REKLAMA

Jeśli całym sercem kochałeś jakiś film, to Disney pewnie zrobi z niego serial. To nowa strategia serwisu

Seriale są teraz dla Disneya nowymi remake'ami aktorskimi. To za sprawą odcinkowych produkcji na swoją platformę streamingową, wytwórnia znalazła sposób na odkurzenie zakurzonych tytułów. "Willow" już się w serwisie pojawił, jesteśmy w przededniu premiery "Skarbu narodów: Na skraju historii", a w kolejce czeka kolejny tytuł wpisujący się w tę strategię.

disney plus seriale filmy
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Disney do perfekcji opanował sztukę eksploatowania swoich własności intelektualnych. I nie chodzi tu nawet o uniwersa pokroju "Gwiezdnych wojen" czy Marvela, które za sprawą kolejnych filmów i seriali rozrastają się w ekspresowym tempie. Myszka Miki lubi bowiem też powracać do swoich starych, przedawnionych, bądź tylko zakurzonych tytułów. Do tej pory ograniczała się do aktorskich remake'ów klasycznych animacji (ostatnio "Pinokio"). Teraz znalazła na to nowy sposób.

Od stworzenia Disney+ wytwórnia ostro inwestuje we własne seriale. I to właśnie w nich dopatrzyła się nowego opakowania dla filmów, do których prawa posiada. Nadaje im w ten sposób drugie życie. W dodatku robi to całkiem dobrze. Pamiętacie "Willow"? No ba. Co prawda produkcja nie była hitem komercyjnym w czasie swojej premiery, ale od tamtej pory tyle razy leciała w telewizji, że wszyscy znamy ją na pamięć. Teraz na wspomnianej platformie możemy zobaczyć jej odcinkowy sequel.

REKLAMA

"Willow" nie jest jednostkowym przypadkiem. Okazał się początkiem nowej strategii. W końcu już za chwilę na Disney+ pojawi się "Skarb narodów". Dwa filmy z Nicolasem Cage'em już były, a teraz czas na "Na skraju historii". W serialu pałeczkę po znanym nam bohaterze przejmuje Jess Morales, która poszukując największego skarbu w dziejach, odkryje tajemniczą przeszłość swojej rodziny. Szykuje się wspaniała przygoda. Jeszcze jej nie przeżyliśmy, a Myszka Miki już kombinuje, żeby zachęcić nas do udziału w (kolejnym) wyścigu na górę czarownic.

Disney odświeża stare filmy za pomocą seriali

Do "Góry czarownic" Disney podchodził już kilkukrotnie. Jeszcze pod koniec lat 60. wytwórnia stworzyła film aktorski, który doczekał się dwóch sequeli. Potem w 1995 roku nadszedł czas na remake telewizyjny, a w 2009 roku pojawił się drugi - tym razem kinowy, z wypasionymi atrakcjami i Dwayne'em Johnsonem w roli taksówkarza, pomagającego dwójce pasażerów w odkryciu tajemnicy tytułowej góry. Co prawda produkcje te nigdy nie były wielkimi hitami, ale też nie przynosiły strat. Pewnie dlatego tę właśnie franczyzę Myszka Miki wybrała, aby ją odświeżyć w następnej kolejności.

Góra czarownic - Disney - seriale
REKLAMA

Jak podaje Variety, Disney zamówił pilota serialowej "Góry czarownic". Ma to być nowoczesne ujęcie franczyzy. W praktyce oznacza to, że tak jak w "Skarbie narodów: Na skraju historii", na pierwszym planie dojdzie do genderowej zmiany warty. Bryce Dallas Howard ma się bowiem wcielić w Aubrey, która odkrywa, że jej nastoletnie dzieci posiadają nadnaturalne zdolności (będzie więc odpowiedniczką bohatera Johnsona z filmu).

Biorąc pod uwagę, jak potężną bibliotekę filmów posiada Myszka Miki, możemy być pewni, że dalej będzie podążała ścieżką odświeżania ich za pomocą seriali. Wszystko po to, aby nowe pokolenia mogły cieszyć się nimi tak, jak kiedyś starsi widzowie oryginałami. Na takim właśnie recyklingu opiera się teraz magia Disneya.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA