REKLAMA

Disney+ już wie, że potrzebuje seksu i przemocy. Ale nie liczcie na nowe sezony innych seriali niż "Daredevil"

Disney+ oficjalnie przyjmie do swojej biblioteki seriale Marvel Cinematic Universe dostępne do tej pory na Netfliksie. Fani tytułów takich jak "Luke Cage", "Daredevil" i "Punisher" liczą, że otworzy to drogę do kolejnych sezonów. Nadal mam jednak duże wątpliwości, czy Disney zdecyduje się otwarcie pójść w produkcje dla dorosłych. Nawet pomimo faktu, że trochę nie ma wyboru.

disney plus daredevil moon knight seriale marvela kontrola rodzicielska
REKLAMA

Dyskusja o brutalności nowych filmów i seriali Marvel Cinematic Universe rozgorzała po raz pierwszy przed kilkoma tygodniami. Premiera zwiastuna "Moon Knighta" wzbudziła w części fanów niepokój, czy tego typu superbohater naprawdę nadaje się na Disney+. A także czy nie zostanie tam, mówiąc wprost, wykastrowany ze wszystkiego, co w nim najbardziej kontrowersyjne i jednocześnie najciekawsze. Szef Marvel Studios Kevin Feige błyskawicznie pośpieszył z wyjaśnieniem, że "Moon Knight" wyznaczy nowy ton brutalności w MCU.

Podobna deklaracja wypada wyjątkowo interesująco również w kontekście rychłego pojawienia się na Disney+ seriali Marvela usuniętych z platformy Netflix. Ile produkcji znajdziemy na tej liście? Sześć plus jeden. Na liście znaleźli się "Daredevil", "Jessica Jones", "Iron Fist", "Luke Cage", "Punisher", "Defenders" oraz "Agenci T.A.R.C.Z.Y" nadawani pierwotnie przez stację ABC. Od której strony nie patrzeć, to naprawdę pokaźny dodatek do biblioteki Disney+. Rzecz w tym, że nie każdy użytkownik może chcieć dołączenia podobnych produkcji do serwisu reklamującego jako przyjazny rodzicom i małym dzieciom.

REKLAMA

Disney+ wprowadzi nową blokadę rodzicielską w związku z brutalnymi serialami jak "Daredevil" czy "Moon Knight".

Jak donosi portal Comicbook.com, seriale należące niegdyś do Marvela pojawią się na nowej platformie 16 marca. Tego samego dnia użytkownicy Disney+ zostaną poproszeni o zaktualizowanie swoich ustawień rodzicielskich. Każdy klient będzie mógł wybrać, czy chce pozwolić na udostępnianie produkcji oznaczonych symbolem TV-MA. To telewizyjny odpowiednik kinowych kategorii R i NC-`17 określających produkcje dla pełnoletnich użytkowników. Jeżeli odbiorca nie zdecyduje się na aktualizację, to Disney+ pozostanie przy tytułach nie przekraczających granicy TV-14.

Decyzję będzie można potem zmienić w dowolnym momencie po wejściu w ustawienia. Nie jest więc tak, że subskrybenci pozbawią się możliwości oglądania "Daredevila" czy "Punishera" na zawsze. Wydaje się, że to bardzo logiczna i słuszna decyzja Disneya. Z jednej strony pozwala na dalsze reklamowanie się jako usługa przyjazna rodzinom z małymi dziećmi, a z drugiej znacząco wzmacnia bibliotekę serwisu streamingowego. Otwarte nadal pozostaje natomiast pytanie o dalszą przyszłość "brutalnej części" Marvel Cinematic Universe.

"Moon Knight" będzie papierkiem lakmusowym, dzięki któremu poznamy szczegóły strategii Marvel Studios na kolejne lata.

Czy buńczuczne zapowiedzi Kevina Feige'ego znajdą odbicie w rzeczywistości? Przekonamy się o tym już 30 marca, kiedy na Disney+ zadebiutuje premierowy odcinek nowego serialu. Osobiście spodziewam się, że Marvel nie pozwoli sobie na przekroczenie pewnej istotnej granicy. "Moon Knight" zapewne będzie nieco ostrzejszym tytułem niż produkcje pokroju "Iron Mana" czy "Hawkeye'a". Nie liczyłbym jednak na coś podobnego w swej skali do tego, co wypuszczał Netflix czy co produkuje DC. Na tak daleko idące zmiany raczej się nie zanosi.

Obecne zamieszanie wokół eks-seriali Netfliksa zdaje się to zresztą potwierdzać. Możemy już nieomal oficjalnie mówić, że Daredevil grany przez Charliego Coxa powróci do MCU w większej roli. Brytyjski aktor nie ukrywa tego przed fanami i dziennikarzami, choć nie zdradza w jakich dokładnie produkcjach uda się nam go w niedalekiej przyszłości zobaczyć. Raczej nie chodzi o 4. sezon serialu, choć Cox jest otwarty na taki pomysł. Nawet w sytuacji, gdyby Disney zdecydował się zrobić mniej brutalną kontynuację, o czym opowiedział w rozmowie z Comicbook.com:

W takiej formie mógłby zadziałać "Daredevil" czy "Iron Fist", ale czy to samo dałoby się powiedzieć o serialach "Luke Cage", "Jessica Jones" i "Punisher"?

Mam swoje wątpliwości. Chodzi tutaj nie tylko o skalę brutalności, ale też podejmowaną przez wspomniane serie tematykę. Cokolwiek by o nim nie mówić, "Daredevil" wciąż pozostaje serialem stricte superbohaterskim. Dołączenie go do szerszego MCU nie powinno nastręczać problemów. Z wieloma innymi "netfliksowymi" bohaterami Marvela sprawa wygląda bardziej skomplikowanie. Taki Punisher ma często problem z naturalnym wpasowaniem się w szerszy świat komiksów, a co dopiero gdy mowa o Marvel Cinematic Universe. Zwłaszcza "ten" Punisher grany przez Jona Bernthala.

REKLAMA

Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wspomniany aktor pojawia się w filmowym uniwersum. Nawet jako jakaś wersja z alternatywnego świata. Bo przecież Punisher, który nie morduje z zimną krwią przestępców, to nie Punisher. Na temat pozostałych bohaterów seriali zmierzających na Disney+ też jest zresztą wyjątkowo cicho. Ich mogą co najwyżej liczyć na jakieś małe cameo, bo jakoś nie widzę opłacalności tworzenia kolejnych sezonów "Luke'a Cage'a" czy "Jessiki Jones". Daredevil to postać z marvelowskiej ekstraklasy,. Podobnie jak Kingpin i Punisher (ale powrót tego drugiego już wykluczyliśmy). Resztą balansuje gdzieś między 1. i 2. ligą. Dlatego warto trzymać nerwy na wodzy i nie spodziewać się, że pojawienie się tych seriali na Disney+ pociągnie za sobą wiele więcej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA