REKLAMA

Stephen King chce, żebyście zignorowali krytyków i obejrzeli ten horror. Nie słuchajcie go

Nawet mistrz literackiej grozy nie jest nieomylny. Stephen King z uporem maniaka zachęca swoich fanów do obejrzenia nowego horroru. Krytycy zgodnie jednak twierdzą, że nie warto po niego sięgać. Kto ma rację?

horror stephen king co obejrzeć przeklęta woda
REKLAMA

Jeśli szukacie poleceń filmów i seriali do obejrzenia na wieczór, zaglądajcie na media społecznościowe Stephena Kinga. Mistrz literackiej grozy chętnie dzieli się tam swoimi opiniami na temat obejrzanych tytułów. A on się zna, prawda? Różnie z tym bywa. Potrafi wygrzebać prawdziwe perełki. Zdarza mu się też zachwycać totalnymi szrotami. I tak właśnie jest w tym wypadku. Próbuje bowiem promować horror, który jeszcze (choć w mocno ograniczonej liczbie seansów) można złapać na ekranach kin.

"Przeklęta woda" opowiada historię przedwcześnie emerytowanego bejsbolisty. Ray Waller wraz z rodziną przeprowadza się do wymarzonego domu z basenem, który skrywa mroczny sekret. Kolejne sesje pływania co prawda poprawiają stan zdrowia głównego bohatera. Problemem jest cena, jaką tytułowa woda każe sobie za to zapłacić.

REKLAMA

Przeklęta woda - Stephen King poleca nowy horror

Krytycy niczym walec przejechali po "Przeklętej wodzie". Przemawiają niemal jednym głosem, bo na Rotten Tomatoes horror zebrał tylko 21 proc. pozytywnych opinii. Recenzenci twierdzą, że film ma obiecujący start i potrafi kilkukrotnie przestraszyć. Jego założenia nie są jednak na tyle mocne, aby utrzymały uwagę widza. Stephen King ma na temat produkcji zupełnie inne zdanie. Na X (dawny Twitter) wrzeszczy bowiem:

Nie wierzcie krytykom. To wspaniały film oparty na suspensie

Trudno zrozumieć, dlaczego Stephen King tak zaciekle broni "Przeklętej wody". Pisał o niej jeszcze w marcu, kiedy to był pod wielkim jej wrażeniem. Na X wmawiał wtedy swoim fanom, że jest jak "zagubiony, niskobudżetowy film Stevena Spielberga" z wczesnego okresu jego twórczości. "Jakoś po "Pojedynku na szosie" a przed "Szczękami". Prosta historia, ale... ten kot na desce do skakania! I te przerażające kapcie w kształcie króliczków".

Gdyby Steven Spielberg rzeczywiście zrobił "Przeklętą wodę" jako wprawkę przed "Szczękami", pewnie nigdy by swojego arcydzieła nie zrealizował. Hollywood nie dałoby pieniędzy tak nieudolnemu reżyserowi. W końcu mówimy tu o Blumhouse'ie w najgorszym wydaniu. Debiutujący za kamerą Bryce McGuire nie mając kasy na efekty specjalne, skupia się na emocjonalnej warstwie swojej opowieści. A tego nie jest w stanie dźwignąć nawet wcielający się w główną rolę syn Kurta Russella, Wyatt.

Przeklęta woda - Stephen King
REKLAMA

Fani kina grozy natkną się tu na trzy jumpscare'y na krzyż. Bardziej niż horror "Przeklęta woda" to melodramat rodzinny. Strasznie to on jest co najwyżej tani. Bryce McGuire rozwleka swoją opowieść w nieskończoność. Sam się w niej mota, bo pełno tu powtórzeń. Już na pierwszy rzut oka widać, że film został zrealizowany bez pomysłu. O jakimkolwiek napięciu można zapomnieć. Bohaterowie gadają, gadają i gadają. Nic z tego nie wynika. Zakończenie da się przewidzieć już po ekspozycji.

"Przeklęta woda" to taki ubogi kuzyn "Horroru Amityville". Zamiast nawiedzonego domu mamy tu nawiedzony basen. I chociaż nawet nie brzmi to najlepiej, to w rzeczywistości jest jeszcze gorzej, niż można by się spodziewać. W tym wypadku nie warto więc Stephena Kinga słuchać. Lepiej sięgnąć po inne tytuły, które w przeszłości polecał.

O innych filmach polecanych przez Stephena Kinga poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA