AlkoMaster. Przekleństwa, wymioty i niewybredne żarty - tak bawili się patocelebryci
AlkoMaster - zawody patocelebrytów w piciu alkoholu już za nami. Jak można było się spodziewać, podczas wczorajszej gali sporo się działo. Sławy internetu piły i wykonywały dziwne challenge'e.
Pierwsza w historii gala AlkoMaster już za nami. Kruszwil, Diabeł, Żółw, Don Kasjo, Evelona i inni stanęli naprzeciwko siebie, aby pić i wykonywać dziwne challenge'e. Całość prowadzili Trybson i Diva. Jeśli nie macie pojęcia o kim piszę, to zazdroszczę stanu błogosławionej niewiedzy. Każdy, komu te nazwiska coś mówią, pewnie podejrzewa już, jak wyglądało to wydarzenie.
Było trochę jak na spotkaniu rodzinnym, na którym ojciec ze szwagrem przesadzili z alkoholem i pokłócili się o politykę. W końcu mieliśmy do czynienia z zawodami w piciu z udziałem patocelebrytów. Ale nie tylko to wywołało dreszcz przerażenia na plecach. Wiele wskazuje na to, że organizatorzy już na początku zaliczyli wpadkę. Transmisja PPV nie działała tak, jak powinna. Zdenerwowani użytkownicy, którzy wykupili dostęp wyrazili swoje niezadowolenie na czacie emisji na kanale YouTube.
AlkoMaster - jakie reakcje wywołali pijący patocelebryci?
W trakcie streamu w serwisie użytkownicy pisali, że PPV nie działa, czy że nie mogą się zalogować. Ci, którym się to udało, narzekali, że dźwięk nie zgrywa się z obrazem, że strona padła, etc. Oczywiście nie przebierali w słowach. Podobnie zresztą jak prowadzący galę. Już w trakcie pierwszego pojedynku padł żart o masturbacji, bo zawodnicy jako pierwsze dostali zadanie o nazwie "Chusteczki". Tak, całkiem słuszne skojarzenie, ale Żółw i Diabeł wcale nie zabawiali się sami ze sobą, tylko wyciągali chusteczki higieniczne z opakowania na czas.
Na czacie na YouTubie pojawiły się opinie typu "jaki cringe". A to był dopiero początek. Kolejni celebryci wychodzili na scenę, dostawali kubek piwa, wykonywali zadanie, dostawali szoty, wykonywali zadanie, dostawali kolejne szoty. I tak w kółko. Liczba procentów w podawanych napojach i kieliszków do wypicia wzrastała, a poziom żartów prowadzących spadał. I tak to się toczyło.
Nie znaczy jednak, że wszyscy się bawili gorzej od zawodników, którzy po każdym pojedynku siadali na "nayebanej kozetce", gdzie dumni z siebie udzielali wywiadów na gorąco, dzieląc się swoimi emocjami. Na youtubowym czacie pojawiły się opinie pokroju:
Na czacie przebijały się jednak głównie głosy krytyczne. Wielu użytkowników poczuło się jak na lotnisku, przez co zaczęli oznajmiać, że odlatują. Oczywiście hejtując w dodatku oglądane wydarzenie. Takich negatywnych komentarzy było mnóstwo:
AlkoMaster - czy gala się udała?
Racja jest po stronie tych ostatnich. To naprawdę przypominało imprezę, na której wszyscy się dobrze bawią, a ty jesteś kierowcą. No chyba, że wzięło się przykład z zawodników i zaczęło pić. Wtedy być może znośne stawało się patrzenie, jak kolejni patocelebryci strzelają szoty, jedzą obrzydliwe "owoce morza", bo "rybka lubi pływać", a Trybson każe zebranej w studiu publiczności krzyczeć swoją ksywę.
Część użytkowników spodziewała się picia do porzygu i mamrotania: "ja nie dam rady?". No cóż z czasem rzeczywiście robiło się grubiej i nie brakowało wymiotujących zawodników. Ale czy to jest coś na co chcielibyśmy patrzeć? Nic dziwnego, że po gali w internecie można było przeczytać:
AlkoMaster - będzie powtórka imprezy?
Rozciągane na siłę w czasie zawody w piciu i klozetowy humor to wszystko, co tak naprawdę otrzymaliśmy. Dlatego niełatwo było wytrzymać przy transmisji do głównego pojedynku, w którym naprzeciwko siebie stanęli Don Kasjo i Rataj (dla zainteresowanych: zwyciężył ten pierwszy). Pal to jednak licho, bo czeka nas powtórka z rozrywki. Z komentarzów na youtube'owym czacie podczas transmisji dwóch pierwszych pojedynków można było się dowiedzieć, że będą jeszcze dwie gale Alkomaster. Zacznijcie już chłodzić wódkę, bo na trzeźwo tego nie wytrzymamy.