możemy potraktować ten tytuł prawie jak kolejną część gwiezdnej sagi - spoiwo łączące starą trylogię z nową. Co robił przez ten czas Skywalker ? Okazuje się, że miał ucznia. A co wzmacnia dodatkowo klimat tajemniczości, owy student był trzymany w sekrecie przed Lordem Sithem. Czyżby Vader chciał obalić swojego mistrza? Cóż, motywy jego działań powinniśmy poznać już na starcie, gdy przez jeden level będziemy mieli nad nim całkowitą kontrolę. Taa, przy umiejętnym wykorzystaniu Mocy mistrza, ten poziom może okazać się konkretną rzezią.
A jakie zlecenie zostanie postawione przed nami? Przemierzanie całej galaktyki w poszukiwaniu ostatnich, przeciwnych woli Sithów Jedi? Powinno być srogo. A jeżeli chodzi o same starcia z nimi, nie oszukujmy się - mięso armatnie, przez które musimy się przedzierać praktycznie non-stop jest średnim wyzwaniem. Ja liczę na dynamiczne walki na miecze świetlne, po których serce jeszcze długo będzie mi bić, a w oczach błyskać będą kolorowe światełka. Takie akcje powinny być zwłaszcza domeną wersji na Wii, gdzie machanie Wiilotem odpowiada za ciachanie śmiercionośnym ostrzem. A wspomniałem już o starciu z olbrzymim stworem (Rancorem) z samego początku Powrotu Jedi? Ach, no i nie myślcie sobie, że filmik, w którym bohater zrzuca z nieba Krążownik Imperium tylko i wyłącznie za pomocą Mocy był zrobiony w celach marketingowych.
Ciekawa jest sprawa platform na jakie wydana zostanie gra. Docelowo są to rzecz jasna X360 i PS3, ale twórcy nie zamierzają umieszczać na dalszym planie pozostałych wersji - każda dostanie coś tylko dla siebie. Na Wii będzie to sterowanie i tryb gry na kilka osób, na PSP na przykład będą to ekskluzywne levele znane dobrze z filmów... Co śmieszy, panowie z obozu LucasArts na każdym kroku podkreślają, że chcieli zrobić nowe Star Warsy na jak najwięcej platform. A tymczasem wciąż cicho na temat wersji na PeCety. Z jednej strony jest mi przykro, z drugiej... ludzie, era PC przemija po raz n-ty, tylko na konsolach znajdziecie takie hity jak The Force Unleashed! :)