REKLAMA

Cynizm, nihilizm i orgazm. Recenzujemy film „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją”, który obejrzycie na Netfliksie

Jana Belcla interesuje seks i przemoc. W jego debiucie znajdziemy tego aż nadto, bo „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” to film, który bezczelnie obnosi się swoją gatunkowością.

wszyscy moi przyjaciele nie zyja recenzja opinie netflix
REKLAMA
REKLAMA

Jan Belcl szlify zawodowe zdobywał pod czujnym okiem Mitji Okorna. Z planu „Planety singli”, gdzie pełnił funkcję drugiego reżysera, wyniósł on świadomość, że polskie kino gatunkowe nie musi wprawiać krytyków w zażenowanie, a odpowiednie połączenie kolejnych tropów i odniesień może dać efekt w równym stopniu satysfakcjonujący recenzentów co publiczność. Nie można jednak zapomnieć o twórczych reinterpretacjach gatunkowych evergreenów i wplecenia w nie nieco prawd na temat współczesnego społeczeństwa. I chociaż we „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” wszystko to znajdziemy, w tym wypadku nie spodziewajcie się crowd-pleasera w stylu wspomnianej komedii romantycznej. Wykazując się taką samą odwagą co jego mentor (ustawione obok siebie nazwiska obu panów widnieją zresztą w czołówce filmu), debiutant podróżuje bowiem po zupełnie innych rejonach kina.

Już w pierwszej scenie Belcl daje nam znać, że mamy do czynienia z gatunkową fantazją.

Trafiamy gdzieś na przedmieścia, gdzie w umieszczonym w iście baśniowej scenerii domu noc wcześniej doszło do tragedii. Każdy pokój wypełniony jest trupami. Jak do tego doszło? Tę zagadkę spróbują rozwikłać dwaj policjanci wyjęci wprost z buddy cop movies. Inspektor Kwaśniewski jest zacietrzewionym gliną. Niedawno stracił partnera, a teraz jego zadaniem jest wprowadzić w tajniki zawodu młodego, ambitnego Grzegorza. Aspirant szybko jednak wyląduje z głową w toalecie, kiedy zobaczy wiszące w łazience zwłoki. Czy zaraz obaj wzorem porucznika Mroza z „Domu złego” będą szukać dowodów i przesłuchiwać ewentualnych niedobitków, chcąc odkryć prawdę, której, jak wiemy od Wojciecha Smarzowskiego, nie ma? Nie, nie tędy droga. Nie będziemy pogrążać się w polskiej rzeczywistości. Zaraz cofniemy się w czasie, aby wraz z dwudziestoparolatkami wyjętymi wprost z wyobraźni amerykańskich filmowców uczestniczyć w suto zakrapianej imprezie sylwestrowej

Za całą ekspozycję musi nam wystarczyć scena, w której gospodarz imprezy oprowadza Daniela po domu i przedstawia kolejnych gości. Dzięki temu dowiadujemy się, że Filip jest byłym ćpunem, Anastazja ma fioła na punkcie astrologii, Dariusz zmienia dziewczyny jak rękawiczki, Jacques to mormon bezgranicznie oddany swojej wierze, a Robert i Rafał zapewne skończą, masturbując się do portretu jakiejś MILF-y. Fani „American Pie” poczują się tu wyjątkowo swojsko. Mamy bowiem do czynienia z całym muzeum osobliwości znanym z licznych komedii dla nastolatków. Żadnego z bohaterów nie przyjdzie nam jednak poznać bliżej, a o jakimkolwiek polubieniu postaci można zapomnieć. Próżno szukać tu empatycznego spojrzenia znanego ze wspomnianej serii. Zamiast tego mamy wyśmiewanie porozumiewania się za pomocą anglicyzmów oraz krytykę hedonistycznego stylu życia. Można wręcz dać się ponieść wrażeniu, że reżyser gardzi milenialsami i chce nas przekonać do swoich racji, tylko po to, abyśmy mieli ubaw patrząc jak zgodnie z tytułem wszyscy giną, a ich śmierć zawsze pokrywają opary czarnego humoru.

wszyscy moi przyjaciele nie zyja opinie netflix class="wp-image-478441"
Wszyscy moi przyjaciele nie żyją/Netflix

Pod wpływem różnorakich używek bohaterowie oddają się cielesnym przyjemnościom, ale nie oczekujcie jakiejkolwiek subtelności.

Reżysera interesuje jedynie gatunkowy eksces. W miarę rozwoju akcji coraz bardziej pogrążamy się w dekadencji i nihilizmie, oglądając podszyty przemocą seksualny spektakl. Spodziewajcie się więc pissingu, iście nekrofilskich zachowań, nienasyconych dziewczyn dobierających się do niewinnego mężczyzny czy wsadzania szczotki w odbyt duszącego się faceta. A to tylko kilka z perwersyjnych atrakcji, jakie czekają na widza. Zapomnijcie zaangażowaniu w opowiadaną historię. Belcl próbuje jak najbardziej obrzydzić oraz spłycić swoje postacie, umieszczając je w narracji kojarzącej się z antycznymi tragediami. Zasługują one na karę, bo działania, jakie podejmują naznaczone są fatalizmem. Z tego względu Anastazja, Jordan, Daniel i inni są wiecznie niezadowoleni, nie potrafią dostrzec własnych wad i wchodzą w relacje z góry skazane na porażkę.

Gdybyśmy mieli szukać przesłania filmu, znaleźlibyśmy je w słowach inspektora Kwaśniewskiego. „Im szybciej pozbędziesz się starych ciuchów, tym szybciej znajdziesz nowe” – mówi do aspiranta. A finałowa scena pozwala nam odkryć znaczenie tej kwestii. Nic bowiem nie ma znaczenia, a nawet to, że nic nie ma znaczenia, również jest bez znaczenia. Podczas seansu często zachłyśniemy się więc klimatem znanym z filmów braci Coen. To od nich jest też wzięte z ducha postmodernistyczne myślenie o gatunku, wedle którego kreatywne przekształcanie znanych motywów staje się wartością samą w sobie. Nieprzypadkowo czołówka przywodzi na myśl produkcje sygnowane nazwiskiem Quentina Tarantino. Belcl, tak jak twórca „Pulp Fiction” buduje swoją opowieść z gatunkowych powidoków, odświeżając wyświechtane klisze i wywlekając na wierzch ich ukryte do tej pory znaczenia. Dlatego relacja Roberta i Rafała zostaje nasączona homoerotyzmem, a Daniel posługuje się siekierą z gracją Jacka Torrance’a, chociaż nie jest kierowany żądzą mordu, tylko zranioną męską dumą i czystą chucią.

Wszyscy moi przyjaciele nie zyja netflix class="wp-image-478447"
Wszyscy moi przyjaciele nie żyją/Netflix

Belcl nawet nie pożycza od amerykańskich kolegów po fachu, tylko bezczelnie od nich kradnie, wybierając co mu pasuje i nasączając to własną wrażliwością.

REKLAMA

Można mu zarzucać płytkość, skrótowość i nadmierne korzystanie z uproszczeń, ale jeśli przyjrzymy się jego opowieści bliżej, dostrzeżemy, że w tym szaleństwie jest metoda. „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” są bowiem filmem bezczelnym, seksownym i obrazoburczym, którego twórca chętnie igra z naszymi odbiorczymi przyzwyczajeniami. To istny ewenement w krajobrazie polskiej kinematografii i jako taki z pewnością mocno podzieli publiczność, bo polaryzacja wśród recenzentów już jest widoczna. Niemniej nikt obok produkcji nie będzie w stanie przejść obojętnie. Niezależnie od opinii na jego temat, tytuł długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. Mocne wrażenia gwarantowane.

„Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” obejrzycie na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA