REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Powstał serwis filmowy dla prawaków. Zadba o to, żeby filmy nie urażały ich kruchych uczuć

W sieci pojawiła się baza filmów i seriali, która ma krytykować postępowe podejście twórców kina. Jej pomysłodawcy nie interesują artystyczne walory danych tytułów, tylko reprezentacja rasy, płci, czy orientacji seksualnej. WorthItOrWoke ma więc chronić delikatne uczucia, widzów zaszczutych przez polityczną poprawność.

04.07.2023
16:23
recenzje filmowe woke konserwatyści
REKLAMA

Wszyscy wiemy, jak to wygląda. Gdy tylko pojawia się zapowiedź nowego filmu lub serialu, zaraz w internecie podnosi się wrzask. A to "znowu kobieta w głównej roli", a to "znowu czarnoskóry protagonista", a to "znowu wątek dotyczący społeczności LGBT+". Większość z tych komentarzy w najlepszym razie ociera się o rasizm, seksizm i homofobię, a w najgorszym - nimi właśnie epatuje. Nie dostrzegając tego, osoby, które z nostalgiczną łezką w oku wspominają czasy, kiedy to w Czyngis-chana wcielał się John Wayne, ciągle szukają nowych sposobów, aby stawiać opór hollywoodzkiej postępowości.

Jakiś czas temu w internecie pojawiła się baza filmowa, której twórcy nie interesuje jakość danej produkcji. Chociaż zwraca uwagę na inne aspekty danych tytułów, ocenia je głównie pod względem politycznej poprawności. WorthItOrWoke ostrzega więc czytelników przed woke culture w X muzie. Mówiąc w skrócie: dba o nadwątlone zdrowie psychiczne osób o skrajnie prawicowych poglądach.

Czytaj także:

REKLAMA

Portal o filmach dla osób konserw spod znaku redpilla

Za przedstawiającym recenzje dla redpillowców serwisem stoi James Carrick (na razie tylko on publikuje tam swoje teksty), który portalowi Rolling Stone opisuje się jako "pasjonat kina z magistrem z teatrologii i filozofii". Wyróżnia on trzy rodzaje opisywanych tytułów: woke, woke-ish i non-woke. Jest to dla niego forma buntu przeciwko docenianiu produkcji za ich progresywność, bo - jak twierdzi - wielu krytyków "sztucznie stawia aktywizm ponad jakość":

Rozbieżności między ocenami krytyków i publiczności, podobnie jak niekończące się oskarżenia o stronniczość ze strony konserwatystów uwydatniają wady systemu [Rotten Tomatoes].

Recenzje filmowe

Chociaż biorąc pod uwagę słowa Carricka o "sztucznym nagradzaniu" zakrawa to o ironię, na WorthItOrWoke im dany tytuł jest bardziej woke, tym niższa jego ocena. Dlatego na przykład - jak zresztą pewnie się domyślacie - "Mała syrenka" została zmieszana z błotem. Świetnie przyjęty przez krytykę i widzów serial "The Last of Us" okazuje się natomiast dobry tylko w 56% (woke-ish). Najwyższą możliwą oceną cieszy się transfobiczny dokument "What Is A Woman?" (non-woke). Bo jak głosi hasło reklamowe strony "jeśli coś nie jest woke, nie przegap tego".

REKLAMA
Mała syrenka - zwiastun

Dziennikarz Rolling Stone nieraz prostuje wypowiedzi Carricka, zwraca uwagę na brak konsekwencji w jego działaniu, a nawet słusznie zarzuca mu, że robi dokładnie to samo, czemu się sprzeciwia. Już samo to dużo mówi o jakości i zasadności istnienia WorthItOrWoke.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA