„Za murem” to nowy niemiecki film Netfliksa, który zaledwie dzień po premierze trafił na 1. miejsce najpopularniejszych produkcji platformy. I jestem pewien, że zostanie tam na dłuższy czas. Jest w tym filmie wszystko to, co może się podobać w piątkowy wieczór po całym tygodniu pracy.

Żyjesz sobie zwykłym życiem w niemieckim mieście, wynajmujesz (bardzo duże) mieszkanie w kamienicy nieopodal centrum. Pewnego dnia ze strachem zauważasz, że nie możesz wyjść z mieszkania, bo i drzwi i okna zostały zablokowane przez czarną, niezniszczalną substancje z nietypową geometryczna fakturą.
Taki los spotkał bohaterów „Za murem”, niemieckiego filmu sygnowanego logiem Netflix Original. W centrum wydarzeń jest para Tim (Matthias Schweighöfer) i Olivia (Ruby O. Fee). Choć zupełnie fizyczna i tajemnicza nie pozwala im opuścić mieszkania, to w ich samych też dzieli mur, tym razem jednak metaforyczny. 2 lata wcześniej stracili dziecko i żadne z nich do końca się z tym nie pogodziło. Gdy zostają zamknięci decyzja o rozstaniu w zasadzie została podjęta. Co oznacza, że mimo napiętej atmosfery, są na siebie skazani.
Za murem – recenzja filmu Netfliksa
Bohaterowie sprawnie podejmują próbę uwolnienia się. Przebijają się przez ściany i sufity, po drodze napotykając kolejnych sąsiadów. I tak jak w każdej tego typu historii, sąsiedzi reprezentują odmienne grupy społeczne, demograficzne i tak dalej. Doprowadzeni na skraj wytrzymałości mieszkańcy rzucają się sobie do gardeł, walczą o zasoby, a w końcu współpracują, a film z thrillera z elementami dramatu zaczyna przekształcać się w klasyczną opowieść z zagadką.
Fabuła płynie sprawnie, skacząc od wydarzenia do wydarzenia, od mieszkania do mieszkania i od jednego kryzysu do drugiego. Nieźle nakreśleni bohaterowie może i bywają czasem zbyt przerysowani, ale dość dobrze pasują do historii, więc nie ma powodu, aby na nich narzekać.
„Za murem” bardzo sprawnie porusza się w gatunkowych kliszach, bardzo sprawnie prowadzi widzów przez podróż przez kamienicę i śledztwo. Tempo tej drogi jest tak duże, że po drodze ginie gdzieś sens tej historii, a kolejne tematy są w nią wplatane nie po to, aby miały sens. Mamy tu więc miszmasz doświadczeń wojenny starszego pokolenia, militaryzację infrastruktury, teorie spiskowe, a nawet wątki klasowe. Żaden z nich nie wybrzmiewa, bo służy tylko do tego, aby podkręcić temperaturę.
Do ostatnich minut filmu nie wiemy bowiem, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego mur nie pozwala mieszkańcom na opuszczenie budynku. Horrorowa praktyka pokazuje, że tak wielkiej i złożonej zagadki nie da się rozwiązać w sposób satysfakcjonujący. Im bardziej tajemniczy jest punkty wyjścia, tym trudniej znaleźć logiczne jego wyjaśnienie. Pisał zresztą o tym choćby Jakub Żulczyk w kolejnym wydaniu „Instytutu”, którego fabuła jest do pewnego stopnia podobna do tej z filmu „Za murem”. Philip Koch, który jest autorem scenariusza i reżyserem netfliksowej nowości wybrał metodę środka. Jego zakończenie jest bardzo logiczne i sensowne, choć mało widowiskowe.
Za murem – czy warto? Opinia
Niemiecka produkcja platformy dostarcza żywych emocji i wciąga. To uczciwie napisany i nieźle wyreżyserowany thriller, który ogląda się choćby po to, aby poznać rozwiązanie zagadki tajemniczego i tytułowego muru. Filmowi brakuje co prawda odwagi i odhacza po łebkach kolejne tematy, kolejnych bohaterów i niezbędne zwroty akcji, ale jest przy tym wystarczająco dobrze nakręcony, aby nie można było przymknąć na to wszystko oko. Pod jednym warunkiem – że szuka się niezobowiązującej i prostolinijnej rozrywki na piątkowy wieczór.
- Tytuł filmu: The Brick (Za murem)
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 107 minut
- Reżyser: Philip Koch
- Obsada: Matthias Schweighöfer, Ruby O. Fee, Frederick Lau
- Ocena IMDb: 5,7/10
- Nasza ocena: 6/10