REKLAMA

"Doktor Strange w multiwersum obłędu" to film, który wymaga obejrzenia seriali. A my nadal nie mamy Disney+

Zwiastun filmu "Doktor Strange w multiwersum obłędu" spotkał się z bardzo przychylnymi komentarzami i skutecznie nakręcił fanów na nadchodzący (już w maju) film. Niestety, nowy obraz będzie musiał nawiązywać do produkcji, których oficjalnie w Polsce nie ma, czyli do seriali z Disney+.

doktor strange w wieloswiecie szalenstwa
REKLAMA

Nowy zwiastun filmu "Doktor Strange w multiwersum obłędu" podniósł temperaturę w fandomie Marvel Cinematic Universe o co najmniej kilkanaście stopni. Pokazany w trakcie Super Bowl materiał zapowiada niezwykły film, ale też udowadnia pewną niewygodną dla nas prawdę. Znajomość serialu Disney+ jest już wymagana, a my nadal nie mam powszechnego dostępu do tej platformy.

REKLAMA

Finał amerykańskiej ligi NFL od lat jest niezwykle istotnym wydarzeniem dla fanów popkultury ze względu na pokazywane wtedy zapowiedzi hitowych produkcji. W tym roku w trakcie Super Bowl zaprezentowano premierowy zwiastun serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" oraz zupełnie nową zapowiedź filmu "Doktor Strange w multiwersum obłędu". Wyświetlony trailer produkcji poruszył setki tysięcy fanów i przyniósł zaskakująco dużo odpowiedzi na temat jej fabuły. Wiele z tych informacji przewijało się wcześniej w formie rozmaitych plotek i przecieków.

Dopiero teraz dostaliśmy jednak potwierdzenie na część z nich. Dowiedzieliśmy się choćby, że Patrick Stewart oficjalnie powróci jako jakaś wersja Profesora X z filmów o X-Menach. Co z kolei w połączeniu z kilkoma interesującymi ujęciami i wychwyconym na plakacie symbolem zapowiada pojawienie się grupy zwanej Illuminati. Plotki o poświęconym jej filmie lub serialu przewijały się w sieci od prawie dwóch lat. Rzecz w tym, że "Doktor Strange w multiwersum obłędu" będzie wymagać czegoś więcej niż tylko szczątkowej znajomości filmów 20th Century Fox o mutantach. To też pierwszy pełnometrażowy tytuł MCU, który wymaga obejrzenia seriali Disney+.

Na Disney+ znajdziemy seriale "WandaVision", "Loki" i "What If...?". Do nich wszystkich nawiąże "Doktor Strange w multiwersum obłędu".

Filmy 4. fazy Marvel Cinematic Universe do tej pory nie miały wyraźnego powiązania z serialami emitowanymi na platformach Disney+, Netflix czy Hulu, a także przez stacje Freeform i ABC. Wraz z przeniesieniem wszystkich nowych serii na Disney+ ta sytuacja miała ulec zmianie, ale "Czarna Wdowa", "Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni" oraz "Eternals" trzymały się z resztą MCU na dosyć wyraźny dystans. Dopiero w "Spider-Man: Bez drogi do domu" małe cameo zaliczył Matt Murdock z serialu "Daredevil". Nadal mieliśmy tam jednak do czynienia z drobnym nawiązaniem, a w nowym "Doktorze Strange'u" seriale Disney+ będą bezpośrednio połączone z fabułą.

Oba zwiastuny filmu wyraźnie wskazują, że kluczowe znaczenie dla całej opowieści mieć przede wszystkim "WandaVision" i "What If...?". W "Doktor Stragne w multiwersum obłędu" dowiemy się nareszcie, co Scarlet Witch robiła po zakończeniu swojego serialu. W produkcji pojawią się też postaci z animowanej "What If...?". Chodzi o złego Doktora Strange'a z chyba najlepszego odcinka całej antologii, ale czujni fani produkcji wypatrzyli też na plakacie tarczę, którą posługiwała się Kapitan Carter. Marvel nie potwierdził jeszcze oficjalnie, że mroczna wersja Stephena Strange'a jest tą samą, co w "What If...?", ale wydaje się to najlogiczniejszym rozwiązaniem.

Związek z serialem "Loki" na ten moment jest czymś zdecydowanie mniej pewnym, ale wciąż bardzo prawdopodobnym. Tom Hiddleston w roli brata Thora ma podobno wystąpić w nowej pełnometrażowej produkcji, natomiast jego udział nie został póki co potwierdzony przez Marvel Studios. Serial Lokiego miał jednak jeszcze więcej wspólnego z równoległymi rzeczywistościami niż "WandaVision", więc byłaby to dziwna decyzja firmy. Co więcej, w teorii "Doktor Strange w multiwersum obłędu" może mieć swoje powiązania z większą liczbą produkcji. Stanie się tak, o ile członkiem Illuminati tak jak w komiksach będzie Black Bolt. Przywódca Inhumans pojawił się już w MCU w ramach serialu ABC. Fani nie przyjęli ciepło "Inhumans" i produkcje skasowano już po 1. sezonie, ale w ten sposób można by jej nadać drugie życie.

Wszystko to brzmi bardzo interesująco, ale jest jeden problem. "Doktor Strange 2" debiutuje w maju, a my na Disney+ poczekamy do lata.

REKLAMA

Fani Marvel Cinematic Universe spoza USA i zachodniej Europy od dawna zgrzytali zębami na brak Disney+ w swoich krajach. W teorii mogli jednak do tej pory machnąć ręką na całe to zamieszanie z serialami, bo wizyta w kinie nie wymagała wcześniejszego seansu "WandaVision" czy "Falcona i Zimowego Żołnierza". Teraz nie będzie to już możliwe. Widzowie zostaną więc de facto zmuszeni przez Disneya do piractwa. Czy to nie brzmi absurdalnie, żeby nie powiedzieć idiotycznie?

Wydaje się, że pewna granica lekceważenia została ostatecznie przekroczona. Nie trafią do mnie tłumaczenia, że zawsze można sobie kupić VPN lub oglądać za pomocą nielegalnych źródeł. Tak, to są realne rozwiązania. Każdy z nas zna osoby, które z nich korzystają. Nie powinniśmy być jednak do nich zmuszani ze względu na miejsce zamieszkania. Najwyższy czas powiedzieć jako konsumenci: "Dość tej jawnej dyskryminacji!". Nie zdoła to już oczywiście zmienić faktu, że polska premiera filmu "Doktor Strange w multiwersum obłędu" będzie mieć dla obu stron słodko-gorzki posmak. Natomiast może przynajmniej sprawi, że podobne sytuacje nie powtórzą się w przyszłości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA