REKLAMA

Netflix się postarał i dostarczył niezły film młodzieżowy, czyli "Bezsenność we dwoje"

"Bezsenność we dwoje" to nowy melodramat Netfliksa, który podbił listę TOP 10 serwisu. Z radością donoszę, że Sofia Alvarez, niedoświadczona twórczyni, nie musi wstydzić się swojego reżyserskiego debiutu - choć do doskonałości mu daleko.

bezsenność we dwoje film netflix recenzja opinie
REKLAMA

"Bezsenność we dwoje" to kolejna netfliksowa adaptacja powieści młodzieżowej pod tym samym tytułem. Oryginał autorstwa Sarah Dessen (poczytnej aktorki regularnie lądującej na liście bestsellerów "New York Timesa") uhonorowano nagrodą Goodreads Choice dla najlepszej młodzieżowej beletrystyki. Debiutantce Sofii Alvarez (autorka niezłego scenariusza do filmu "Do wszystkich chłopców, których kochałam") udało się nie ulec pokusie zamknięcia bohaterów w teen-dramowych schematach. Materiał źródłowy zdecydowała się potraktować nie jako niezobowiązującą sugestię, a solidny fundament - zamiast potraktować te fikcyjne dzieciaki jak towar, pozwoliła im zachować człowieczeństwo.

Netflix już wcześniej nabył prawa do ekranizacji trzech powieści młodzieżowych Sarah Dessen - są to "Kołysanka", "Raz na zawsze" i właśnie "Bezsenność we dwoje". Ten ostatni tytuł został zaadaptowany w pierwszej kolejności. 

Trwa lato, a Auden (Emma Pasarow) wkrótce rozpocznie naukę w college'u. W tym dziwnym, jeszcze beztroskim, ale i odrobinę niepokojącym okresie, bohaterka poznaje Eliego (Belmont Cameli). Łączy ich podobna przypadłość - oboje cierpią na bezsenność. Kiedy nadmorskie miasteczko Colby zasypia, wyruszają na nocne wyprawy, by pomóc Auden doświadczyć beztroskiego życia nastolatki, którego pragnęła, nawet o tym nie wiedząc.

REKLAMA
Bezsenność we dwoje: recenzja
REKLAMA

Bezsenność we dwoje: recenzja filmu Netfliksa

Adaptacja tego popularnego romansu young adult pochyla się nad tym dziwnym momentem w życiu - przejściowym okresem, kiedy nie jesteśmy już dziećmi, ale nie wkroczyliśmy jeszcze w dorosłość. Lada moment osiągniemy kolejny etap, a wówczas nic już nie będzie takie, jak wcześniej. To pożegnanie z pozbawionym głębszych trosk i odpowiedzialności czasem, który - zdaniem wielu - warto wykorzystać na to, co później będzie rzadkością.

Fajnie, że reżyserka zdecydowała się nałożyć na film soczewkę tęsknoty i nostalgii za minionym (z jej perspektywy) czasem - "Bezsenność" oferuje sporą dozę delikatnej, ale odczuwalnej melancholii, tej z rodzaju dziwnie znajomych i relatywnie przyjemnych. Dzięki temu nie ma mowy o dystansie starszych widzów do bohaterów, a całość okazuje się zajmująca (i to nawet mimo faktu, że scenariusz co jakiś czas atakuje nudą) - w obraz Alvarez zaskakująco łatwo się wczuć.

Podoba mi się też ujęcie samych bohaterów - choć nie zabrakło klisz, twórcy odpuścili męczenie odbiorcy nawałnicą irytujących archetypów. I tak na przykład zamiast grupy klasycznych "mean girls", widzimy grupę inteligentnych i pewnych siebie młodych kobiet, które wspierają się nawzajem.

To jeden z wielu przykładów tego, jak twórczyni z wdziękiem omija wątki głupawych nieporozumień, które w istocie łatwo wyjaśnić, ale w młodzieżowych dramatach często staja się punktem zwrotnym fabuły. "Bezsenność we dwoje", rozbudowując wątek romantyczny, nie ignoruje wszystkich pozostałych, nie rezygnuje z podjęcia próby powiedzenia czegoś o młodych ludziach. Auden nie jest definiowana przez nową relację, ale przez otwarcie się na zrozumienie własnych uczuć - bohaterka podejmuje ryzyko, co pozwala jej nabrać perspektywy i inaczej spojrzeć na swoje otoczenie. Ostatecznie nie staje się - jak uprzednio myślała - kimś innym. To raczej kolejna, dojrzalsza i prawdziwsza, wersja siebie samej.

Film Alvarez to żaden hit - ot, poprawne, niewymagające kino, momentami nieco nużące - ale myślę, że zawsze warto docenić młodzieżowy melodramat pozbawiony cynizmu, któremu ktoś próbował (z niezłym skutkiem) nadać kilku znaczeń.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA