Nie żeby miało to być dla kogokolwiek zaskoczenie, ale siódma cześć "Szybkich i wściekłych", która króluje obecnie w kinach, wcale nie będzie ostatnią odsłoną tej serii. Na kolejną poczekamy do 2017 roku.
Skoro film "Szybcy i wściekli 7" na całym świecie w ciągu dwudziestu dni przyniósł dochód w wysokości ponad miliarda dolarów, to nie mogło być inaczej - kwestią czasu było, aż ktoś oficjalnie potwierdzi "ósemkę". Tym kimś był Vin Diesel, który zagrał w sześciu częściach serii, omijając jedynie "Za szybkich, za wściekłych". Aktor zapowiedział ponadto, że będzie to "najlepszy film, jaki kiedykolwiek widzieliśmy", czemu oczywiście trudno dać wiarę.
"Szybcy i wściekli" towarzyszą nam już od czternastu lat - pierwsza część miała swoją premierę w 2001 roku. Siedem części, których jak dotąd się doczekała, może robić wrażenie, ale daleko jej do prawdziwych rekordzistów. Japońska seria "Otoko wa tsurai yo" składa się z 48 filmów, brytyjska "Carry on!" ("Cała naprzód") - z 30, a z nieco bardziej znanych - cykl o Jamesie Bondzie ma 23 odsłony (24 - "Spectre" - zapowiedziana jest na październik 2015), a "Godzilla" - z 28 (lub z 34, licząc razem produkcje japońskie i amerykańskie). Przed twórcami "Szybkich i wściekłych" jeszcze długa droga do takich wyników.