REKLAMA

Warhammer: Mark of Chaos - Battle March

Seria Warhammer posiada długoletnią tradycję i wyrobioną markę na rynku gier komputerowych. Do dziś pamiętam wiele fascynujących chwil spędzonych przy Dawn of War. Zadaję sobie tylko jedno pytanie, w jakim kierunku ewoluowała ta seria? Słusznie? Raczej nie...

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Rok 2006 przyniósł nam kontynuację sagi Warhammer tym razem pod tytułem Mark of Chaos. Oczywiście MoC był oparty o świat, który występuje w karcianej edycji - Fantasy. W przeciwieństwie do uniwersum W40.000 postawiono raczej na przyziemne metody walki. Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej spodobała mi się sfera Fantasy, a w dodatku sama gra była niczego sobie. Jak na 2006 rok oferowała bardzo przystępną szatę graficzną, na rozgrywkę również nie można było narzekać, można by uznać tą grę za całkiem udany RTS. Nie inaczej oczywiście było, jednakże obiektem dzisiejszej recenzji jest dodatek do owego tytułu. Co w takim razie zespół Black Hole Enteraiment przygotował dla nas po dwóch latach?

REKLAMA

Battle March to tak naprawdę produkt stworzony na potrzeby Xboksa 360. To właśnie ta konsola była docelowym targetem dla rozszerzonej edycji Warhammera Mark of Chaos, ale skoro można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu... to dlaczego nie? Wiem, że rynek rządzi się swoimi prawami, a gracze swoimi. Wszystko jest okej, ja to naprawdę rozumiem. Ale zapytam z niedowierzaniem, jak można wypuścić na rynek takie mizerne rozszerzenie? To po prostu katastrofa lub jak często w internecie się to określa: "epic fail", ale nie bądźmy gołosłowni. Moim zdaniem wyciągnięcie 59 złotych z portfela gracza za parę chwil więcej zabawy to spore nieporozumienie.

Oprawa graficzna to rzecz, po której spodziewalibyśmy się największych zmian, szczególnie, że po dwóch latach od premiery należy wprowadzić jakiekolwiek zmiany, choćby jakieś zapychacze czy miły efekcik dla ludzkiego oka. Oczywiście w tej materii nie dostąpiliśmy większych zmian. Ponadto nie poprawiono działania silnika, zero usprawnień. Jak było tak jest, nawet najbardziej mocarne karty graficzne potrafią się wyłożyć przy większej młócce. Jest jednak pewne "ale". Mimo że oprawa wizualna nie została poddana modernizacji, to w dalszym ciągu prezentuje się całkiem nieźle. Zachwyty jednak kończą się po przybliżeniu kamery na polu bitwy, jak to z resztą w RTS-ach bywa. Choć patrząc na to z drugiej strony, przecież World in Conflict czy 9 Kompania pokazują, że niekoniecznie domeną RTS-ów muszą być niedopracowane tekstury, czy słabe modele. Nieco lepiej jest w przypadku oprawy audio, a przynajmniej w kwestii muzyki. Zawsze lubiłem epickie motywy i właśnie w ten kanon idealnie wpasowuje się oprawa dźwiękowa Battle March. Niestety w tym momencie genialności oprawy audio się kończy, cała reszta jest taka... nijaka; oceniam oczywiście nowe głosy i efekty specjalne.

Rozszerzenie wprowadza możność gry zarówno Orkami jak i Mrocznymi Elfami, ponadto pojawiła się dodatkowa kampania. Podstawka oferowała dwie kampanie, jak pamiętamy, niezbyt długie. Trzecia część "Story Mode" pozwala na zapoznanie się z orczym punktem widzenia. Na pochwałę zasługują nowe oddziały oddane do dyspozycji gracza. W tej materii jest o wiele ciekawiej, niż w poprzednio omawianych aspektach. Nie sztuką jest włączyć do gry dwie dodatkowe rasy, jednostki powinny być zróżnicowane i jak w RTS-ach przystało powinny oferować mniej więcej takie same możliwości; choć trzeba również wziąć pod uwagę unikalne zdolności, które są charakterystyczną cechą danej jednostki. Tutak akurat nie zawiodłem się, obie z dodanych ras przypadły mi do gustu i zdecydowanie mogę je uznać za doskonałe dopełnienie podstawki.

REKLAMA

Warhammer: Battle March został wydany w Polsce przez Cenegę i doczekał się pełnej polonizacji. Przeważnie wychodzę z założenia, że powinniśmy szanować to, co dostajemy - rynek pecetowy i tak jest dopieszczony pod względem lokalizacji. Spolszczenie W:BM doskonale wpasowuje się w kanon mojego myślenia i pokazuje, że dobrą polonizację da się zrobić bez wielkich fanfar i werbli. Nie jest to nic wybitnego, ale biorąc pod uwagę jakość innych przedsięwzięć można ją ocenić na co najmniej ponadprzeciętną. Szczególnie spodobał mi się dobór głosów do poszczególnych ról. W pewnym momencie poczułem się tak, jakbym naprawdę był na polu bitwy.

Rozszerzenie do Warhammer: Mark of Chaos to doskonały sposób na wyciągnięcie kolejnych dolarów, euro czy złotówek z portfeli graczy. Takich dodatków się po prostu nie wydaje, a już na pewno nie za te pieniądze. Obecnie można nawet zaobserwować dosyć ciekawą sytuację - cena tego dodatku spada w dół, niczym F-16 w posiadaniu polskiej armii. Jeżeli Battle March ukazałby się w formie patcha (podobnie jak sławetny update do Wiedźmina) to można by rzec, że to kawał dobrej roboty. No ale bez przesady - swego czasu Frozen Throne do Warcrafta III sprawiał więcej radochy, mimo że nie był jakoś specjalnie wybitny. Fanom Warhammera zdecydowanie polecam jako doskonałe dopełnienie świata Fantasy występującego w grze. Jeśli jednak Mark of Chaos średnio wam przypadł do gustu to bez wyrzutów sumienia możecie opuścić te pozycję i zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA