REKLAMA

"After Life" sprawi, że będziesz płakał. Ale to są dobre łzy. Oceniamy 3. sezon serialu

"After Life" dobiegł końca. 3. sezon serialu Ricky'ego Gervaisa jest finałowym i zamyka historię Tony'ego, który próbuje odrodzić się po śmierci ukochanej, przedwcześnie zmarłej na raka żony. To była długa i wyboista droga. I mimo że tyle łez nie wylałam dawno przy żadnej innej produkcji (a może właśnie dlatego?) - ożywcza. W tej całej niechęci, wszechobecnym defetyzmie, strachu i bólu dająca nadzieję. Ten serial to najlepsze, co może was spotkać, jeśli wam smutno. Albo jeśli macie siłę i potrzebę spojrzeć choć trochę z dystansu na własne życie. Recenzja "After Life".

after life 3 sezon recenzja
REKLAMA

Ricky Gervais w "After Life" zauważa wszystko to, od czego chcesz na co dzień odwrócić wzrok. Śmierć? Jest. Ból? I to taki, który unicestwia, zżera od środka. Brak perspektyw? Z całym okropnym poczuciem beznadziejności i stagnacji. Niezdarność? Bycie na marginesie i poza? Choroby? Wstyd? Tak, tak, tak i tak.

"After Life" z tych bolączek, smutków, wylanych łez i samotności robi swój atut. I nie chodzi tylko o to, że czasem z nich żartuje, ale - co ważne - nie ośmiesza. Po prostu je akceptuje, daje im głos, nie unieważnia. Nie oszukuje też, że życie i nasze problemy zawsze mają happy end, który chcemy utożsamiać z "żyli długo i szczęśliwie", a dodatkowo on był trenerem crossfitu, mówiącym w pięciu językach, a ona nigdy nie ważyła więcej niż 50 kg i najadała się sałatką.

REKLAMA

After Life to jeden z najlepszych seriali Netflixa. Recenzja

REKLAMA

"After Life" ma swój własny pomysł na happy end. I choć zakończenia nie zdradzę, powiem jedno: w tym wszystkim chodzi o to, by znaleźć spokój i zadowolenie. Nie trzeba od razu rzucać się z motyką na słońce, ale, tak jak Tony, krok po kroku potrafić odnaleźć się samemu w sobie. I łapać te momenty, chwile, które dają nam poczucie bezpieczeństwa, które ładują nas dobrem.

3. sezon "After Life" jest właśnie o takiej próbie zmiany z jednoczesnym pogodzeniem się z własnym życiem i ze sobą. Tony, który w 1. sezonie serialu chciał popełnić samobójstwo z uwagi na ogromny ból po stracie żony, przeszedł długą drogę. To nie znaczy, że nie ma chwil zwątpienia, jak mówi, kiedy patrzy na dzieci, nie cieszy się, ale w głowie ma tylko jedno - to wszystko bez sensu, one kiedyś umrą. Jednak próbuje i walczy dalej, o każdy dzień - z troski o innych, z potrzeby dobra, z rosnącego w nim przekonania, że jest ważny dla innych. Więc z czasem może i stanie się ważny dla siebie, czego zrozumienie jest przecież nierzadko najtrudniejsze.

"After Life" czyni niedoskonały świat i niedoskonałych ludzi doskonałymi. Pięknymi. Potrzebnymi. Ważnymi. Kiedy po premierze 1. sezonu "After Life" zastanawiałam się, czy potrzebujemy więcej odcinków serialu Ricky'ego Gervaisa, już wiem, że nie miałam racji. Potrzebowaliśmy tych trzech sezonów, które czasem uwierają, ale najbardziej koją. Nie tylko bohaterów, ale przede wszystkim nas, widzów.

"After Life" obejrzysz na Netflix Polska.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA