„Star Wars Unlimited” to nowa gra wprost z odległej galaktyki. Jak w nią grać online i ćwiczyć przed turniejami? Sprawdź platformy takie jak ForceTable i Karabast.
Karcianych gier w uniwersum „Gwiezdnych wojen” było już kilka, ale „Star Wars Unlimited” pod względem popularności bije na głowę poprzednika w postaci „Star Wars Destiny”. Do tego stopnia, że chociaż na start w ramach pierwszego setu o tytule „Spark of Rebellion” wydrukowano tyle kart, co przez cały rok wydawania poprzednika, to karty i tak wyprzedały się w mgnieniu oka. I co teraz, jak grać, jak żyć? Z pomocą przychodzą tutaj platformy online. Na razie te nieoficjalne.
Jak grać w „Star Wars Unlimited” na komputerze, tablecie i smartfonie?
FFG, czyli wydawca tej świeżutkiej jeszcze gry z kategorii TCG, nie zadbał o to, by „Star Wars Unlimited” w wersji cyfrowej pojawiło się równocześnie z premierą kart. Oznacza to, że jedyny sposób na to, by się bawić, to kupno kart, ale jest tutaj pewien problem: wymiotło boostery; no, a przynajmniej te w ludzkich cenach. Jak już się trafią, to zwykle przebitka jest dwukrotna, a ze względu na wysoki popyt, pojedyncze kartoniki kosztują krocie.
Co pozostało w takim razie osobom, które się kwartał spóźniły na imprezę? Czekanie na nowy set i dodruk pierwszego, albo… odkupienie od kogoś całego zestawu tanich kart oraz zakup drogich singli. Uzupełnienie playsetu to jednak koszt co najmniej kilku tysięcy złotych, więc póki ceny nie spadną warto kupować tylko te kartoniki, którymi faktycznie będziemy grać. Tylko skąd początkujący ma to wiedzieć? Tutaj całe na biało wchodzą trzy strony internetowe.
1. SWUDB.com - encyklopedia kart i konfigurator talii
W tej witrynie można znaleźć wszystkie potrzebne informacje na temat wszystkich kart wchodzących w skład setu „Spark of the Rebellion” (SOR). Do tego dochodzą te z zapowiedzianego na lipiec kolejnego, czyli „Shadows of the Galaxy” (SHD), jakie już zaprezentowano - dodawane są one sukcesywnie. To tutaj gracze mogą w wygodny sposób tworzyć wirtualne talie. Wystarczy wybrać lidera i bazę, a w menu po prawej pojawi się informacja na temat tego, jakie karty do nich pasują.
W ramach witryny swudb.com można przeglądać również decki stworzone przez innych graczy, którzy zdecydowali się je upublicznić - często zaraz po wygranym turnieju. W niektórych przypadkach mają one opis wyjaśniający, czemu wybrali akurat te karty i w jaki sposób nimi grają, by osiągać sukcesy. Jeśli ktoś jest jeszcze zielony i totalnie nie ma pomysłu na talię, to może skopiować takową na swój profil i zacząć ją modyfikować pod własne potrzeby.
2. ForceTable - testowanie talii na botach
Nie ma nic lepszego niż gra na żywo, ale bez drogich kart trudno zrobić deck, który będzie dawał radę na zawodach. Na szczęście jest sposób na to, by uczyć się grać i poznać karty bez udziału znajomych i bez jeżdżenia na turnieje - te trwają po wiele godzin, a wejściówki są płatne. Jeśli już wybraliśmy jakąś wirtualną talię, która wydaje się ciekawa, to teraz dobrze byłoby ją sprawdzić w praktyce. Jednym z narzędzi, które na to pozwalają, jest serwis ForceTable.net.
Ta nieoficjalna strona pozwala rozgrywać partie przeciwko botowi, który może i nie gra tak dobrze, jak prawdziwi wyjadacze, ale pozwoli śnieżynkom oswoić się z zasadami i mechanikami. Do wyboru są tutaj talie startowe (z obu setów, w tym tego, który dopiero wyjdzie w lipcu), ale można importować własne - zarówno dla siebie, jak i dla bota. Sam przy tym narzędziu spędziłem długie godziny, aż w końcu poczułem się na tyle pewnie, żeby pograć z innymi żywymi ludźmi…
3. Karabast - rozgrywki multiplayer na żywo
Sam zacząłem zabawę dopiero po miesiącu od premiery i rzuciłem się na głęboką wodę - po zbudowaniu pierwszej wersji decku (zielony Han!) zacząłem jeździć na zawody. Trochę minęło, zanim zacząłem wygrywać pierwsze mecze na żywo, nawet gdy bot na ForceTable już przestał był wyzwaniem. Przełomem było odpalenie witryny Karabast.net. To kolejny symulator „Star Wars Unlimited” w wersji online, ale w jego przypadku naszymi przeciwnikami są prawdziwi ludzie - znajomi i obcy.
Również i tutaj można w prosty sposób zaimportować swoją talię i przypisać ją na stałe do naszego konta użytkownika. Potem wystarczy dołączyć do istniejącego lobby albo stworzyć swoje. Można grać w formatach Premier (karty z setu SOR, z opcjonalną zgodą przeciwnika na cofnięcie ruchu) oraz Open (SOR + zakodowane już karty SHD). Lobby może być publiczne, do którego każdy może dołączyć, ale można stworzyć też zamknięte i wysłać znajomemu link z zaproszeniem.
Warto przy tym pamiętać, że Karabast nie ma na celu zastąpić fizycznego wydania gry. Jest przede wszystkim narzędziem do testowania talii przed rozgrywkami na żywo, więc nie ma tutaj rankingów, oficjalnych mistrzostw itd. Po wejściu w profili możemy natomiast sprawdzić swoje własne statystyki: ile razy graliśmy konkretnym liderem, przeciwko jakim liderom oraz nawet których kart używaliśmy częściej w meczach wygranych, a których w meczach przegranych.
Karabast ma przy tym jeszcze sporo błędów w mechanice kart z 1 setu „Spark of the Rebellion” (zgłaszać je można na Discordzie), ale jego twórcy w pocie czoła je łatają, a do tego kodują kolejne ujawniane karty z 2 setu, czyli „Shadows of the Galaxy” oraz stale modyfikują interfejs, aby był wygodniejszy w użyciu. Strona działa zarówno na komputerach, jak i na tabletach oraz niektórych smartfonach. Oby tylko FFG i Disney tego narzędzia nie ubili!
Czytaj inne nasze teksty poświęcone „Gwiezdnym wojnom”:
A co z oficjalnym „Star Wars Unlimited” w wersji online?
FFG na razie ani słowem nie wspomniało o tym, że planuje platformę online do grania w „Star Wars Unlimited”, ale nie zdziwię się, jeśli pojawi się takowa w przyszłości. Strzelam jednak, że podobnie jak w przypadku innych gier TCG, nie będzie się tam dało od razu grać wszystkimi dostępnymi kartami, a jedynie tymi podstawowymi, a resztę trzeba będzie mozolnie odblokowywać - czy to grindując, czy to w ramach mikropłatności lub jako bonus do boosterów.
Mam przy tym nadzieję, że FFG i Disney, czyli właściciel praw do marki „Star Wars”, nie zdecydują się na zamknięcie opisanych powyżej trzech witryn. Owszem, korzystają one bez licencji z grafik przedstawiających wszystkie karty, ale twórcom gry ich istnienie powinno być na rękę. Gracze, którzy poświęcą długie godziny na dopieszczanie swojej wirtualnej talii będą mieli dodatkową motywację, by kupić prawdziwe kartoniki i brać udział w turniejach. Wiem to po sobie!