"Wednesday" z przytupem zadebiutowała na platformie Netflix. W swoim premierowym tygodniu spin-off "Rodziny Addamsów" użytkownicy serwisu na całym świecie oglądali przez prawie 39 tys. lat. Tym samym serial pobił rekord, do tej pory dzierżony przez 4. odsłonę "Stranger Things". Czemu więc jeszcze nie wiadomo, czy dostaniemy 2. sezon?
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Będzie ten 2. sezon "Wednesday"? Wypadałoby, żeby Netflix go zamówił, pierwsze odcinki biją rekordy popularności. Ledwo weszły na platformę, a subskrybenci się na nie rzucili. W premierowym tygodniu - serial zadebiutował w środę, więc mówimy tu dokładnie o pięciu dniach - oglądali go łącznie przez ponad 341 mln godzin.
Niemal 39 tys. lat oglądania "Wednesday" w premierowym tygodniu to oficjalny rekord platformy Netflix. Wcześniej w przypadku seriali anglojęzycznych dzierżył go 4. sezon "Stranger Things", którego pierwsza odsłona nabiła w analogicznym okresie 335 mln godzin (warto jednak zauważyć, że zadebiutowała w piątek, więc osiągnęła ten wynik w ciągu zaledwie trzy dni).
Wednesday - będzie 2. sezon serialu platformy Netflix?
Rekordowa oglądalność "Wednesday" rozbudza nadzieje na 2. sezon serialu, który do tej pory nie został potwierdzony. Netflix na razie milczy w tej sprawie, ale twórcy zdążyli już zdradzić, że są zainteresowani kontynuowaniem swojej opowieści.
Zdaje nam się, że dotknęliśmy tylko powierzchni, a aktorzy są niesamowici w swoich rolach... Catherine [Zeta-Jones] wydaje mi się ikoniczną Morticią. W dodatku jej relacja z Wednesday pełni w serialu ważną rolę. Podobnie zresztą jak koncepcja, że Wednesday próbuje znaleźć własną ścieżkę
- stwierdził w rozmowie z TV Line jeden z showrunnerów, Miles Millar.
Chociaż biorąc pod uwagę wypowiedzi twórców i popularność pierwszyc odcinków "Wednesday" 2. sezon serialu wydaje się pewny, pozwólcie szampanowi jeszcze trochę się chłodzić. Nie otwierajcie go, bo dla Netfliksa istotne są wyniki z pierwszych 28 dni wyświetlania danej produkcji, więc można się spodziewać, że dopiero po tym czasie serwis ogłosi dobrą (lub złą) nowinę. Oby jednak nie trzymał nas w niepewności tyle, co przy "Sandmanie".