REKLAMA

Przygotujcie się na brokatowe torsje, bo „Trolle" wracają i są lepsze niż poprzednio

Choć to żaden wielki wyczyn, bo to nadal nie jest poziom produkcji Pixara. Ale „Trolle 2” spełniają obietnicę sequela - wszystkiego jest tu więcej: przygód, muzyki, pozytywnych wibracji oraz samych Trollów. Kontynuacja jest też lepsza od poprzednika.

Trolle 2 - kadr z filmu
REKLAMA
REKLAMA

„Trolle 2” nadal nie są wybitnym dokonaniem współczesnej animacji i bezbłędnym filmem rozrywkowym dla całej rodziny, ale progres widać gołym okiem.

Fabularnie, o ile oczywiście interesują was te kwestie w przypadku tego typu filmów, „Trolle 2” poszerzają znany nam świat przedstawiony. Okazuje się bowiem, że istnieje o wiele więcej rodzajów Trolli niż się wszystkim dotąd wydawało. Co więcej, na horyzoncie pojawia się złowroga grupa hard rockowych stworków, które chcą sprawić, by cały świat słuchał jednej muzyki. Ich muzyki. Poppy i Mruk wyruszają w podróż po różnych muzycznych krainach Trolli, by pogodzić wszelkie waśnie i zjednoczyć różnorodny świat i jego mieszkańców.

„Trolle 2” to animacja, która wszystko ma w nadmiarze.

Nie tylko pełno w niej muzyki, ale także błyskawicznego tempa, psychodelicznych kolorów (wasze pociechy będą miały filmowy odpowiednik haju) oraz szaleńczych przygód podczas podróży głównych bohaterów. Całość podkręcona jest na 11. Tu nie ma półśrodków. Pastelowe i neonowe barwy wylewają się z ekranów, tak, że ma się ochotę podstawić pod nie wielkie wiadra. Muzyka gra prawie cały czas, tak więc całość ogląda się jak solidny trip do innego wymiaru.

trolle 2 film 2020

A biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z naprawdę radosną i kolorową animacją, w chwili obecnej świat jak najbardziej potrzebuje tych barw, bo rzeczywistość trochę się nam wyszarzyła ostatnio.

Od strony samej historii i morału, to twórcy całkiem zgrabnie wstrzelili się w obecny dyskurs dotyczący tolerancji i otwarcia się na bycie odmiennym, wartość bycia innym, inne grupy społeczne, kultury czy nawet gatunki muzyczne.

Chociaż chyba w drugiej dekadzie XXI wieku wojenki między fanami poszczególnej muzyki zostały zastąpione bojami oburzonych na Twitterze w o wiele bardziej poważnych tematach.

Tym niemniej, twórcy „Trolli 2” mogli się wysilić na coś bardziej błyskotliwego w ramach tego pomysłu na fabułę. Zabrakło tu jednak tej iskry jaką ma Pixar, a czasem też i Disney w swoich animacjach. Choć to film dla dzieci, to czuć, że nie wykorzystano w pełni potencjału tej fabuły.

Ale też muszę przyznać, że „Trolle 2” drażniły mnie o wiele mniej niż część pierwsza. Jedynka była po prostu nieznośna, irytująca, niczym wkurzający kolega z zespołem nadpobudliwości wysmarowany brokatem i owocowym kisielem, który skacze nad głową, plując tym kisielem prosto w twarz i co chwila wydzierający się do ucha. W dwójce nadal trochę tego jest, ale twórcy, na szczęście trochę zwolnili obroty tego szaleństwa.

Szkoda tylko, że podeszli do tematu, który wzięli na ruszt stereotypowo i za głównych czarnych charakterów, którzy chcą by cały świat słuchał jednej muzyki, uczynili Trolle grające muzykę rockową.

trolle 2 animacja

Jakoś mnie to delikatnie ubodło w moje własne rockowe serce. Że niby rock to muzyka zła i nietolerancji oraz z zapędami faszystowskimi? No nie, nie, nie.

Dobór piosenek też wypadł o wiele ciekawej niż w pierwszych „Trollach”, głównie ze względu na szerszy repertuar gatunkowy, co tylko udowadnia jak ważna i wartościowa jest różnorodność. Obok popowych szlagierów takich jak Girls Just Wanna Have Fun usłyszymy One More Time od Daft Punk, czy nawet Crazy Train Ozzy'ego Osbourne'a! Jakby ktoś mi w czasach licealnych powiedział, że w animacji dla dzieci (w której głos w oryginalnej wersji podkłada Justin Timberlake) usłyszymy piosenki Ozzy'ego, to w życiu bym nie uwierzył.

Poza cukierkowym popem usłyszymy więc rocka, country, soul, funk z lat 70, K-pop, reggaeton. To naprawdę świetna sprawa, że dzieciaki mają szansę już za młodu być wystawione na poznanie tych wszystkich gatunków i być może odkryć swoje własne nisze, albo stwierdzić, że tak naprawdę każdy z nich ma coś ciekawego do zaoferowania. Finał filmu „Trolle 2” zresztą to świetnie pokazuje. To najmocniejszy punkt tej animacji.

Nadal jednak jest to produkcja wagi średniej, gdzieś tak pomiędzy „Potworami i spółką” a „Minionkami”, a wręcz bliżej poziomu „Sekretnego życia zwierzaków domowych”.

Oczywiście soundtrack pełen przebojów został tak skonstruowany, by zaraz masa dzieci rzuciła się na te przeboje w wersji trollowej na Spotify czy YouTube'ie. Z kolei liczne nowe rodzaje Trolli to tak naprawdę furtka do stworzenia nowych zabawek oraz serialowych i filmowych spin-offów, które pojawią się albo w kinach albo w streamingu.

REKLAMA
Trolle 2 film animowany z 2020 roku

Mimo wszystko „Trolle 2” mają serce gdzie trzeba, ale gorzej z wyczuciem rytmu i umiarem. Choć pewnie dla chowających się właśnie na Tik Toku dzieciakach będzie to epickie i monumentalne dzieło na miarę "Ben Hura". Bo dorośli, poza tupaniem nóżkami co jakiś czas w rytm nieśmiertelnych przebojów, raczej nie znajdą tu nic dla siebie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA