10 najbardziej oczekiwanych filmów w 2025 roku. Druga połowa będzie mocna

Takie zestawienia wbrew pozorom nie są wybitnie łatwe - zwłaszcza, że trzeba się ograniczyć do wybrania dziesiątki. Dobrze zapowiadających się filmów na resztę 2025 roku jest znacznie więcej - niektóre nie mają jeszcze oficjalnej daty polskiej premiery, tak jak mający swoje pokazy w Cannes "Eddington" Ariego Astera czy zapowiadający się elektryzująco "After The Hunt" Luki Guadagnino z Andrew Garfieldem, Julią Roberts i Ayo Edibiri w obsadzie. Są też filmy, które choć do amerykańskich kin wejdą w grudniu, u nas pojawią się już w styczniu następnego roku ("Marty Supreme" z Timotheem Chalametem). Postanowiłem podjąć wyzwanie i wybrać ścisłą dziesiątkę tych produkcji, które budzą u mnie największe poczucie ekscytacji.

Jeśli nie teraz, to kiedy? Ten film to prawdopodobnie najważniejszy sprawdzian dla reanimującego DC Jamesa Gunna. Spoglądając na materiały promocyjne ciężko nie mieć w sobie entuzjazmu - już w zwiastunach czuć dość konkretną wizję historii, samej tytułowej postaci, a także sfery wizualnej. David Corenswet zdaje się być naprawdę dobrym wyborem do roli Człowieka ze stali - biorąc pod uwagę to oraz dość bogatą galerię ciekawych postaci na drugim planie, zapowiada się naprawdę wspaniałe, superbohaterskie widowisko.

W sumie komentarz do tego filmu również mógłbym zacząć słowami "jeśli nie teraz, to kiedy?". Dotychczas każde podejście do Pierwszej Rodziny kończyło się większą lub mniejszą klapą. Tym razem wszystko wskazuje na to, że będzie inaczej. Przemyślana wizja, retrofuturystyczny klimat, genialna muzyka Michaela Giacchino, pojawienie się postaci Galactusa (Ralph Ineson), wreszcie mistrzowsko zapowiadająca się główna obsada. Obecność kwartetu Pascal-Kirby-Quinn-Moss-Bachrach pozwala, by czuć ekscytację.

Jak Mike Flanagan robi kino, to nie ma wiadomo czego, wiadomo gdzie. Tym razem mistrz kina grozy staje się jednak obierać zupełnie inny kierunek - na jego oku znalazł się mariaż kina dramatycznego z science-fiction w postaci adaptacji prozy Stephena Kinga. W roli głównej dawno niewidziany na świeczniku (poza Marvelem) Tom Hiddleston, a wśród obsady m.in. Mark Hamill, Karen Gillian, Chiwetel Ejiofor, Jacob Tremblay i Matthew Lillard.

Skoro już horrory zostały wspomniane, to nie sposób nie wspomnieć o kolejnym filmie grozy wychodzącym ze stajni o nazwie A24. Bracia Danny i Michael Philippou natchnieni sukcesem "Mów do mnie" ponownie nawiązali współpracę ze studiem i stworzyli historię rodzeństwa, które odkrywa przerażające rytuały autorstwa ich nowej matki zastępczej (w tej roli Sally Hawkins).

Sierpień, jak się okazuje, będzie miesiącem horrorów. Pod koniec miesiąca do kina wejdzie jeden z najciekawszych filmów tego roku - "Together". Zapowiadany jest jako poruszający temat relacji związkowej i miłości body horror z udziałem bardzo ciekawych aktorów - Allison Brie i Dave'a Franco (którzy w realnym życiu również są parą). Więcej nie muszę słyszeć, jestem kupiony.

Z czym się kojarzy Darren Aronofsky? Raczej z kinem podniosłym, metaforycznym, mocnym, cielesnym - takim, którego oglądanie do łatwych nie należy. Łatwo zbaranieć na widok jego kolejnego filmu, który jest kompletnie inny od jego dotychczasowego emploi. "Złodziej z przypadku" zapowiada się jako brawurowa komedia kryminalna. Jej bohaterem jest Hank Thompson (Austin Butler) - pracujący w barze były baseballista. Gdy jego sąsiad Ross (Matt Smith) prosi o zaopiekowanie się jego kotem, Hank się zgadza - nie spodziewa się przy tym, że ta decyzja ściągnie na niego uwagę gangsterów. W obsadzie także Bad Bunny, Regina King, Zoë Kravitz, Matt Smith, Liev Schreiber i Vincent D'Onofrio. Zapowiada się niezłe kino. 

Pomiędzy filmami z serii "Tron" mija dość dużo czasu. Pierwszy na ekrany kin trafił w 1982 roku, ostatni dotychczasowy w 2010 roku. Do trzech razy sztuka zatem - jesienią na dużym ekranie zobaczymy zapowiadający się dość spektakularnie "Tron: Ares", za którego reżyserskim sterami stanął Joachim Rønning ("Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara). W głównej roli Jared Leto, wspierany przez arcyciekawą obsadę drugoplanową: Gretę Lee, Evana Petersa, Gillian Anderson, czy Camerona Monaghana.

Żeby nie było wyłącznie amerykańsko, pora na jedną z najważniejszych polskich premier kinowych tego roku, a przy okazji jedna z najdroższych produkcji w historii naszego kina. W rolę Fryderyka Chopina wciela się piekielnie utalentowany Eryk Kulm jr, a za reżyserię tego widowiska odpowiedzialny jest Michał Kwieciński - panowie już współpracowali przy okazji "Filipa". W obsadzie także Victor Meutelet, Lambert Wilson, Maja Ostaszewska i Karolina Gruszka.

Dwayne'a Johnsona znamy ostatnio głównie z wysokobudżetowych filmów, które okazują się klapą. Wygląda na to, że The Rock rozbudził w sobie ambicje do poważnego, artystycznego kina - efektem tego ma być "The Smashing Machine", film biograficzny o Marku Kerrze, amerykańskim zapaśniku i mistrzu UFC, który zmagał się także z problemami w życiu prywatnym, m.in. z uzależnieniem od leków przeciwbólowych. Zwiastun zapowiada niespotykane dotychczas w wykonaniu Johnsona kino.

James Cameron jest nieśmiertelny i zapewne dopóki nie odejdzie z tego świata, będzie kręcił kolejne "Avatary". Oby, bo każdy z dotychczasowych dwóch filmów z tej serii był spektakularnym, przekraczającym granice widowiskiem. Wiemy, że znaczna większość obsady powróci - Sam Worthington, Zoe Saldaña, Stephen Lang, Sigourney Weaver powtórzą swoje role. Uniwersum zostanie jednak poszerzone, także o nowe postaci: wcielą się w nie Michelle Yeoh i David Thewlis. Zwieńczenie trylogii Camerona planowane jest na końcówkę roku.

Więcej informacji ze świata kina przeczytacie na Spider's Web: