Jeśli uwielbiacie Kolesia granego przez Jeffa Bridgesa, ale o „The Jesus Rolls” słyszycie pierwszy raz, to nie jesteście sami. Sam dopiero teraz ze zdumieniem odkryłem, że istnieje spin-off kultowego „Biga Lebowskiego”, gdy po cichu trafił do serwisów VOD.
Żyjemy w erze sequeli, prequeli, spin-offów, remake’ów, rebootów i wszelkiej maści adaptacji. Hollywood kocha odcinać kupony, a pozostając przy sztampowych metaforach, widzowie najbardziej lubią te piosenki, które już znają. Wybicie się z zupełnie nową marką w kinie lub telewizji, która nie ma rzeszy fanów, jeszcze zanim padnie pierwszy klaps, graniczy z cudem.
Studia filmowe odgrzewają więc te same kotlety raz po raz, a odbiorcy nagradzają ich świetnymi wynikami box office.
W świecie kina nie ma zresztą już chyba żadnych świętości. Już pal licho, że Marvel i DC wypluwają po kilka filmów rocznie o superherosach, z których niektórzy pamiętają lata 30. ubiegłego wieku, a Disney tworzy taśmowo aktorskie wersje kultowych animacji. Wytwórnie kolejno biorą wszystkie uwielbiane filmy sprzed lat, by wycisnąć ich legendę niczym cytrynę. Do cna.
Skoro dalszego ciągu po latach doczekały się nawet takie kultowe hity jak „Łowca Androidów”, „TRON”, „Dzień Niepodległości” oraz „Trainspotting”, a „Dzień świstaka” dostał reboota — i to takiego zrealizowanego w wirtualnej rzeczywistości — to już nic mnie nie zdziwi. Tylko kwestią czasu było, aż na tapet zostanie wzięty Koleś wykreowany przez Braci Coen.
Zaskoczyło mnie jedynie to, że spin off „Biga Lebowskiego” o tytule „The Jesus Rolls” przeszedł bez żadnego echa.
Chociaż zawodowo śledzę rynek filmowy, a kalendarz wydawniczy najważniejszych premier potrafię obudzony w środku nocy recytować, to w tej klęsce urodzaju, jaką raczą nas wytwórnie filmowe, stacje telewizyjne oraz serwisy VOD, przegapiłem informację o tym, iż „Big Lebowski” doczekał się spin-offa. Ta wiadomość dotarła do mnie dopiero teraz. Przypadkiem.
Okazuje się jednak, że „The Jesus Rolls”, bo taki tytuł nosi tenże spin-off, zadebiutował już w 2016 r. podczas festiwalu filmowego w Rzymie… i na aż trzy lata trafił do szuflady. Dopiero w ubiegłym roku film trafił do kin we Włoszech, a w lutym tego roku, na moment przed wybuchem pandemii koronawirusa został pokazany po raz pierwszy widzom w Ameryce. Do sieci trafiły też zwiastuny.
Teraz spin-off „The Big Lebowski” znów został wyciągnięty na światło dzienne, gdy pojawił się w ofercie serwisów VOD.
Zainteresowany nagłówkiem, na który trafiłem podczas przeglądania codziennej porcji newsów z branży zacząłem zgłębiać temat. Prędko się wyjaśniło, dlaczego o tym projekcie było tak cicho. Okazuje się, że chociaż „The Jesus Rolls” jest formalnie spin-offem „Biga Lebowskiego”, to bracia Coen nie mają z nim nic wspólnego — podobnie zresztą jak Jeff Bridges.
Głównym bohaterem „The Jesus Rolls” nie jest więc Dude — ba, on się tutaj nawet przelotnie nie pojawia. Protagonistą został natomiast tytułowy Jesus Quintana, czyli znany fanom Kolesia kręglarz grany przez Johna Turturro. W dodatku film poświęcony jego postaci nie jest wyłącznie spin-offem wydanej w 1998 r. produkcji braci Coen… i tutaj robi się ciekawie.
Okazuje się, że „The Jesus Rolls” jest jednocześnie spin-offem filmu o Kolesiu, jak i remakiem francuskiego „Going Places” z 1974 r.
Ten film z kolei, w oryginale nazywany „Les Valseuses” sam w sobie był już adaptacją książki Bertranda Bliera o tym samym tytule. Johna Turturro, czyli aktor znany z roli Jesusa w „The Big Lebowski” — który występował wcześniej jako agent Simmons w serii „Transformers” i zagra niedługo Carmine’a Falcone’a w nowym „Batmanie” — jest zaś zarówno odtwórcą głównej roli, jak i… reżyserem „The Jesus Rolls”.
Oprócz niego na ekranie pojawiają się w remake’u „Going Places” tacy aktorzy jak Bobby Cannavale (jako Petey) i Audrey Tautou (w roli Marie). W obsadzie wymieniani są również Pete Davidson Jon Hamm, Susan Sarandon, Sonia Braga i Christopher Walken. Dość jednak powiedzieć, że produkcja, którą podwójnie markuje swoim nazwiskiem John Turturro, nie okazała się sukcesem.
Film będący takim potworkiem Frankensteina zbiera kiepskie noty, a w naszym kraju w ogóle nie trafił do kin. „The Jesus Rolls” dostępny jest co prawda już w usługach wideo na żądanie takich jak Amazon Prime Video czy Apple TV, aczkolwiek jedynie w takich krajach jak Stany Zjednoczone — na ten moment filmu nie da się go obejrzeć w wyżej wymienionych serwisach z polskiego IP.
Z jednej strony nieco żałuję, bo ciepło wspominam Kolesia i planowałem z ciekawości „The Jesus Rolls” zobaczyć, ale skoro nie mam za niego komu zapłacić, to chcąc nie chcąc, wieczór spędzę w inny sposób. Biorąc jednak pod uwagę oceny, jakie zebrał do tej pory film — liche 4,4/10 w IMDB i zaledwie 24 proc. na Rotten Tomatoes — to chyba żadna strata…