Perkusista legendarnego System of a Down nie kryje rozczarowania. "Zmarnowaliśmy 15-20 lat życia"
System of a Down to zespół, który lata świetności (czyli: olbrzymiej popularności i regularnego wydawania nowych krążków) ma już dawno za sobą. Nie sposób jednak nazwać go "zapomnianym" - chłopakom udało się zapisać złotymi zgłoskami w annałach muzyki metalowej. Fani formacji z pewnością poczują się rozczarowani słowami perkusisty Johna Dolmayana, który stwierdził, że przez Serja Tankiana zmarnowali kilkanaście lat - i powinni byli go zastąpić.
System of a Down to jeden z tych bandów, które kojarzy się przynajmniej z nazwy - nawet jeśli nigdy nie było się miłośnikiem podobnych brzmień. Ja należę do tej grupy, która na przełomie wieków i przez spory kawał pierwszej dekady dwudziestego pierwszego stulecia z zapałem bombardowała swój młody słuch dyskografią SOAD-u. I wciąż jeszcze zdarza mi się odbyć sentymentalną podróż z częścią ich kawałków.
O tym, że coś tam w ekipie się nie klei, mówiło się od dawna - w końcu z jakichś powodów ich ostatnie dwa krążki zostały wydane osiemnaście lat temu (tak, też zaliczyłem chwilę konsternacji, gdy uświadomiłem sobie, że to już prawie dwie dekady). Wprawdzie w 2020 roku wypuścili dwa single, ale nic więcej z tych publikacji nie wyniknęło.
Fakt, że to Serj Tankian coraz bardziej oddalał się od konceptu intensywnego koncertowania kapeli, nie jest żadną tajemnicą. Co za tym idzie - wokalista nie widział sensu w wydawaniu kolejnych albumów (choć przecież mówi się o istniejącym bogatym materiale, który powstał w międzyczasie). Wydaje się jednak, że dopiero John Dolmayan odważył się szczerze skwitować problemy grupy.
System of a Down: perkusista zdobył się na szczerość na temat Tankiana
Dolmayan, perkusista SOAD-u i szwagier Tankiana, w udzielonym niedawno wywiadzie ("Battleline Podcast) zrzucił z serca tonę zalegającego tam ciężaru. Muzyk opowiedział m.in. o tym, że formacja była bardzo blisko rozpadu w 2006 roku - wszystko za sprawą wewnętrznych nieporozumień, braku zgody w kwestii kierunku, w którym powinien podążać zespół. Co więcej, Dolmayan wyznał, że... żałuje, że wówczas do tego rozpadu nie doszło.
Podkreślił, że Serj Tankian od dawna nie chce być członkiem Systemu, a ponawiane próby reaktywacji grupy i nagrania nowych materiałów rozbijają się właśnie o wokalistę. Ponoć oczekiwania pozostałych członków bandu zupełnie nie pokrywają się z oczekiwaniami Tankiana - z drugiej strony przyznał, ze za obecny stan rzeczy odpowiedzialność ponosi każdy z nich po trochu. Dodał, że projekty poboczne, które prowadzi każdy z nich, nie są w stanie dorównać temu, co mogą tworzyć razem jako System of a Down. A później zadziwił rozmówców konstatacją dotyczącą nowego wokalisty.
Trudno się dziwić, że Dolmayan uznał ten długi czas od 2006 roku do teraz za stracony. Tak popularny zespół o ogromnym potencjale mógł narobić jeszcze sporo szumu - świadomość wielu możliwości, które upadają za sprawą wewnętrznych nieporozumień, musi być bolesna.
Na tę chwilę perkusista nie jest w stanie uczciwie stwierdzić, co dalej z działalnością kapeli. Sam byłby zachwycony, gdyby udało im się zagrać od 15 do 20 koncertów rocznie, ale jak na razie System ma zaplanowany tylko jeden występ na 2023 rok. Podsumował zatem, że nie będzie specjalnie zdziwiony, jeśli lada moment działalność formacji zakończy się ostatecznie. Złości go to tym bardziej, że w istocie istnieje wiele gotowych do nagrania numerów, które powinny ujrzeć światło dzienne, a możliwe, ze już nigdy do tego nie dojdzie.