Wszyscy miażdżą nowy serial Disney+, ale nie mogą przestać go oglądać

Ryan Murphy najlepiej znany jest jako twórca takich tytułów jak "American Horror Story", "American Crime Story" czy "Potwory". Ma jednak na swoim koncie również mniej mroczne produkcje pokroju "Asów z klasy", "Glee" czy "Bez skazy". Teraz na Disney+ wleciał sygnowany jego (oraz Jona Robina Baitza i Joe Bakena) nazwiskiem serial medyczny, w którym śledzimy losy lekarza pokładowego statku Odyssey i jego zespołu. Wydaje się, że to świetna opowieść, bo przecież na Rotten Tomatoes ma 100 proc. pozytywnych recenzji. Nie do końca jednak mówimy tu o miarodajnym wyniku.

Recenzji jest na razie mało, pięć. Gdy się w nie wczytamy, zauważymy, że krytycy ten serial... miażdżą. Nazywają go "durnym" i "śmiesznie złym". To dlaczego oceniają go pozytywnie? Bo mimo swej głupoty, potrafi dostarczyć sporej dawki rozrywki. Przede wszystkim za sprawą uroku obsady z Joshua Jacksonem na czele.

Podobnie ambiwalentne odczucia względem serialu Ryana Murphy'ego mają widzowie. Dostrzegają jego absurdy, a jednak świetnie się przy nim bawią. Jak podaje Mirror jeden z użytkowników Reddita napisał, że "Doktor Odyssey" jest "niesamowicie głupi, ale go kocham. Jeśli się nad tym zastanowić nic tu nie ma sensu, fabuła jest absurdalna, wątki medyczne niedorzeczna, a gości szaleni, ale kogo to obchodzi?".

Choć to określenie kojarzy się dzisiaj ze snobizmem, czytając powyższe opinie "Doktora Odyssey" nie da się inaczej nazwać. To uzależniające guilty pleasure. Ogólnie serial doczekał się do tej pory pięciu odcinków. Na polskim Disney+ znajdziecie jednak dopiero dwa, które pojawiły się na platformie 24 października. Kolejne będą debiutować w nadchodzące czwartki.

Więcej o Disney+ poczytasz na Spider's Web: