Na Max wpadł właśnie premierowy odcinek 3. już sezonu „Białego Lotosu”. Nowa seria zabiera widzów (bo bohaterów) do pięknej Tajlandii. Wspaniała przyroda, ekskluzywne zabiegi i ociekające bogactwem wnętrza wkrótce zaczną pękać, rozsypywać się i szybko okaże się, że nic nie jest tu takie, jakiego mogliśmy się spodziewać. Czyli, jak to w „Białym Lotosie”, standardowo.
OCENA

Sieć hoteli Biały Lotos w Tajlandii już od progu wita gości egzotycznym klimatem, tak innym od tego, co mogą spotkać w Europie czy Ameryce. Od pierwszych minut lokalni pracownicy obiecują opiekę, zabiegi odnowy biologicznej, opowiadają, że hotel jest strefą bez telefonów, a dodatkowo za oknami po wysokich drzewach biegają małpy. Wyjątkowe doświadczenie? Taką przynajmniej Biały Lotos daje obietnicę.
Biały Lotos – sezon 3. recenzja
Widzowie, którzy „Biały Lotos” wiedzą, że to wszystko oczywiście gra pozorów. W miejscu odwiedzanym przez turystów z 1% najbogatszych Ziemian nie ma absolutnie nic nowego, świeżego czy zaskakującego. Wilczym prawem globalizacji wszystko tu jest przewidywalne, ustandaryzowane i dopasowane do oczekiwań zblazowanego hotelowego gościa. Przynajmniej do pewnego momentu takie będzie, bo sam serial rozpoczyna się strzelaniną, do której ma prowadzić fabuła sezonu.
W pierwszych 3 epizodach, które miałem okazję oglądać przedpremierowo, wprowadzani są na razie bohaterowie z ich na pozór idealnymi, pełnymi sukcesów i miłości życiami. Jednak pęknięcia są widoczne już od pierwszych minut, a widzowi pozostaje czekać jedynie na to, aż napięcie osiągnie stan krytyczny, a pęknięcia zmienią się w wyrwy, z których wyleje się wszystko to, co bulgotało pod powierzchnią.
Do 3. sezonu trudno nie podchodzić z dystansem, bo to w końcu jeszcze raz to samo. Serial nie ukrywa, że punkt wyjścia i finałowy zwrot akcji będą przypominały to, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie sezony. I rzeczywiście, powrót do „Białego Lotosu” przypomina odwiedziny wspomnianych hotelowych gości – standard jest bardzo wysoki, dostajemy mniej więcej to, do czego nas przyzwyczajono, zmienia się tylko okolica i drobiazgi wystroju.
Biały Lotos stoi bohaterami.
W tym sezonie lwia część fabuły kręci się pobliżu pozornie idealnej rodziny, która na wywczas przyjechała po to, aby ich studiująca buddyzm pociecha mogła odwiedzić pobliską świątynię. Jest tu także młoda dziewczyna (Aimee Lou Wood, znana fanom „Sex Education”), która na wakacje przyjechała z podejrzanym typem (Walton Goggins). Hotel odwiedzają również 3 koleżanki (Leslie Bibb, Carrie Coon, Michelle Monaghan), u których siła przyjaźni ustępuje tylko toksyczności ich relacji.
Choć wyjątkowo dobre występy zaliczyli tutaj Gogins i Patrick Schwarzenegger (wcielający się w dziwnego, opętanego seksem gogusia), to aktorskie występy wydają się dość stonowane. Powodem zapewne jest fakt, że dopiero później, gdy już zaczną się sypać, zobaczymy, jak szarżują w swoich rolach.
Najmocniejszym aspektem „Białego Lotosu” jest scenariusz. Produkcja od pierwszych minut dostarcza to, z czego jest znana – gwałtownych wymian zdań, iskrzących dialogów i bardzo błyskotliwie wprowadzonych postaci. Choć formuła jest tak powtarzalna, w ogóle nie czuć tu rutyny, czy odbębniania kolejnych kluczowych elementów.
Na odrobinę uwagi zasługuje również fakt, że „Biały Lotos” stworzył coś w rodzaju swojego wewnętrznego świata. Wątki z poprzednich sezonów przeplatają się, a na scenę wchodzą dawni bohaterowie, o których istnieniu można było zapomnieć. Nie będę zdradzał, o kogo chodzi, ale dodam, że to bohaterowie (tak, to liczba mnoga) powiązani z Tanyą McQuoid (w którą wcielała się Jennifer Coolidge).
Po tych 3 odcinkach mogę spokojnie powiedzieć, że tak, „Biały Lotos” wrócił w glorii i chwale (i z fenomenalną muzyką, którą przygotował Cristobal Tapia de Veer). To ciągle mocny pozycja na mapie streamingu i obowiązkowa pozycja dla wszystkich tych, którzy cenią sobie błyskotliwą i nieprzegadaną rozrywkę.
Biały Lotos – obsada:
- Leslie Bibb jako Kate – jedna z trzech dawnych przyjaciółek, które spotykają się ponownie podczas babskiego wyjazdu.
- Carrie Coon jako Laurie – świeżo upieczona rozwódka z Nowego Jorku, jedna z trzech dawnych przyjaciółek.
- Michelle Monaghan jako Jaclyn Lemon – była gwiazda telewizyjna, jedna z trzech dawnych przyjaciółek.
- Walton Goggins jako Rick Hatchett – tajemniczy podróżujący ze swoją młodą dziewczyną.
- Aimee Lou Wood jako Chelsea – młoda kobieta podróżująca ze swoim dużo starszym chłopakiem.
- Jason Isaacs jako Timothy Ratliff – finansista spędzający wakacje z żoną Victorią i trójką dzieci.
- Parker Posey jako Victoria Ratliff – żona Timothy’ego.
- Sarah Catherine Hook jako Piper Ratliff – studentka religioznawstwa.
- Sam Nivola jako Lochlan Ratliff – najmłodsze dziecko Timothy’ego i Victorii.
- Patrick Schwarzenegger jako Saxon Ratliff – najstarsze dziecko Timothy’ego i Victorii.
- Lek Patravadi jako Sritala Hollinger – jedna z właścicielek Białego Lotosu.
- Lalisa Manobal jako Mook – pracownica kurortu.
- Natasha Rothwell jako Belinda Lindsey – kierowniczka spa w kurorcie Biały Lotos.
- Tayme Thapthimthong jako Gaitok – ochroniarz w kurorcie.
O produkcjach w Max czytaj w Spider's Web:
- (Prawie) największy polski hit zeszłego roku wreszcie pojawił się w streamingu
- Detektyw, sezon 5: obsada, liczba odcinków. Kiedy premiera?
- HBO nie chce przesadzać z The Last of Us. Wiemy, ile sezonów dostanie serial
- Max: cena pakietów w 2025 roku. Ile kosztuje abonament i jak zaoszczędzić?
- Genialny horror na Max to nowa wersja klasycznej historii. I zdecydowanie najlepsza