W 2021 r. pojawiła się informacja, według której Warner Bros. planuje film o czarnoskórym Supermanie. Aferka była, a jakże, choć zapowiedź projektu brzmiała co najmniej interesująco. Okazuje się jednak, że szef Warnera pogrzebał ten koncept. Powód? „Zbyt woke”.

Kilka lat temu prestiżowy serwis Deadline ustalił, że Warner Bros. pracuje nad pełnometrażowym rebootem „Supermana” (co, rzecz jasna, było prawdą). Rzecz w tym, że pierwotny zamysł obejmował ponoć czarnoskórego Człowieka ze Stali - wiemy, że o projekt walczył sam Michael B. Jordan. Nie wiemy, czy chodziło o nową inkarnację Clarka Kenta, czy o komiksowego czarnoskórego Supermana, np. z zeszytu „Animal Man” z 1990 r. od Granta Morrisona.
Co ciekawe, producentką miała być Hannah Minghella (Bad Robot, firma J.J. Abramsa, miała objąć pieczę nad projektem), a scenariuszem zajmował się... Ta-Nehisi Coates, wybitny Amerykański pisarz, eseista, autor komiksów, zdobywca prestiżowych nagród (m.in. National Book Award czy Nagrody Eisnnera).
Teraz temat powrócił. I wiemy już, że z projektu nici. Dlaczego?
Film o ciemnoskórym Supermanie nie powstanie
W artykule „The Wall Street Journal” pt. „Ratowanie studia? To chyba zadanie dla Supermana!” przedstawiono dość standardowy przegląd kondycji studia i znaczenia nowego „Supermana” w reżyserii Jamesa Gunna dla przyszłości DC Studios i Warner Bros. Discovery. Wśród tych dość oczywistych analiz znalazł się pewien ciekawy szczegół - anegdota o Davidzie Zaslavie, kontrowersyjnym szefie Warner Bros. Dioscovery.
Potwierdziło się: trzy lata temu uznany pisarz Ta-Nehisi Coates stworzył dla Warner Bros. scenariusz filmu o czarnoskórym Supermanie, osadzonego w realiach epoki walki o prawa obywatelskie. Studio było wówczas w pełni zaangażowane w ten projekt i planowało powierzyć reżyserię czarnoskóremu twórcy - wśród potencjalnych nazwisk pojawiali się Barry Jenkins i... Ryan Coogler.
Od tamtej pory o obrazie zrobiło się zupełnie cicho. Jedni wciąż mieli nadzieję, że prace nad nim trwają, inni byli przekonani, że produkcja została po cichu skasowana. Ci drudzy mieli rację.
Według wspomnianego periodyku, w kwietniu 2022 roku, gdy David Zaslav objął stanowisko prezesa Warner Bros. Discovery, miał za zamkniętymi drzwiami odrzucić projekt jako „zbyt woke” - i tyle, na tym się skończyło.
No cóż, to zachowawcza, ale i zrozumiała decyzja, patrząc z perspektywy szefa krytykowanego za superbohaterskie wpadki studia. Gdyby film Coatesa o czarnym Supermanie trafił do kin w 2025 r., reakcje widzów prawdopodobnie byłyby skrajnie podzielone, ukształtowane przez mieszankę oczekiwań kulturowych i politycznych, a także rosnących polaryzacji na tej płaszczyźnie - błyskawicznie stałby się iskrą zapalną w niekończącej się debacie woke i anty-woke.
Scenariusz - być może fenomenalny - Scenariusz - wciąż pozostaje własnością Warner Bros. Leży sobie dziś gdzieś na półce i najpewniej nigdy nie poznamy jego zawartości. Technicznie rzecz biorąc, James Gunn i Peter Safran mogliby go jeszcze odkurzyć i tchnąć weń nowe życie - dopóki jednak Zaslav rządzi, nie ma na to szans.
Czytaj więcej:
- Najlepszy serial sci-fi tego roku dostanie 2. sezon
- Netflix właśnie przedłużył uwielbiany serial i pobił własny rekord
- Stephen King poleca horror, który w Polsce jakoś przegapiliśmy
- Na całego - recenzja. Lepszej komedii na Netfliksie w tym roku nie będzie
- Widzowie wściekli na nową strategię Netfliksa