Zdarza wam się słuchać muzyki innej od oryginalnej ścieżki dźwiękowej podczas grania? Steam wychodzi naprzeciw waszym potrzebom i wprowadza zintegrowany ze swoją platformą odtwarzacz muzyczny. Pytanie brzmi: czy to naprawdę jest potrzebne?
Idea jest prosta i nie ma co niepotrzebnie strzępić języka: Steam Music to odtwarzacz muzyczny, który z poziomu gry daje nam dostęp do zapisanych na naszym dysku albumów i utworów. Ot, i wszystko. Znam sporo osób, które lubią ustawić własny podkład dźwiękowy pod konkretne gry, sam też robię to chętnie, szczególnie w grach online. I jak dotąd nie stanowiło problemu ustawienie playlisty na YouTube, Spotify czy w jakimś odtwarzaczu. Jaką rewolucje chce więc zaproponować Steam?
Wygląda na to, że żadną. Co więcej, umożliwiając dostęp jedynie do plików muzycznych znajdujących się na dysku twardym Steam Music staje się dla mnie kompletnie bezużyteczne. Nie mam na komputerze zapisanego ani jednego utworu - do samochodu kupuję płyty, a przy komputerze korzystam z dobrodziejstwa Internetu. Być może jednak jestem wyjątkiem. Zaletą Steam Music może być zarządzanie playlistami bezpośrednio z poziomu gry, bez konieczności jej minimalizowania, co wydaje się szczególnie istotne przy MMO.
Beta Steam Music początkowo będzie dostępna na SteamOS i w trybie Big Picture. Wersja desktopowa pojawić ma się niewiele później. Jeśli chcecie wziąć udział w testach musicie zapisać się do tej grupy.