REKLAMA

„Wiedźmin” ma mnóstwo świetnych postaci. Kto po Vesemirze zasługuje na spin-off?

Film „Wiedźmin: Zmora Wilka” zadebiutował w poniedziałek na Netfliksie i z miejsca stał się jedną z najpopularniejszych produkcji tygodnia. Szczególnie zadowoleni mogą być fani Vesemira, ale przecież nie tylko ten wiekowy wiedźmin zasługuje na swój spin-off. Kto jeszcze z sagi Sapkowskiego mógłby dostać film lub serial?

wiedźmin prequel vesemir jaskier regis top postaci
REKLAMA

Młodszy Vesemir z „Wiedźmin: Zmora Wilka” to postać wygadana, inteligenta, zabawna i wierna wobec najbliższych mu osób. Taki portret nauczyciela Geralta jak ulał pasuje do stylu wiedźmińskiej sagi od Andrzeja Sapkowskiego. Między innymi dlatego animowany film spodobał mi się bardziej niż 1. sezon „Wiedźmina”. Mniej było tutaj nijakiego ponuractwa, a więcej czarnego humoru wymieszanego z poważną filozoficzną tematyką. Dlatego osobiście już nie mogę się doczekać kolejnych spin-offów wchodzących w skład tego uniwersum. Tym bardziej, że Netflix bynajmniej nie musi zatrzymać się na już powstającym „The Witcher: Blood Origin”. Cykl wiedźmiński wręcz roi się od kultowych postaci, które zasługują na własne oryginalne opowieści. Słowem: firma ma w kim wybierać.

REKLAMA

Wiedźmin prequel – które postaci zasługują na spin-off rozgrywający się przed lub równolegle do serialu?

Jaskier

Grający Jaskra w serialu Joey Batey to bez dwóch zdań największy wygrany 1. sezonu „Wiedźmina”. Wielu fanów książek przed premierą miało duże wątpliwości, czy ten w gruncie rzeczy słabo znany aktor podoła wyzwaniu. A tymczasem on nie tylko spełnił swoją rolę, ale wielokrotnie przekroczył oczekiwania widzów. Śpiewana przez niego piosenka błyskawicznie stała się hitem, a kompilacje śmiesznych scen z udziałem Bateya wkrótce zalały internet. Wydaje się, że Netflix zrobi poważny błąd, jeśli nie wykorzysta w żaden sposób popularności serialowego Jaskra.

Stworzenie spin-offa akurat o tym bohaterze nie byłoby zresztą przesadnie trudne. Możliwości fabularnych nie brakuje. Jaskier to bowiem wędrowny bard, stały bywalec dworów, karczm i burdeli, człowiek nauki i na dokładkę szpieg działający z polecenia Dijkstry. Na bazie jego rozmaitych przygód dałoby się łatwo zrobić np. komediową antologię poświęconą różnym pobocznym bohaterom z wiedźmińskiego świata. Oczywiście z wydatnym udziałem barda.

Yarpen Zigrin i Zoltan Chivay

Najbardziej oczywisty wybór mamy z głowy, więc czas nieco zagłębić się w wiedźmińską sagę. Nie brak czytelników Sapkowskiego (sam do nich należę), którzy uważają jego wersję krasnoludów za najlepszą w całej literaturze fantasy. Polski pisarz rysuje zrównoważony portret przedstawicieli tego gatunku. Nie są oni tak monotematyczni i dumni jak u Tolkiena, ale też nie zostają sprowadzeni do chodzących beczek piwa z tak rozległym repertuarem „dowcipnych zachowań” jak bekanie i pierdzenie.

Najlepiej widać to po dwóch przedstawicieli krasnoludów u Sapkowskiego. Chodzi oczywiście o Yarpena Zigrina i Zoltana Chivaya, czyli dwóch bliskich przyjaciół Geralta z Rivii. Pierwszy z nich miał już okazję zadebiutować w serialu (zagrał go Jeremy Crawford), ale była to dosyć niewielka rólka. Tymczasem obaj krasnoludzi mają niezwykle bogatą przeszłości, która idealnie nadawałaby się na fabułę spin-offa. Jeden prequel Netflix poświęci elfom, więc wydaje się logiczne, że drugiej z nieludzkich ras też się coś od życia należy.

Regis

Lata mijają, a wampiry wciąż cieszą się olbrzymią popularnością wśród widzów, czytelników i graczy. Netflix może z tego w przyszłości jak najbardziej skorzystać, bo przecież wiedźmińska saga kryje w sobie jednego z najciekawszych przedstawicieli Dzieci Nocy we współczesnej popkulturze. Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy to cyrulik i wampir wyższy, który dołącza do kompanii Geralta z Rivii w „Chrzcie ognia”. Andrzejowi Sapkowskiego udało się połączyć w tej postaci wszystkie najciekawsze cechy utożsamiane z wampirami. Regis budzi przerażenie, ale też szacunek i podziw. Ma w sobie coś magnetycznego, jest zabójczo inteligentny, dowcipny, ale, gdy trzeba, to też krwiożerczy. A jednocześnie ma za sobą setki lat życia. Dlatego bez problemu dałoby się dołożyć go do fabuły prequela bez względu wybrany okres w historii Kontynentu.

Czarna Rayla

Inna sprawa, że nie zawsze trzeba sięgać w spin-offach po towarzyszów Geralta. Wręcz przeciwnie, czasem im bardziej ekscentryczny dobór postaci, tym ciekawszy wycinek świata znanego z głównej serii jesteśmy w stanie pokazać. Czarna Rayla to bohaterka pod pewnymi względami idealnie dopasowana do tego pomysłu. Ma w sobie mnóstwo cech uwielbianych w kobiecych postaciach przez współczesne Hollywood, ale nie dokonuje też tylko jednoznacznie moralnych wyborów. Gdyby szefom Netfliksa przyszło kiedyś do głowy robienie produkcji skupiającej się na wojnie Północy z Nilfgaardem, to właśnie Rayla powinna stać się jej twarzą.

Tissaia de Vries, Vilgefortz i inni czarodzieje

W 1. sezonie serialu „Wiedźmin” dostaliśmy całkiem spory wgląd w świat czarodziejów Północy. Głównie dlatego, że showrunnerce Lauren S. Hissrich bardzo zależało na pokazaniu przeszłości Yennefer. Reakcje widzów na tę część produkcji okazały się jednak dosyć mieszane. Narzekano na dosyć nielogiczne zasady rządzące magią i portrety kilku najsłynniejszych czarodziejek słabo odpowiadające temu, co mogliśmy przeczytać w książkach Sapkowskiego. Mała powtórka poprawiająca kilka pokazanych w 1. sezonie szczegółów byłaby więc jak najbardziej na miejscu.

Kandydatów na głównego bohaterkę lub bohaterkę magicznego spin-offa nie brakuje. Na czoło wysuwają się jednak przede wszystkim Tissaia de Vries i Vilgefortz. Nauczycielka Yennefer i wielu innych magiczek z jej pokolenia to jedna z bardziej tragicznych postaci sagi, a jej rola w obu sezonach głównej serii wydaje się jeszcze większa niż w książkach. Dlatego pokazanie przeszłości czarodziejki mogłoby tylko wzmocnić siłę oddziaływania jej smutnego końca. Z kolei Vilgefortz to kluczowy antagonista w książkach. Wielu czytelników narzeka jednak na tę postać, bo trochę brakuje mu osobowości i w gruncie rzeczy rzadko pojawia się na pierwszym planie. Ewentualny spin-off byłby idealnym lekarstwem na niedobór Vilgefortza.

REKLAMA

Lambert, Eskel i młody Geralt

Zwykło się mówić, że każdy serial poświęcony dziecięcym lub młodocianym wersjom kultowych bohaterów to symboliczny upadek oryginalności. W rzeczywistości nie zawsze tak jednak bywało. Wystarczy wspomnieć popularną niegdyś serię „Młody Indiana Jones” czy fenomenalną animację „Batman przyszłości”. Zobaczenie młodych wiedźminów ze Szkoły Wilka w akcji byłoby zaś spełnieniem marzeń wielu fanów. Taką produkcję łatwo dałoby się zresztą powiązać z „Wiedźmin: Zmora Wilka”, bo w finałowych scenach filmu Vesemir zabiera się za trenowanie ostatniej partii młodocianych wiedźminów. Produkcja poświęcona Lambertowi, Eskelowi i Geraltowi pasowałaby nawet na bezpośredni sequel tegorocznej animacji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA