Kilkanaście dni temu minęła piąta rocznica wkroczenia wojsk amerykańskich do Iraku. George W. Bush na swojej konferencji prasowej po raz kolejny przekonywał o słuszności interwencji zbrojnej w państwie Kurdów i Arabów. Mnie osobiście nie przekonał, tak jak miliardów ludzi na całym świecie.
Nie ma co ukrywać, wojny na Bliskim Wschodzie to jeden z najgorętszych tematów ostatnich lat. Doskonale wiedzą o tym twórcy Warfare, swoją produkcją znakomicie wpasowując się w ten trend. Jednak istnieje jeszcze jedno pytanie, które pozostanie bez odpowiedzi aż do premiery: Czy warto w to zagrać? Ja spróbuję to rozstrzygnąć chociażby w małej części już teraz.
Konflikt na Bliskim Wschodzie w grach pojawiał się już kilkanaście razy. Wystarczy wspomnieć bardzo dobrego RTS-a World War III: Black Gold czy FPS-a Conflict: Desert Storm - Back to Baghdad. Teraz swoich sił w tej tematyce próbuje studio Mist Land przy udziale GFI Russia.
Warfare to nic innego jak kolejny RTS traktujący o nieustannych walkach toczących się na Bliskim Wschodzie. W grze pokierujemy armiami dwóch państw: USA i Arabii Saudyjskiej. Co jest naszym celem? Amerykanie muszą zająć tereny na Bliskim Wschodzie, natomiast grając Saudyjczykami musimy usunąć siły okupanta z Iraku i właśnie Arabii. Ciekawe, ciekawe…
W grze zastosowano system nagród i awansów sprawdzony m. in. w Blitzkriegu. Polega on na naszym stopniowym wzroście w hierarchii wojskowej wraz z ilością wykonywanych zadań. Grając Amerykanami, zaczynamy w roli porucznika walcząc na terenach Arabii Saudyjskiej, by potem przenieść się do ogarniętego reżimem totalitarnym Iraku za stopniem generała. Wybierając drugą stronę konfliktu, rozpoczynamy jako dowódca polowy z małym oddziałem rebeliantów.
Obszar gry został podzielony na 30 mniejszych map. Ten zabieg podobno ma pomóc w planowaniu ataków na wroga. Ja osobiście widzę ten pomysł w czarnych barwach. Ciekawe czy twórcy pomyśleli o tym, że gra może się toczyć równolegle na dwóch obszarach. Jeżeli nie, to gracze po prostu nie nadążą za tempem rozgrywki, które i tak ma być dynamiczne. Działania zaplanujemy na globalnej mapie, dopiero w razie potyczki zostaniemy przeniesieni na pole bitwy.
Oprawa graficzna Warfare prezentuje się co najmniej dobrze. Realistycznie odwzorowane obszary, ładna gra świateł i cieni, wszystko to w trójwymiarze i z dbałością o detale. Wybuchy i wystrzały prezentują podobny poziom. Muzyka jest klimatyczna i dobrze pasuje do wojennych potyczek. Również odgłosy wojny bardzo dokładnie odwzorowują rzeczywiste.
Fizyka to także mocny punkt gry. Walcząc, będziemy mogli wykorzystywać wiele czynników takich jak pogoda czy ukształtowanie terenu. Za ich pomocą zastawimy różnorodne pułapki, zasadzki czy wybudujemy okopy. Na swojej drodze spotkamy prawdziwy bitewny krajobraz. Zniszczenia dokonane przez bronie i artylerię będą wyglądały wyjątkowo ładnie i realistycznie.
Mimo tych zalet Warfare nie zapowiada się nadzwyczajnie. To będzie kolejny oklepany RTS we współczesnych realiach. Pasjonaci historii najnowszej już dawno zaczęli grać w takie tytuły jak Combat Mission: Shock Force czy Afrika Korps vs. Desert Rats i zapewne szybko od nich nie odejdą. Dzieło rosyjskich programistów czeka zatem ciężka walka o zaistnienie na rynku. Z małymi szansami na osiągnięcie sukcesu.