To najlepszy odcinek 6. sezonu "The Crown" z drugoplanową bohaterką. Można uronić łezkę
Stało się. Serial "The Crown" dobiegł końca. Na Netfliksie można oglądać 2. część 6. i ostatniego sezonu hitowej produkcji. Choć momentami jest bardzo nudno, jeden odcinek szczególnie zapada w pamięć. To epizod, w którym pokazana jest choroba księżniczki Małgorzaty, ale też mocna, siostrzeńska relacja z Elżbietą - totalnym przeciwieństwem swojej siostry.
Gdy scenarzyści "The Crown" ogłosili 6. sezon serialu, skupiając się już na tych czasach, które pamiętamy (czyli od 1997 roku i okoliczności śmierci księżnej Diany aż do 2005 roku, kiedy to Karol stanął na ślubnym kobiercu z Kamilą), fani serialu mocno się podzielili.
Ja to doskonale rozumiem, bo sama jestem fanką starszych sezonów "The Crown", prezentujących czasy z życia monarchii, których się nie pamięta. Zarówno w stylizacjach, wnętrzach, czy samych wydarzeniach społeczno-politycznych było to coś, co sprawiało, że "The Crown" przyciągało jak magnes, zbierając świetne recenzje krytyków i widzów.
Więcej o The Crown czytaj na łamach Spider's Web:
"Ritz": ten odcinek 6. sezonu The Crown jest najlepszy
Im bliżej czasów, które pamiętamy, tym bardziej znikała magia "The Crown". Pierwsze cztery odcinki ostatniego sezonu raziły kiczem i przewidywalnością, a sceny z udziałem Diany jako ducha wywoływały ciarki, ale żenady. W drugiej części liczącej 6. odcinków jest już lepiej, choć niektóre dialogi, a nawet całe odcinki - jak ten, gdzie pokazane są początki romantycznej relacji Williama i Kate - po raz kolejny rażą kiczem.
A jednak jeden epizod bardzo mocno przykuł moją uwagę, sprawiając, że obejrzałam go poruszona. Obyło się na szczęście bez szantażu emocjonalnego scenarzystów i potoku łez. Mowa o odcinku "Ritz", w którym pokazana jest choroba księżniczki Małgorzaty: przeszła bowiem trzy udary. Mamy też w nim wspomnienia z czasów, gdy z Elżbietą były bardzo młode (cofamy się do 1945 roku). Ukazano też mocną, siostrzeńską relację, które obie przez lata zbudowały.
Przyznaję, że Małgorzata jest moją ulubioną bohaterką w "The Crown". We wcześniejszych tekstach pisałam o jej postaci, ale również o tym, jaka była naprawdę. W serialu jej życie przedstawione zostało podobnie do tego, które prowadziła. Zresztą od 1. sezonu Peter Morgan razem z ekipą "The Crown" rysują Małgorzatę jako tę najbardziej wyluzowaną z rodziny królewskiej, która nie przestrzega królewskiej etykiety i niespecjalnie się tym przejmuje. Wchodzi w zakazane romanse, pali papierosy, pije alkohol i korzysta z życia, jakby jutra miało nie być. Może jej imprezowy tryb życia wynika z pewnej ucieczki? Wszak Małgorzata, mimo że nie narzeka na powodzenie u płci przeciwnej, nie może sobie ułożyć na dłużej prywatnego życia. I tak od pierwszego sezonu, przez kolejne, miga nam jej życie, tak inne od prowadzonego przez jej ułożoną siostrę, królową Elżbietę II. Mimo tak wielu różnic między nimi, zawsze można było odnieść wrażenie, oczywiście w serialu, że mają bardzo mocną relację i co by się nie działo, zawsze będą się wspierać i stać za sobą.
"Ritz" to odcinek, który w całości skupia się na Małgorzacie, pokazując moment nie tylko samych chorób księżniczki. Małgorzata przeszła aż 3 udary, a przyczynił się do tego w dużej mierze jej hedonistyczny tryb życia: w końcu nie stroniła od balowania, picia alkoholu, nałogowego palenia papierosów. I nawet gdy lekarze mówią jej, żeby zwolniła, bo jeśli będzie prowadzić się tak dalej, to nic dobrego z tego nie wyniknie - ona wie swoje i za nic w świecie nie chce zrezygnować ze szklaneczki whisky i papierosa. 70. urodziny w serialu wyprawia w słynnym hotelu Ritz, gdzie przed laty miała tak wiele dobrych wspomnień, a słynny hotel odwiedziła razem z Elżbietą, gdy były młodymi dziewczętami.
Siła sióstr w "The Crown" i aktorski popis Lesley Manville
To, co porusza najbardziej w tym odcinku, to relacja obu sióstr. Choć na przestrzeni lat nie brakowało między nimi spięć, zawsze konsekwentnie stały za sobą murem. I ta przyjaźń i miłość siostrzeńska jest tu pięknie sportretowana. Szczególnym momentem jest zarówno przemowa królowej Elżbiety w hotelu Ritz z okazji okrągłych urodzin siostry, ale też swoisty moment powrotu do dzieciństwa, uchwycony, gdy Małgorzata jest już bardzo chora. Choć oczywiście nie jest łatwy odcinek i bije z niego smutek, nie jest na szczęście wyciskaczem łez.
Twórcy pokazują nam szczerą relację dwóch różnych, ale bliskich sobie kobiet, które troszczą się i opiekują sobą nawzajem. To też wreszcie moment na dużą intymność, gdzie Elżbieta grana przez Imeldę Staulton ściąga maskę powściągliwej i momentami chłodnej królowej, stając się po prostu troskliwą, starszą siostrą. Pisząc według mnie o najlepszym odcinku "The Crown" tej serii nie należy oczywiście pominąć świetnego aktorstwa, gdzie Lesley Manville jako księżniczka Małgorzata daje pokaz aktorskich umiejętności i cały wachlarz emocji. Oglądając "Ritz" można uronić łezkę. W końcu mamy do czynienia z pożegnaniem dwóch silnych sióstr.