REKLAMA

Halo, straż leśna? Proszę przyjechać na YouTube'a. Znana para vlogerów karmi dzikie zwierzaki kebabem i nuggetsami

Nigdy więcej nie powiem, że nic mnie już nie zdziwi. Nigdy więcej nie powiem, że nic mnie już nie zdziwi. Nigdy więcej nie powiem, że nic mnie już nie zdziwi.

szusz youtube lisy kebab dzikie zwierzeta pizza
REKLAMA

Powinienem tak napisać tysiąc razy na tablicy za karę. Po tym jak Kamerzysta kręcił bekę z niepełnosprawnego chłopaka, a inny prankster wciskał na spowiedzi kit, że zabił kolegę, myślałem, że żenadometr na chwilkę stanie w miejscu. Poniosłem jednak sromotną porażkę w byciu Nostradamusem. Życie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

Bohaterką dzisiejszego odcinka programu „Polski YouTube a rozum i godność człowieka” jest Szusz. To jedna z pierwszych polskich vlogerek z tematyki beauty. Zaczęła zarabiać na filmikach, na których pokazuje jak zrobić perfekcyjny makijaż, zanim to na dobre spowszedniało.

Dlatego w ostatnich latach na swój mający ponad ćwierć miliona subskrybentów kanał wrzuca przede wszystkim nagrania z codziennego życia, które dzieli ze swoim mężem. Już trzy lata temu mieli na koncie aferę z pomaganiem na pokaz.

REKLAMA

W 2018 roku wyjechali na Madagaskar i urządzili niesławną „Bitwę na cukierki”.

We fragmencie głośnego filmiku (od 18:30) mogliśmy zobaczyć jak Szusz jest otaczana przez grupkę czarnoskórych dzieci, które domagają się łakoci. Te najmniejsze płakały, bo nie dosięgały do rąk Białej Pani, która ma zaciesz na twarzy, bo dała taką super rozrywkę biednym maluchom.

Oczywiście, dobrze jest pomagać innym, ale nie w tak niesmaczny i pozbawiony kontekstu sposób. To tylko tani myk na dowartościowanie się i nabicie sobie wyświetleń. I serio, czy taki obrazek jak poniżej nie wygląda zbyt żenująco, by się nim chwalić w sieci?

 class="wp-image-1735681"
Bitwa na cukierki na Madagaskarze. Kadr z Szusz / YouTube

Tym razem para youtuberów postanowiła „pomóc” dzikim zwierzętom na Mazurach.

Szusz z mężem zaopatrzyli się w fotopułapkę – to taka kamera z czujnikiem ruchu wykorzystywana m.in. przez leśników do podglądania fauny. Zwierzęta żyją sobie swoim życiem, więc trzeba je jakoś zachęcić do łapania się w kadr, co nie? Youtuberzy wpadli więc na genialny pomysł, by rozsypać przed urządzeniem górę jabłek i gruszek.

Nie wiem jakim nieukiem lub człowiekiem bez wyobraźni trzeba być, by karmić bobry jabłkami. Czy oni myśleli, że one obgryzają drzewa, a potem je powalają, by mieć łatwiejszy dostęp do owoców? A może pomylili je z jeżami, które w książkach dla dzieci noszą jabłka na plecach? To zresztą mit, bo są owadożerne.

Z kolei bobry europejskie, jak podaje Wikipedia, są do bólu stereotypowe – jedzą korę, gałązki i trzcinę, ale nie jabłka. One przecież jabłek i gruszek na oczy nie widziały.

Dlaczego zatem wcinały te jabłka na filmiku? Bo była zima! Nagrania powstały w grudniu zeszłego roku, więc wygłodniałe zwierzaki wyszły na brzeg i natrafiły na świeże jedzonko. Kto by nie skorzystał?

Nie jestem bobrologiem, więc nie wiem, czy im to zaszkodziło, ale dożywianie dzikich zwierząt jest niewłaściwe, bo przyzwyczajamy je do pomocy człowieka. A taką nocną ucztę widziałem na dwóch grudniowych filmikach na kanale. I jeszcze ten przezabawny podpis, że bóbr nie wie jak się je marchewkę.

 class="wp-image-1735708"
Bóbr prawdopodobnie pierwszy raz w życiu widzi marchewkę. Kadr z Szusz / YouTube

Dokarmianie bobrów jabłkami to był początek. Teraz traktują lisy i jenoty jak śmietnik na bio-odpady.

Ok, mógł to być wypadek przy pracy. Sam, kiedy byłem mały, karmiłem kaczki i łabędzie chlebem, zanim dowiedziałem się, że to dla nich zabójcze (możemy je karmić ziarnami zbóż, kaszą lub pokrojonymi warzywami). Jednak na kanale pojawił się wczoraj nowy filmik. Z lisami i jenotami. Wszak fotopułapka nie może się zbyt długo kurzyć, a ludziom się słodkie zwierzątka zawsze podobały.

Najpierw widzimy, że małżeństwo wybrało się na zakupy do Biedronki. Obkupili się w „łakocie” standardowe w diecie dzikich zwierząt: kości wieprzowe, podudzie i nuggetsy z kurczaka (!), twaróg półtłusty i tanią karmę dla psów.

Oczywiście w koszyku nie mogło zabraknąć jabłek dla bobrów. Nie wiem, czy każdy produkt wyłożyli na miskę, ale lis i rodzinka jenotów spałaszowała wszystko na poniższym nagraniu (od 37:05).

Z kolei w nagraniu zatytułowanym „Mamy To” (od 4. minuty) Szusz chwali się, że „my tam zawsze wykładamy takie resztki, kupiłam kości wieprzowe, mieliśmy resztki kanapki z kebaba, pozostałości pizzy z kurki, śledzie i karmę dla jeży”. I miała to zjeść kuna.

W połowie nagrania z lisami mówi za to, że dawała też zwierzakom przeterminowany stek, bo mąż nie chciał go zjeść. Zaznaczę, że ci ludzie są grubo po trzydziestce.

 class="wp-image-1735711"
Czy to ten przeterminowany stek? / www.instagram.com/szusz1313
 class="wp-image-1735720"
Jenot i karma dla psów Puffi? Kadr z Szusz / YouTube

Internauci już wcześniej apelowali do Szusz i jej męża, ale nic sobie z tego nie robili.

Tak przynajmniej wynika z wpisu internautki o nicku pieroogiruskie na Instagramie. Napisała, że sprawa ją poruszyła, dlatego udostępnia dalej post z zamkniętej grupy na Facebooku „CSI: Hydepark”.

Szusz dokarmia zwierzęta przeterminowanym jedzeniem, fast-foodami i produktami, które zamiast pomóc, pogarszają sytuację. Wszystko powtarza się i dzieje od dawna, autorka vlogów i jednocześnie sprawczyni krzywdy zwierząt nie zwraca uwagi na krytykę i prośby widzów, żeby nie robiła tego zwierzętom. Mimo pouczania decyduje się krzywdzić dalej. Dokarmia zwierzęta mięsem z kebaba nie widząc w tym nic złego. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Nie poprawiajmy sobie komfortu psychicznego "pomocą". Przecież dokarmiłem, dałem, zwierzątko ma co jeść. Nie, to tak nie działa i nigdy nie będzie. Za takie same pieniądze, które wydała na jedzenie szkodzące zwierzakom mogłaby pomóc w dobry sposób. Ale po co?

– napisała instagramerka pierogiruskie.

Pod filmem z lisem znajdziemy kilka komentarzy, które tłumaczą nierozsądnym youtuberom, co robią źle. Ponoć ktoś zgłosił tę sprawę kilku fundacjom i organizacjom pro-zwierzęcym. Dzień później jednak i tak Szusz wrzuciła filmik z jenotem jedzącym karmę dla psów.

 class="wp-image-1735756"
Screen z YouTube

Podejrzewam jednak, że – podobnie jak z „Bitwą o cukierki” – nagranie ani nie zniknie, ani zmieni zachowania pary. Zawsze znajdą jakąś nową formę „pomocy”, a wszystko w imię klików.

REKLAMA

Napisałem też w tej sprawie do Szusz...

Żałuję, że w mailu użyłem słowa „afera” (choć sądząc po licznych wpisach na YouTubie i ponad 400 komentarzach pod postem na grupie CSI:Hydepark nie przesadziłem), bo to ją zraziło do odpowiedzi i wytłumaczenia się. Jednak raczej nic złego w swoim zachowaniu nie widzi.

„Nie wiem skąd Pan bierze takie bzdury, ale skoro używa Pan słowa 'afera', to chyba nie mam nawet po co się odnosić do tego, już widzę jak będzie wyglądać ten artykuł...” — odpowiedziała mi youtuberka.

Kiedy odpisałem, że chciałbym dać jej szansę na wytłumaczenie, bo przecież widziałem te bobry z jabłkami i słyszałem, co mówiła o kebabie i pizzy, odpisała: „No to po co Pan pyta, skoro już ma Pan wyrobione zdanie na ten temat?”. Nie miałem już więcej pytań.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA