W „Ty kontra dzicz” pokierujecie losem Beara Gryllsa. Interaktywność serialu Netfliksa robi wrażenie
Netflix ma coraz większe ambicje związane z dziełami interaktywnymi na swojej platformie. Widzowie w nowym serialu „Ty kontra dzicz” pokierują losami brytyjskiego podróżnika Beara Gryllsa. Czy dzieło Netfliksa może się pochwalić większą interaktywnością niż sławetne „Czarne lustro: Bandersnatch”?
OCENA
Seriale interaktywne według wizji swoich twórców mają być idealnym połączeniem środowiska filmowego i gier wideo, w których to gracz kieruje poczynaniami bohaterów. Zrobienia takiego dzieła podejmowali się zarówno wydawcy gier, jak i filmowcy. Znacznie łatwiej jednak powiedzieć niż odnieść sukces. W większości przypadków okazywało się bowiem, że jakość fabuły była odwrotnie proporcjonalna do swobody kierowania postacią. Również najsłynniejsza z dotychczasowych prób Netfliksa w tym zakresie, „Czarne lustro: Bandersnatch” nie było w stanie poradzić sobie z tymi problemami.
Firma nie jest ślepa na te problemy i szuka wsparcia u osób mających doświadczenie przy tworzeniu gier narracyjnych. W międzyczasie dostarczyła swoim użytkownikom kolejną opowieść interaktywną. Tym razem jest nią ośmioodcinkowy serial z Bearem Gryllsem w roli głównej. Wbrew pozorom nie będziemy uczestniczyć w całkowicie autentycznych przygodach podróżnika. „Ty kontra dzicz” potrzebuje w końcu z góry ustalonych wyborów, więc musi mieć mocno fabularyzowaną formułę. Wraz z Gryllsem wyruszymy m.in. do tropikalnej dżungli, by ocalić zaginioną lekarkę i spróbujemy odnaleźć rozbity na pustyni samolot, który przewoził antidotum na jad niebezpiecznych zwierząt.
W „Ty kontra dzicz” wszystkie najważniejsze wybory podróżnika będą leżeć w gestii oglądającego.
Za każdym razem użytkownik otrzymuje dwie możliwości do wyboru, podobnie jak w „Czarne lustro: Bandersnatch”. Niemal od razu widać jednak poprawę w porównaniu do tego filmu. Wybory, które wówczas dostawaliśmy, podlegały zazwyczaj pod dwie kategorie: nie mające żadnego znaczenia dla fabuły i takie, w których zły wybór oznaczał śmierć. W „Ty kontra dzicz” również zdarzają się decyzje, które automatycznie kończą rozgrywkę, ale nie ma możliwości zabicia Beara Gryllsa.
Zmusiło to twórców do bardziej kreatywnego podejścia do wyzwań i oferowanych widzowi wyborów. Większość ścieżek stawianych przed użytkownikami rozwidla historię do pewnego momentu, gdy znowu spotykają się w jednym miejscu. Oprócz tego w każdym odcinku Grylls prosi o pomoc w wyborze odpowiedniego jedzenia. Czasami zdarzają się też nieco bardziej zabawne lub nietypowe wybory, które rozjaśniają monotonię „Ty kontra dzicz”. Aż żal, że twórcy częściej nie pozwalali sobie na taką swobodę.
Mimo wszystko mamy tu do czynienia z poprawą w stosunku do poprzednich interaktywnych projektów Netfliksa. Nie oznacza to jednak, że na poziomie technologii wszystkie problemy zostały rozwiązane. Ograniczenie wyboru za każdym razem do dwóch ścieżek razi schematycznością. Większość konsekwencji podjętych decyzji ma sens, ale niekiedy zdarzają się sytuację, gdzie serial specjalnie ukrywa przed widzem kluczowe informacje, żeby ten poniósł porażkę. Nadal nie ma też przycisku: „Przeskocz do następnego wyboru”, który w przypadku powtórnego seansu pozwoliłby uniknąć ponownego oglądania scen, które już widzieliśmy. Notabene każdy odcinek „Ty kontra dzicz” warto obejrzeć dwa razy. Nie mniej i nie więcej. Pozwoli to zorientować się we wszystkich ścieżkach udostępnionych oglądającemu.
Kluczowym problemem „Ty kontra dzicz” jest jednak warstwa fabularna. Rozmaite akrobacje i dziwactwa Gryllsa robią wrażenie, ale trudno się do niego przywiązać.
Wszystkie misje jakie otrzymuje gracz ograniczają się do jednego-dwóch zdań wstępu. Są też w tak ewidentny sposób wykreowane, że nikt nie uwierzy w autentyczność. W opowieści przedstawione w „Ty kontra dzicz” nie sposób się zaangażować. Również dlatego, że Grylls bez przerwy powtarza, jak ważne jest podjęcie szybkiej i pewnej decyzji. A skoro tak, to czemu traci czas pytając o zdanie widza?
Dlatego „Ty kontra dzicz” to dzieło w równej mierze przyjemne, co pełne problemów i drobnych wad. Fani programów o przetrwaniu w dziczy z pewnością po raz kolejny spotkają się z Gryllsem i zdecydują o jego losie. Choćby po to, żeby sprawdzić się jak dobrze poszłoby im przetrwanie w podobnej sytuacji. Każda dobra decyzja sprawia satysfakcję, nie sposób tego podważać. Osoby, którym nie odpowiada sposób bycia brytyjskiego podróżnika, będą jednak miały problem, by przetrwać wszystkie osiem odcinków.